Obserwując zachowanie polityków Zjednoczonej Prawicy, można odnieść wrażenie, że po wyborczym zwycięstwie, które jednak okazało się porażką, postanowili osiągnąć co najmniej mistrzostwo Europy w robieniu z siebie idiotów. I choć o palmę pierwszeństwa w tych zawodach walczą zaciekle panowie Duda i Kaczyński, to nie można zapominać o Mateuszu Morawieckim z jego wrodzonym talentem do samoośmieszania się.
Konia kują, żaba nogę podstawia — głosi staropolskie przysłowie opisujące sytuację, w której ktoś stwarza pozory uczestniczenia w wykonywaniu istotnego zadania lub brania udziału w ważnym wydarzeniu, choć w istocie nie ma z nim nic wspólnego. I właśnie w roli żaby postanowił wystąpić ostatnio Mateusz Morawiecki. Były premier poleciał do Brukseli, gdzie odbywał się nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej, aby poudawać ważnego polityka, europejskiego lidera, od którego cokolwiek zależy. Na potwierdzenie tej karkołomnej tezy Morawiecki opublikował w mediach społecznościowych zrobione przy kawiarnianym stoliku zdjęcie z premierką Włoch Giorgią Meloni. Z zamieszczonego pod nim podpisu wynika, że rozmowa „była jak zawsze konkretna”. Według relacji Morawieckiego dotyczyła polityki migracyjnej i wsparcia dla Ukrainy.
„Polska potrzebuje mocnych sojuszy i lojalnych partnerów. Razem możemy więcej” — oznajmił były szef rządu, którego polityczne zaplecze przez osiem lat robiło, co mogło, aby osłabić pozycję Polski w UE, a spory z najważniejszymi europejskimi graczami zmarginalizowały nasz kraj na arenie międzynarodowej.