Grupa Arche od kilkunastu lat rewitalizuje zabytkowe budynki i przekształca je w obiekty hotelowe, handlowe lub biurowe (niektóre łączą w sobie kilka funkcji). Do tej pory kierowana przez Władysława Grochowskiego grupa zajęła się dziesięcioma obiektami w różnych miastach. Są to między innymi: Pałac i Folwark Łochów, Zamek Biskupi Janów Podlaski, Fabryka Papierosów (Tobaco Park) w Łodzi, Cukrownia Żnin, Dwór Uphagena w Gdańsku.
Władysław Grochowski mówi o planowanych inwestycjach
Z okazji przypadającego w czwartek Dnia Ochrony Zabytków Władysław Grochowski napisał list otwarty do Prezydenta, Premiera, Marszałka Sejmu i Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
– Obiekty dostały drugie życie, wiele nagród, służą i mają olbrzymi wpływ na budowanie tożsamości i rozwój lokalnych społeczności. Pamiętajmy, że „bez korzeni nie ma skrzydeł”. Każdy obiekt daje pracę średnio 200 osobom – napisał w liście do władz Władysław Grochowski.
Opowiedział też o planach. Grupa Arche przygotowuje kilkanaście nowych rewitalizacji, które obejmą również bardzo zaniedbane budynki, od lat popadające w ruinę.
– Wśród nich są między innymi: Elektrociepłownia Szombierki Bytom, Królewska Fabryka Papieru w Konstancinie-Jeziornie ale też Stara Olejarnia w Szczecinie, Młyn Szancera w Tarnowie, Dwór w Krzesku, Forty w Poznaniu i Warszawie, Garnizon w Białymstoku. Prawie codziennie wpływają do nas prośby aby ratować kolejne zabytki. Takich obiektów opuszczonych są tysiące. Nikt ich nie chce – wyliczył hotelarz.
Rewitalizacja sposobem na zwiększenie liczby mieszkań na rynku?
Zapytaliśmy Władysława Grochowskiego, czy rewitalizacja może być sposobem na brakującą liczbę mieszkań.
– Częściowo na pewno tak, w taki sposób, żeby mieszkań na rynku było więcej. Mamy bardzo dużo pustostanów, niekoniecznie trzeba budować od początku. Dzięki rewitalizacji może też powstać coś ciekawszego – powiedział.
Dodał, że często są to mniejsze obiekty. „Myślę, że dopuszczenie do nich mniejszych deweloperów mogłoby poprawić sytuację. Niestety, te małe podmioty często odstraszają procedury. Ustawa deweloperska, rachunek powierniczy, ubezpieczenie, opracowanie dokumentów – małym firmom naprawdę trudno jest w to wejść” – powiedział.
Wymienił powody, dla których rewitalizacja jest trudna.
– W normalnych procedurach postępowanie, żeby doprowadzić do pozwolenia trwa latami, a tutaj dochodzi wiele dodatkowych kwestii, jak choćby konserwator zabytków. W przypadku obiektów poprzemysłowych mamy jeszcze decyzję środowiskową, a to już jest horror. Mamy tam często do czynienia z terenem zdegradowanym, zanieczyszczonym, który trzeba oczyścić, co jak w przypadku Konstancina potrafi kosztować kilkanaście milionów. To powinno być oczywiste, a wcale nie jest, procedury są straszne, długotrwałe, a cały proces nie jest transparentny – powiedział.