Nie mogę powiedzieć, że jestem dumny z destrukcji, jaką wywołało moje dzieło. Żyjemy w niebezpiecznych czasach, a moja branża jeszcze wspomaga to niebezpieczeństwo. Publikujemy fragment książki Phila Elwooda pt. „Jak doradzałem dyktatorom. Wspomnienia PR-owca najgorszych ludzi na świecie”.
Po przyjęciu dzisiejszej infuzji zamawiam taksówkę Ubera. Podczas powrotnej drogi do Logan Circle efekty działania leku jeszcze się utrzymują, wprawiając mnie w refleksyjny nastrój. Myśli biegną płynnymi liniami, wytyczającymi perspektywę moich rozważań.
Wszystkie najgorsze impulsy, które mózg wysyła wzdłuż rdzenia kręgowego, pod wpływem leczenia ketaminą osłabły. Te mroczne impulsy nadal czają się w tej części moich płatów czołowych, która steruje impulsywnością, ale potrafię je powstrzymać, zanim wejdą do akcji. Przez dwadzieścia lat robiłem wszystko, czego wymagała dana historia, ryzykując życie i wolność. Nawet kiedy zagrażało to mojemu życiu, podejmowałem szaleńcze ryzyko dla klientów. A to wszystko dla paru tysięcy nagłówków.
PR-owiec dyktatorów: niebezpieczne czasy
Wszystko, co w moim umyśle najgorsze, czyni ze mnie wspaniałego PR-owca. Pracodawcy, reporterzy i klienci mówili mi, że zaliczam się do najniebezpieczniejszych ludzi w tej branży. Odczuwam dumę z mojej pracy, ale nie z tego, co zrobiłem. Manipulowałem narracjami – a w razie potrzeby nawet je wymyślałem – żeby rozwiązać problemy klienta. Moje historie nie rozgrywały się w próżni. Krążąc w obiegu, przenikały do świata. I wywoływały w nim zmiany. Czasami na gorsze. Często na gorsze. Pomogłem Katarowi wygrać przetarg na zorganizowanie mistrzostw świata w piłce nożnej, to jedna z rzeczy, których najmocniej żałuję. Nie mogę powiedzieć, że jestem dumny z destrukcji, jaką wywołało moje dzieło. Żyjemy w niebezpiecznych czasach, a moja branża jeszcze wspomaga to niebezpieczeństwo.
Wszystkie najgorsze miejsca świata zawsze widniały na bilecie na lot klasą biznesową wystawionym na moje nazwisko. Zawsze znajdowałem się we właściwym czasie w niewłaściwym miejscu. W cudownych dniach arabskiej wiosny ja „pijarowałem” dla Kaddafiego i al-Asada. Zwąchałem się z izraelskimi szpiegami tuż przed rozpoczęciem dochodzenia Muellera. Poznałem Kima Dotcoma sześć tygodni przed jego aresztowaniem. Byłem na miejscu, kiedy upadł rząd, byłem obecny, gdy spadł deszcz wezwań do sądów. Mógłbyś zapytać: „Czy to nie jest niewłaściwy czas?” Odpowiedziałbym na to: właściwy jest wtedy, gdy rozgrywa się historia. Lindsay nazywa mnie „Forrestem Gumpem z DC”, ponieważ znalazłem się za kulisami tak wielu wydarzeń o globalnym znaczeniu oraz historycznych chwil, o których czytałeś w wiadomościach.
Moja żona może mieć słuszność: „poznasz głupiego po czynach jego”. Ale przynajmniej miałem miejsce w pierwszym rzędzie.
Prawdziwa wartość pieniądza
Wszyscy najgorsi ludzie nauczyli mnie, że pieniądz jest zarazem wszystkim i niczym. Maksyma Petera Browna, że „z odpowiednią sumą pieniędzy wszystko jest możliwe”, mówi prawdę. Świat wciąż na nowo dowodzi, że Brown miał słuszność. Stany Zjednoczone są jedyną demokracją w dziejach ludzkości, w której na mocy prawa panuje przekonanie, że pieniądz równa się słowu. Ten precedens ustanowił w 1976 roku Sąd Najwyższy w swoim werdykcie w sprawie Buckley v. Valeo i przypieczętował go w 2010 roku w sprawie Citizens United v. Federal Election Commission, udostępniając wszystkim najgorszym ludziom wszystkie najgorsze narzędzia.
Ale tak wielu moich klientów miało do dyspozycji wszystkie pieniądze tego świata, a mimo to byli oni ludźmi małostkowymi, mściwymi i wiecznie niezadowolonymi. Nigdy nie spotkałem kogoś tak nieszczęśliwego, jak Mutasim Kaddafi. A w branży PR nie zarobiłem aż tak wielkich pieniędzy, jak mógłbyś sobie wyobrażać. Nie stałem się bogaczem.
Ale nigdy nie robiłem tego dla pieniędzy. Robiłem to dla historii.
Wszyscy najgorsi ludzie nauczyli mnie, co naprawdę oznacza władza. Nigdy nie czułem się kimś możnym, ale dzierżyłem dużą władzę. Jestem pracownikiem operacyjnym, który przerzuca przełączniki; naprawdę rządzi ten, do kogo należy cała machina. Elon Musk dzierży władzę; jego saudyjscy mocodawcy finansowi sprawują władzę. Możesz wierzyć, że Musk jest aktualnie najbogatszym człowiekiem na świecie, ale gdyby królestwo Arabii Saudyjskiej nie aprobowało jego działań, mogłoby doprowadzić jego imperium do upadku kilkoma dobrze przeprowadzonymi transakcjami handlowymi. Co do mnie, to byłem w stanie, dzierżąc władzę, jaką daje prasa, zmusić wstydem Arabię Saudyjską do uwolnienia tureckiego fryzjera, ale ta ratująca mu życie władza pochodziła z instrukcji udzielonych mi przez mojego klienta. Za kolejną kurtyną zawsze kryje się kolejny człowiek.
Wszyscy najgorsi ludzie stworzyli mi skomplikowaną relację z prawdą. Często prosili mnie o to, bym kłamał przed dziennikarzami, ale w swojej karierze wypowiedziałem zaledwie jedno nagie kłamstwo (takie, które pamiętam). Możesz mi nie wierzyć, jeśli taka twoja wola, ale to prawda. Nauczyłem się nie kłamać, ponieważ tylu okropnych ludzi prosiło mnie o kłamstwa. Ale też nie mówię prawdy w sensie ścisłym. Praca wymaga ode mnie, żebym wyjawianie prawdy rozkładał na pewien okres. Na każdym etapie tego procesu wypowiadam tylko część prawdy. Jak to mówi Nicolas Cage w cudownie okropnym filmie „Oczy węża”: „Opisz to, co zrobiłeś dobrze, a resztę przemilcz!”. Żywię dla wielu dziennikarzy tak wielki szacunek ze względu na ich nieskomplikowaną relację z prawdą. Dziennikarstwo, podobnie jak nauka, powinno być dążeniem do prawdy. To z szacunku dla dziennikarzy nie będę im kłamał. Ale wykombinowałem parę wyjątkowo kreatywnych bajerów.
Nie ma znaczenia, czym jest prawda
Wszystkie najgorsze pomysły doprowadziły do najlepszych historii.
Wszystkie najlepsze historie to te, które obaliły władców; wysłały ludzi do więzienia; uwolniły ludzi z więzienia; zmiażdżyły spółki publiczne; skrzyknęły światowe grono aktywistów walczących o prawa człowieka i zostały oprotestowane przez wielu spośród tych samych aktywistów; gloryfikowały łotrów; ukarały złodziei; wywarły wpływ na gospodarki i popchnęły narody na krawędź finansowego upadku – wszystkie rozpoczęły się od telefonu. Dzwoni twój telefon, a na drugim końcu linii czeka pierwsza robocza wersja historii.
A ty musisz odebrać. Zawsze odbierasz. Bo jeśli tego nie robisz, nie masz wpływu na sposób przedstawienia tej roboczej wersji historii na piśmie. Jesteś wtedy tylko jeszcze jednym facetem siedzącym w uberze i przyglądającym się, jak świat przepływa za oknem auta.
Jeśli odbierasz telefon, wszystko się zmienia. Wkraczasz w przestrzeń liminalną, gdzie prawda i rzeczywistość mogą być czymkolwiek zechcesz. To prawie tak, jakby świat zamierał, a jeśli jesteś dobry w tym, co robisz w PR, możesz manipulować rzeczami – ludźmi, faktami, prawdą – zanim świat ruszy na nowo. Nie ma znaczenia, czym jest prawda. Fakty się zmieniają, społeczeństwo podejmuje twoją narrację, a ty przyglądasz się, jak świat znowu zaczyna się kręcić.
Fragment książki „Jak doradzałem dyktatorom. Wspomnienia PR-owca najgorszych ludzi na świecie” Phila Elwooda wydanej przez Wydawnictwo FILIA. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweeka”. Książkę można kupić tutaj.
Okładka książki „Jak doradzałem dyktatorom. Wspomnienia PR-owca najgorszych ludzi na świecie”.