54,65 proc., 60,13 proc., 62,31 proc. – to wyniki wyborcze Krzysztofa Żuka w wyścigach o fotel prezydenta od 2010 roku. Urzędujący włodarz miasta notował coraz lepsze rezultaty i tylko raz wygrał po walce w drugiej turze – co wprost odzwierciedla lokalne nastroje społeczne. Mówi się, że to człowiek, który potrafi się dogadać z każdym. PiS będzie musiał się naprawdę postarać, by zagrozić tej hegemonii. Pomysł na kampanię ma zaprojektować Przemysław Czarnek.
Mija 13. rok, od kiedy polityk Platformy Obywatelskiej po raz pierwszy zasiadł na fotelu prezydenta Lublina. W ciągu tych trzech kadencji prezydentowi udało się zrealizować wiele inwestycji, jednak poważnie nadszarpnięty został także budżet miasta. Ten na 2024 rok określony został z rekordowym długiem, sięgającym 2,24 mld zł i deficytem na poziomie 270 mln. I właśnie to będzie stanowiło oś retoryki przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości na zbliżającą się kampanię. Jej twarzą w Lublinie ma być Jarosław Stawiarski. Choć on sam jak na razie unika deklaracji, to z wewnątrz lokalnych struktur partii Jarosława Kaczyńskiego słyszymy wprost:
– Czekamy już tylko na zielone światło z góry. Byłoby wcześniej, gdyby nie zaangażowanie zarządu partii w sprawy bieżące, czyli walka o media publiczne i sprawa Kamińskiego i Wąsika – mówi nam Marek Wojciechowski, sekretarz zarządu w lubelskim oddziale Prawa i Sprawiedliwości.
Jarosław Stawiarski poproszony przez nas o komentarz ograniczył się tylko do komunikatu stworzonego przez biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego. „Kwestia ewentualnego kandydowania przez Pana Marszałka Jarosława Stawiarskiego na urząd Prezydenta Miasta Lublin jest na ten moment jedynie informacją medialną. W związku z powyższym Pan Marszałek nie będzie sprawy komentował” – czytamy.
Trzecia Droga pójdzie trzecią drogą
Przypomnijmy, w ostatnich wyborach samorządowych Krzysztof Żuk nie startował pod szyldem Platformy Obywatelskiej. Założył własny komitet, zrzeszający samorządowców, którzy sympatyzowali nie tylko z Platformą Obywatelską, ale także niektórymi politykami PSL i SLD. Tym razem będzie podobnie – Donald Tusk wyraził zgodę na poparcie Żuka. W partii oceniono, że szanse na czwartą reelekcję są wysokie i należy dać temu projektowi zielone światło. Co ciekawe, własną drogą zamierza w Lublinie kroczyć Trzecia Droga.
– Wystawiamy swojego kandydata, będzie to Wojciech Wołoch – mówi nam Paweł Kurek, radny Rady Miasta Kraśnik. To zaskoczenie, bo Wołoch kilka dni temu został mianowany przez Donalda Tuska na wicewojewodę lubelskiego.
– Niezależnie od tego, jacy kontrkandydaci staną naprzeciwko mnie do wyborów, wiem, co mam robić – mówi Interii Krzysztof Żuk, po czym dodaje: – W Lublinie udało nam się zbudować wspaniałą współpracę wokół strategii rozwoju, ponad podziałami politycznymi, i to się sprawdziło. Dla Lublina najlepszym rozwiązaniem byłaby jedna drużyna, skupiająca polityków opozycyjnych wobec PiS. Świadczyłoby to o ich odpowiedzialności za Lublin. Dlatego jestem otwarty na rozmowy.
Lublin: Krzysztof Żuk kontra Przemysław Czarnek
Prezydent Lublina ma na pieńku z PiS, a w szczególności z szefem lubelskich struktur tej partii, Przemysławem Czarnkiem. Były minister edukacji jest twarzą wolty, która została przeprowadzona w 2016 roku. W listopadzie tego roku Centralne Biuro Antykorupcyjne złożyło wniosek o wygaszenie mandatu Żuka – tłumaczono wówczas, że jednocześnie z prezydenturą w latach 2014-2016 zasiadał w radzie nadzorcze PZU Życie. Na kanwie decyzji CBA Czarnek, wtedy wojewoda lubelski, wydał zarządzenie zastępcze o wygaszeniu mandatu Żuka. Prezydent zaskarżył tę decyzję, a w 2019 roku, czyli już po kolejnych wyborach, które znów wygrał, Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że wojewoda lubelski podjął decyzję zgodną z prawem. Nie miało to wówczas żadnego wpływu na Żuka, bo decyzja dotyczyła minionej kadencji. Uraz jednak pozostał.
Przemysław Czarnek ma pamiętać tę historię i choć przez chwilę w Prawie i Sprawiedliwości rozważano możliwość wysunięcia go na kandydata do fotela prezydenta, on sam zgodził się na kandydaturę Jarosława Stawiarskiego. Czarnek ma być z kolei szefem sztabu wyborczego, a więc będzie miał wydatny wpływ na kampanię aktualnego marszałka województwa lubelskiego. Ten jednak, jak wynika z naszych informacji, nie zamierza uciekać się do żadnych „nieczystych zagrywek” – a to przez wzgląd na dość dobre relacje panujące pomiędzy Urzędem Miasta a Urzędem Marszałkowskim. Stawiarski niejednokrotnie wspierał budżet miasta w różnych inicjatywach, choćby infrastrukturalnych.
– Będziemy wytykać Żukowi oczywiście stan finansów miasta, brak inwestycji i kwestie tak zwanych „resztówek” – mówi nam jeden z lubelskich działaczy PiS. „Resztówki” to pozostałości po innych miejskich nieruchomościach, które decyzją prezydenta zostały sprzedane. Sprzeciw wnosili właśnie radni PiS oraz grupa mieszkańców.
Wybory samorządowe 2024. Lublin: Ambicje syna
Problemem Jarosława Stawiarskiego mają być także ambicje polityczne jego syna – Michał Stawiarski nie wykluczał do niedawna startu w wyborach, ale o fotel burmistrza Kraśnika. Tu z kolei nie do przeskoczenia może być jednak przeszłość Stawiarskiego juniora – z warszawskich struktur PiS słyszymy, że byłoby to za duże obciążenie. Odbywał on bowiem karę więzienia za handel narkotykami. Sprawa miała miejsce w 2013 roku. Wszystko najprawdopodobniej rozbije się więc już na etapie ambicji.
Start w wyborach ogłosił także Marcin Wroński, autor poczytnych kryminałów o komisarzu Zygmuncie Maciejewskim. Akcja 10 powieści dzieje się w przedwojennym Lublinie, znanym autorowi doskonale – urodził się tu i mieszka na co dzień. Nie jest jednak do końca jasne, na poparcie której partii może liczyć. Sam w jednym z wywiadów przyznał, że zamierza zrzeszyć wokół siebie społeczników i lubelskich aktywistów.
Kandydatem Konfederacji może z kolei zostać Bartłomiej Pejo, który jednak musiałby wówczas zrezygnować z mandatu posła. Innym wariantem ma być Mirosław Piotrowski. Decyzja zostanie podjęta w ciągu kilku najbliższych dni.
Z Lublina dla Interii Łukasz Dubaniewicz