Grzegorz Braun stał się gorącym kartoflem sceny politycznej, którego wpychają sobie w objęcia obie największe partie polityczne. Kto na tym zarabia? Na razie Braun.
- Więcej ciekawych historii przeczytasz na stronie głównej „Newsweeka”
Jarosław Kaczyński kilkukrotnie podkreślał, że o koalicji z Braunem mowy być nie może, że tutaj żadnej współpracy nie będzie. Ale ponieważ prezes Kaczyński wielokrotnie zapewniał, że nie zdarzą się rzeczy, które zaraz po wyborach się zdarzały to w „nigdy” prezesa niewielu wierzy.
— To jest czas, abyście odpowiedzieli na pytanie, czy Grzegorz Braun, to jest wasz polityczny kolega? Czy Grzegorz Braun jest waszym koalicjantem już teraz? Czy jest człowiekiem Kaczyńskiego? Czy jego antysemityzm i antyunijność jest czymś, co akceptuje Jarosław Kaczyński? Mamy prawo wiedzieć — pytał w Sejmie Konrad Frysztak z KO. — Wszyscy Polacy mają prawo wiedzieć, do czego się posunięcie i z kim — dodał.
„Braun jest cyniczny”
Oczywiście PiS odżegnuje się od koalicji z Konfederacją Korony Polskiej jak może, a jednocześnie co chwila wychodzi jakiś polityk związany z PiS — ostatnio prezydent Karol Nawrocki — i ogłasza, że lepszy Braun niż Tusk. W samej formacji zdania na ten temat są bardzo podzielone. Dla jednych negowanie Holocaustu, które regularnie prezentuje Braun, jest krokiem zdecydowanie za daleko, ale dla drugich jest to element politycznej rozgrywki, który trzeba po prostu oddzielić od realnej polityki.
— Braun jest cyniczny i po prostu wymyślił sobie, że jest jakaś nisza, którą można wykorzystać i zastosować tutaj zasadę pana Janusza (Korwin-Mikkego — przyp. red.), że szaleńcy też muszą mieć swojego kandydata — tłumaczy fenomen poparcia dla Brauna jego dawny kolega z Konfederacji.
— Nie wiem, czy on miał w planach taki sukces, myślę, że raczej celował w to, jak urządził się Korwin. Przez całe lata poza Sejmem, a jednak ma z czego żyć, zawsze się znajdzie ktoś, kto kupuje jego gazetę, kto da mu pieniądze na funkcjonowanie, kto zapłaci za kampanię. W dodatku Braun jednak jest europosłem i będzie nim przez następne cztery lata. To daje pewną swobodę — mówi w rozmowie z „Newsweekiem”.
„Przy Braunie wszyscy jesteśmy mięczakami”
Nasi rozmówcy z Konfederacji nie przewidują, żeby Braun miał w kolejnych wyborach dostać więcej głosów, niż miała sama Konfederacja w 2023 r., ale jednocześnie ze smutkiem kiwają głowami, że „chcieli być partią dla normalsów, to część wyborców musiała odpaść razem z Korwinem i Braunem”.
— My przy opłatku sobie życzymy, żeby Korona nas nie wyprzedziła — śmieje się jeden z naszych rozmówców z Konfederacji i przekonuje, że jeden sondaż wiosny nie czyni.
— Dla części wyborców my staliśmy się po prostu częścią systemu i dlatego idą z PiS do Brauna, a nie do nas. U niego są wyborcy, którzy generalnie nie lubią polityków. Chcą polityki, ale jakiejś innej, my dla nich już też jesteśmy tymi gośćmi w garniturach, a Braun jest wyrazisty, prawdziwie antystemowy i ma niezaprzeczalną charyzmę — słyszymy w Konfederacji.
W dodatku ma „filmowe oko”. Był zdolnym reżyserem i politycy, którzy z nim współpracowali, mówią, że „wciąż myśli obrazkiem”. Wchodzi do pomieszczenia i od razu widzi co zrobić, żeby doskonale to wyglądało w kamerze.
— Szczerze mówiąc, teraz doczekał czasów dla siebie, bo żyjemy w obrazkowej cywilizacji i nowe media promują te malownicze happeningi. Przy Braunie wszyscy jesteśmy mięczakami — mówi ze smutkiem polityk prawicy.
„Tusk będzie Brauna pasł”
Odkładając na bok poglądy Brauna (o ile się da), to co może sprawdzać się w kampanii i przekonać część wyborców, w codziennej polityce jest bardzo trudne do zaakceptowania.
— Widziałem, jak Braun załatwia pewne sprawy. Wchodzi, rozsiada się, przemawia, nagrywa wszystko i żąda. Tak się nie da rządzić, bo u niego nie ma miejsca na kompromis — przekonuje poseł PiS. Ale inni mówią, że bez Brauna nic nie zrobią, zwłaszcza w wyborach do Senatu. — Nie możemy się obrażać na 7 proc. wyborców, które może zaważyć na rządzeniu — słyszymy w PiS.
— Pakt senacki powinien być zawarty między wszystkimi formacjami prawicowymi. Nie możemy zostawić Brauna, bo każdy podział głosów to jest strata mandatu na rzecz Tuska — przekonują zwolennicy szerokiego porozumienia.
Dla premiera każdy układ PiS z Braunem jest korzystny. Nawet najmniejsza koalicji gdzieś na poziomie gminy pozwoli premierowi wepchnąć Jarosława Kaczyńskiego prosto w objęcia Brauna.
— Tusk będzie Brauna pasł i pielęgnował, bo dla niego to jest polityczne złoto — przekonują politycy Konfederacji. — Będzie tylko pokazywał wyborcom „albo ja, albo Braun z Kaczyńskim”. I o ile być może straszenie PiS nie działa, to straszenie Braunem zadziała.
W PiS już krążą plotki o tym, kto jest dogadany z Braunem i kogo Braun weźmie na listy w nadchodzących wyborach.

