Nawet ornitologowie, którzy badają ptaki od lat mówią: – To zaskakująca sytuacja, bo spodziewaliśmy się czegoś innego. Tego mianowicie, że bociany będą już w trasie i znajdują się obecnie, powiedzmy, w Egipcie czy na Bliskim Wschodzie. Tymczasem one nawet nie ruszyły się z Afryki – mówi w rozmowie z Zieloną Interią Joachim Siekiera z Grupy Silesiana, od lat zakładający nadajniki naszym bocianom.
To oczywiście ostatecznie podważa doniesienia medialne o tym, że bociany już przyleciały, że ściągnęła je wyjątkowo ciepła zima i nadejście wiosny już w lutym, że są widywane tu i ówdzie itd.
Migrujące bociany nie mogą reagować na wcześniejszą wiosnę w Polsce, gdyż o niej w Afryce nie wiedzą. Nie wiemy dokładnie, co nimi powoduje w wypadku powrotu do kraju, jakim kalendarzem się kierują, ale na pewno nie jest to pogoda w Polsce.
Jak informowaliśmy w Zielonej Interii, raczej decydujące są nieznaczne, acz uchwytne dla nich różnice w długości dnia, jakie odczuwają w Afryce (mimo, że dzień tam jest przez cały rok mniej więcej tej samej długości). W grę mogą wchodzić także zasoby i dostępność pokarmu na zimowisku.
W każdym razie bociany jeszcze nie przyleciały do Polski, tzn. nie przyleciała do nas główna fala migracyjna tych ptaków. Te osobniki, które czasem są widywane, to zapewne bociany, które albo odleciały niedaleko np. na Bałkany i do Turcji (co zdarza się coraz częściej), albo wręcz te, które w ogóle nie migrowały.
Główna bociania fala nadal znajduje się w Afryce, co jest o tyle zaskakujące, że do połowy marca nie zostało wiele czasu, a nawet w porzekadłach ludowych mówi się, że bociany białe przylatują do Polski „na św. Józefa”, czyli 17 marca. Aby tak się stało, musiałyby już być w drodze. A nadajniki na to nie wskazują. Może ruszyły bez nich, bo jakoś je utraciły. Może zrobią to dziś, jutro, pojutrze.
Prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, który uczestniczy w dużym projekcie zbierania danych bocianich wylicza: – Ekspresowa droga bociana z subsaharyjskiej Afryki do nas to około trzech tygodni. Najszybsza, zakładająca, że nic ich nie zatrzyma pod drodze, np. śniegi w Turcji i na Bałkanach. Standardowa trasa wymaga około 40 dni. Nie twierdzę, że bociany nie zdążą do połowy marca, ale aby się tak stało, musiałyby teraz ruszyć i lecieć bardzo szybko. W przeciwnym razie główną falę zobaczymy najwcześniej na koniec marca.
Warto bowiem pamiętać, że bociany lecą szybciej do Afryki jesienią, a wolniej z niej wracają – zupełnie odwrotnie niż ptaki wróblowe. Zapewne wynika to z termodynamiki wiatrów, aczkolwiek to także temat wciąż niezbadany.
Dane zebrane pod Opolem z nadajników pewnej tylko grupy bocianów, założonych niemal dwustu ptakom ze Śląska Opolskiego, Ziemi Lubuskiej i zachodniej części Polski, wskazują na to, że jeszcze nie ruszyły się z zimowiska. Jest koniec lutego, a one nadal tak tkwią. – Stoją i czekają, na razie jeszcze nie wiemy na co. Mamy pewne podejrzenia, ale dopiero trwają w tej sprawie badania – mówią Joachim Siekiera i prof. Piotr Tryjanowski w rozmowie z Zieloną Interią. I dodają, że w poprzednich latach główna fala bocianów ruszała z Afryki odpowiednio 27 lutego i 3 marca.
Wskazują one na to, że polskie bociany nadal tkwią w subsaharyjskiej Afryce i w ogóle się stamtąd nie ruszają, jakby kompletnie im się nie spieszyło do Polski. – Mamy dane wskazujące na ich obecność głównie w Czadzie, Sudanie Południowym i Erytrei – wyliczają ornitologowie. Polskie bociany z reguły sporadycznie lecą dalej na południe od równika. Kiedyś uważano, że wybierają południową Afrykę, ale to złudzenie wynikające stąd, że akurat Republika Południowej Afryki miała najlepsze obserwacje tych ptaków, lepsze niż kraje środka Afryki. Obecnie w RPA przebywa zaledwie jeden bocian z grona tych obserwowanych. Większość wybiera na zimowiska kraje położone tam, gdzie kończy się Sahara.
Nadajniki GPS były zakładane ptakom od 2012 roku, większość od 2016 roku. Mamy zatem do czynienia z bocianami doświadczonymi, które odbyły zapewne już wiele migracji i wiedzą, co robią.
Dlatego prof. Tryjanowski uspokaja: – Proszę się nie martwić. To sytuacja mocno zaskakująca, ale nie niepokojąca. Ptaki robią to świadomie, mają swoje powody. Zostaną w Afryce tak długo, aby wrócić do nas w jak najlepszej kondycji, a wtedy mamy do czynienia z tzw. efektem przeniesienia. Ptak przenosi wtedy energię i zdobytą dzięki niej kondycję do lęgowisk w Polsce.
I dodaje: – Lepiej żeby poczekały i wróciły zdrowe oraz silne niż spieszyły się i doleciały osłabione. Jeżeli dolecą do połowy kwietnia, nie ma powodów do zmartwienia.
Bociany białe odleciały wraz z końcem sierpnia. Wtedy niemal dokładnie 15 sierpnia zbierają się na polach na sejmikach i udają w drogę na zimowiska, które obejmują – w wypadku naszych ptaków – głównie środkową i wschodnią Afrykę.