Wieś Rejsztokiemie w województwie podlaskim przy granicy z Litwą. To właśnie tutaj, od prawie dwóch lat, działy się nocami dziwne rzeczy. – Szkody w ogródkach po sąsiadach, ginęła marchewka, potem jakaś kapusta – mówi Jan Gryguć, miejscowy rolnik.
Po nocnym ataku zostawały dziwne tropy odciśnięte w ziemi, rozerwane i zniszczone drzwi do stodoły. – Dziurę na 10-12 centymetrów szerokości wydłubał, wygryzł i wszedł do środka – mówi Jan Aleksa ze wsi Żwikiele.
Sprawcę czasem widywano w nocy. Jednak nikt nie dawał wiary naocznym świadkom, którzy mówili, że w okolicy grasuje jeżozwierz. – Sąsiadka widziała zwierzę na żywo i opowiadała o tym. Z początku nie mogłem uwierzyć – wspomina Jan Gryguć.
Szkody szły w tysiące złotych. Dziwny stwór plądrował szopy i stodoły w całej okolicy. Niszczył zboże i kukurydzę przeznaczoną do zasiewów. – Porwał pięć sztuk worków, a jeden worek to koszt 400-500 zł – mówi Jan Gryguć.
Na twarde dowody nie trzeba było długo czekać. Miarka się przebrała gdy pies pana Jan wrócił do domu z dziwnymi kolcami wbitymi w ciało. Wtedy mężczyzna powiedział „dość” i postanowił złapać intruza.
Pan Jan zlokalizował norę jeżozwierza. Zwierzę wykopało ją na terenie opuszczonego gospodarstwa. Jeżozwierz przerzucił tak dużo piachu, że zasypał nim całe wejście do piwniczki. To właśnie nora w ziemiance pozwoliła mu przetrwać srogie zimy.
Przyszła zatem pora aby jeżozwierza złapać. Posłużyć do tego miała zbudowana własnoręcznie drewniana pułapka i kolby kukurydzy na przynętę. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Jeżozwierz zjawił się w nocy i tym razem dał się złapać.
Długie kolce z pewnością były doskonałą obroną przed wilkami i okolicznymi psami. – Bo to zwierzę się broni. Te kolce są paskudne, on potrafi strzelać takimi kolcami z ogona. Kolce wbijają się i są bardzo trudne do wyjęcia – mówi dr Andrzej Kruszewicz, dyrektor zoo w Warszawie.
Jeżozwierz afrykański, bo tak się złapany gatunek nazywa, prawdopodobnie przedostał się z Litwy do Polski. – Na Litwie, w Białorusi, Ukrainie, Słowacji, Czechach i Niemczech jest o wiele łatwiej trzymać prywatnie takie zwierzęta. U nas są różne obostrzenia i jest to źle widziane – tłumaczy dr Andrzej Kruszewicz.
Jak się okazuje, te stosunkowo spore zwierzęta doskonale radzą sobie w naszym klimacie. – Świetnie sobie poradzi, kopie dołki. Odżywia się różnym materiałem roślinnym, łącznie z ogryzaniem desek. Wszystko jest w stanie gryźć – mówi dyrektor zoo w Warszawie.
Złapany jeżozwierz trafił do mini zoo przy ośrodku rehabilitacji dzikich zwierząt w Suwałkach. Na tym jednak historia polskich jeżozwierzy się nie kończy. Drugi podobny osobnik widywany jest pod Gołdapią. Zapewne jeszcze o nim usłyszymy.
Marcin Szumowski, „Czysta Polska” Polsat News
Program „Czysta Polska” w każdą sobotę o 16:30 w Polsat News