Podczas poniedziałkowego spotkania w Kijowie, zorganizowanego przez Fundację Wiktora Pinczuka w 3. rocznicę rosyjskiej inwazji, Boris Johnson stanął w obronie Ukrainy i jej prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
– Churchill robiłby dokładnie to samo, co teraz robi Zełenski. I nie przebierałby w słowach przed Trumpem – stwierdził, nawiązując do kontrowersyjnych wypowiedzi prezydenta USA.
Wojna w Ukrainie. Boris Johnson ostro o słowach Donalda Trumpa
Były brytyjski premier nie krył oburzenia wobec narracji Trumpa, sugerującej, że Ukraina ponosi częściową winę za rosyjską inwazję. – To tak, jakby twierdzić, że to pływacy odpowiadają za atak rekina w „Szczękach” albo że Stany Zjednoczone sprowokowały atak Japonii na Pearl Harbor – ironizował Johnson, dodając, że jest to „całkowite odwrócenie rzeczywistości”. Tego samego porównania użył już kiedyś w swoich mediach społecznościowych.
W wywiadzie dla BBC Johnson nazwał takie twierdzenia „orwellowskimi” i podkreślił, że to Rosja jest jedynym agresorem w trwającym konflikcie. „Stanowczo odrzucam dziwaczne kłamstwa dotyczące początków tej wojny” – napisał tego samego dnia na platformie X.
Umowa o surowce – kluczowy element negocjacji
Choć Johnson nie zgadza się z Trumpem w narracji dotyczącej wojny, ze zrozumieniem odniósł się do jego żądań dotyczących rekompensaty za udzielone Ukrainie wsparcie. Przypomniał, że Wielka Brytania dopiero w 2006 roku zakończyła spłatę amerykańskiego programu Lend-Lease, który otrzymała w czasie II wojny światowej. Zdaniem Johnsona kluczowym celem działań Trumpa jest „zwiększenie zaangażowania Europejczyków” w pomoc dla Ukrainy.
Z tego powodu były premier popiera zaproponowane przez USA porozumienie dotyczące ukraińskich metali ziem rzadkich. Twierdzi, że zagwarantuje ono dalsze wsparcie Stanów Zjednoczonych dla kraju Zełenskiego.
– Ta umowa zobowiązuje USA do finansowania Ukrainy i gwarantuje jej suwerenność – podkreślił były premier. Wołodymyr Zełenski wstrzymuje się jednak z podpisaniem dokumentu, domagając się od Waszyngtonu jasnych gwarancji bezpieczeństwa.
Brytyjscy żołnierze na Ukrainie? Johnson: Trzeba pokazać, kto tu rządzi
Boris Johnson odniósł się także do doniesień o możliwym wysłaniu brytyjskich żołnierzy do Ukrainy jako sił pokojowych. Tydzień temu premier Keir Starmer zadeklarował, że jest gotów wysłać tam 30 tysięcy żołnierzy, jeśli dojdzie do zawarcia rozejmu.
Johnson podkreślił, że Ukraina ma prawo decydować, kto znajduje się na jej terytorium. – Putin mówi Ukrainie, że nie może mieć obcych wojsk na swoim terytorium. Odmawiając mu tego, pokazujemy, kto tu naprawdę rządzi – podsumował.
Źródło: Europejska Prawda, BBC, Kyiv Independent