O co chodzi: TVN24 przyjrzał się przeszłości youtubera „Buddy”. Kamil L. opublikował w maju tego roku film zatytułowany „Jestem szantażowany„, w którym przekazał, że jest ciągle nękany, a groźby liczone są w „tysiącach”. O wszystkim miał zawiadomić policję.
Co przekazała prokuratura: Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba przekazał, że w tej sprawie zatrzymano Artura R. i Damiana S, którzy usłyszeli zarzuty w sprawie szantażu. Zdaniem śledczych chcieli oni zamieścić nagranie w sieci zniesławiające Kamila L., które mogło go „poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla wykonywanej przez niego działalności”. Kwota, której się domagali, to 700 tysięcy złotych. Trafili do aresztu.
To nie wszystko: W kwietniu tego roku z kolei do służb wpłynęła informacja w sprawie podszywania się pod „Buddę”. Sprawę jednak umorzono pod koniec lipca z powodu niewykrycia sprawcy. Decyzja w tej sprawie jest prawomocna.
Sprawa „Buddy”: Kamil L. został zatrzymany 14 października wraz z dziewięcioma innymi osobami, w tym jego partnerką, przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji. Usłyszał zarzut kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem było popełnienie przestępstw karno-skarbowych związanych z organizowaniem uczestnictwa w grach losowych, wystawianiem nierzetelnych, poświadczających nieprawdę faktur VAT oraz praniem brudnych pieniędzy. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Więcej na ten temat przeczytasz w artykule: „Majątek Buddy. Zarabiał też poza YouTubem. Przejrzeliśmy jego wszystkie biznesy”.
Źródło: TVN24