
Akt oskarżenia trafił do sądu w Gdańsku. Prócz wspomnianej dwójki, zarzuty usłyszał również Jan B., w przeszłości zastępca dyrektora regionalnego Lasów Państwowych. – Swoim zachowaniem działali na szkodę interesu publicznego. Działania te polegały na podjęciu czynności zmierzających do sprzedaży nieruchomości usytuowanej w Gdyni przy ulicy Morskiej – wyjaśnia prokurator Janusz Kowalski, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Krakowie.
Sprawa dotyczy trzypokojowego mieszkania, do którego przynależą dwa pomieszczenia w piwnicy. Nieruchomość znajduje się przy ulicy Morskiej w sąsiedztwie parku Kilońskiego i Lasów Chylońskich. To służbowe mieszkanie należące do Nadleśnictwa Gdańsk (Lasy Państwowe), z którego korzystał Bartłomiej O., prywatnie brat polityka Prawa i Sprawiedliwości.
Bartłomiej O. pracował w Lasach od 2002 r., a od 2018 r. był dyrektorem regionalnym w Gdańsku i podlegało mu 15 nadleśnictw i Zakład Przerobu Drewna w Lęborku.
W grudniu 2022 r. Nadleśnictwo Gdańsk uznało, że mieszkanie przy ulicy Morskiej jest zbędne i wystąpiło z wnioskiem o sprzedanie nieruchomości. Sprawa jednak była w zawieszeniu przez kilkanaście miesięcy. Ponownie nabrała rozpędu po przegranych w 2023 r. wyborach przez Zjednoczoną Prawicę.
Po zmianie władzy w Polsce w Lasach Państwowych szykowały się spore zmiany kadrowe. Część osób, jeszcze przed zmianami szefostwa, starało się zabezpieczyć materialnie. Lasy posiadają wiele atrakcyjnych gruntów i nieruchomości w całym kraju, a przepisy dają możliwość ich pozyskania w bardzo atrakcyjnych cenach.
5 grudnia 2023 r. Józef K., ówczesny dyrektor generalny Lasów Państwowych i przez lata polityk Suwerennej Polski wydał zgodę na sprzedaż lokalu. Jego rynkowa wartość szacowana w tamtym czasie była na ok. 650 tys. zł. Bartłomiej O. mógł ją kupić jednak z 95-procentową bonifikatą. W praktyce oznaczało to, że za trzypokojowy lokal może zapłacić ok. 35 tys. zł. Dla porównania koszt metra kwadratowego w okolicy, gdzie znajduje się mieszkanie, w tamtym czasie oscylował w granicach 12-13 tys. zł.
Dlaczego O. mógł kupić nieruchomość za taką kwotę? Zgodnie z ustawą o Lasach Państwowych (art. 40a – przyp. red.) mogą one sprzedawać zbędne nieruchomości. Jeśli taki lokal jest zamieszkiwany, leśnik, który go użytkuje, ma prawo pierwokupu. Za każdy rok pracy w Lasach można obniżyć cenę rynkową o 6 proc.
Zwolnienie i nowy suplement
Zgodnie z ustawą, aby mogło dojść do sprzedaży, prócz zgody dyrektora trzeba umieścić jeszcze informację o tym w Biuletynie Informacyjnym Lasów Państwowych. Ten ukazuje się raz w miesiącu. W grudniowym wydaniu z 2023 r. nie wspomniano, że mieszkanie zajmowane przez O. jest na sprzedaż.
Lasy Państwowe jednak szybko opublikowały suplement do biuletynu. W dokumencie, który liczył 17 stron pojawił się zapis, że mieszkanie użytkowane przez O. jest wystawione na sprzedaż.
Aby nieruchomość mogła zostać sprzedana, potrzebny był jeszcze podpis pod dokumentem nadleśniczego Nadleśnictwa Gdańsk, bo formalnie to ono było właścicielem mieszkania. Jednak leśniczka, która stała na jego czele, przebywała wówczas od kilku tygodniu na zwolnieniu lekarskim. Nieoficjalnie nie chciała brać na siebie odpowiedzialności za podpisanie dokumentów.
Jednak w dniu, w którym dyrektor generalny wyraził zgodę na sprzedaż mieszkania, pani nadleśniczy została odwołana, dostała wiadomość sms od kadrowej z dyrekcji regionalnej, tej samej, na czele której stał wtedy Bartłomiej O.
Pełniącym obowiązki nadleśniczego został Jan B., który był dotychczas zastępcą O., w dyrekcji regionalnej. Ten podpisał wszystkie stosowne dokumenty umożliwiające sprzedaż.
Na początku stycznia 2024 r. O. podpisał przedwstępną umowę kupna, mimo że trzy dni przed zawarciem transakcji minister klimatu i środowiska Paulina Henning-Kloska wprowadziła zakaz sprzedaży nieruchomości zarządzanych przez Lasy Państwowe. Śledczy ustalili, że O. znał decyzję ministerstwa, ale i tak podpisał umowę.
O. został odwołany ze stanowiska na początku 2024 r.
– Czynności podjęte przez oskarżonych doprowadziły do sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia szkody majątkowej w kwocie nie mniejszej niż 2,3 mln zł – wyjaśnia prokurator Kowalski.
Oskarżonym grozi od 3 miesięcy do 10 lat pozbawienia wolności.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: [email protected]












