Bartłomiej Misiewicz w latach 2015-2017 był szefem gabinetu politycznego i rzecznikiem prasowym Antoniego Macierewicza, ówczesnego ministra obrony narodowej. Jak ustaliła WP.pl, miesięczne wynagrodzenie Misiewicza wynosiło 9 273,68 zł brutto do września 2016 r. i 12 001,24 zł brutto od października 2016 r.

WP.pl podaje, że Misiewicz za swoją pracê u Macierewicza był także nagradzany. – W 2015 r. w wysokości 10 tys. zł, w 2016 r. w wysokości 26 tys. zł, w 2017 r. w wysokości 7 tys. zł. Nagrody przyznawał ówczesny minister obrony narodowej – informuje MON. Łącznie otrzymał więc 43 tys. zł. Razem z wynagrodzeniem w gabinecie politycznym zarobił ponad 180 tys. zł w MON.

Zobacz wideo
Michał Kołodzieczak: Największy grzech PiS-u to szastanie pieniędzmi

Co więcej, MON przekazał, że Misiewicz posiadał poświadczenia bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych krajowych, NATO, UE i ESA, wydane przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego 1 lipca 2016 r., czyli po ponad pół roku pracy w resorcie.

Janniger zarobił ok. 45 tys. zł w MON

WP sprawdziło też zarobki Edmunda Jannigera, który był zatrudniony jako doradca w gabinecie politycznym ministra od 16 listopada 2015 r. do 30 listopada 2015 r., jako asystent polityczny podsekretarza stanu od 1 grudnia 2016 r. do 20 listopada 2017 r. oraz w okresie od 1 grudnia 2017 r. do 19 stycznia 2018 r. „Na stanowisku doradcy w gabinecie politycznym wynagrodzenie Jannigera wynosiło 3850,39 zł brutto, a na stanowisku asystenta politycznego 3170,00 zł brutto. Janniger formalnie był asystentem politycznym w biurze ówczesnego wiceministra Wojciecha Fałkowskiego. W sumie współpracownik Macierewicza zarobił ok. 45 tys. zł w MON” – czytamy w portalu.

Doradca szefa MON miał zajmować się m.in. organizacją wizyt zagranicznych naukowców światowej sławy. Do marca 2017 Janniger od początku swojego zatrudnienia w grudniu 2016 r. nie zorganizował bowiem jeszcze ani jednej wizyty. 

Misiewicz od 2,5 roku czeka na proces 

Akt oskarżenia przeciwko sześciu osobom, w tym Bartłomiejowi Misiewiczowi, trafił do sądu w czerwcu 2021 r. Sprawa dotyczy działania na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. oraz powoływania się na wpływy w resorcie obrony narodowej w latach 2016-2018. Misiewicz w 2019 r. spędził pięć miesięcy w areszcie, wyszedł za kaucją.

Były rzecznik MON został oskarżony o „przekroczenie uprawnień jako funkcjonariusz publiczny poprzez działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A.”. Chodzi o zawieranie umów niekorzystnych dla PGZ dotyczących m.in. organizacji koncertu, fikcyjnych usług szkoleniowych i organizacji targów obronnych. Według śledczych Misiewicz miał odprowadzić wspólnie z Agnieszką M. (byłą zastępczynią dyrektora jednego z departamentów w MON) do wyrządzenia PGZ szkody na kwotę ok. 1,2 mln zł.

Jak podał w piątek portal Wp.pl, do tej pory Sąd Okręgowy w Warszawie nie wyznaczył terminu rozprawy. Prezes SO Joanna Przanowska-Tomaszek nie wyjaśniła portalowi, dlaczego proces po 2,5 roku wciąż się nie rozpoczął.

Więcej o sprawie pisaliśmy w tekście: Misiewicz od 2,5 roku czeka na proces. Media: w tle operacja „Ksenon”

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version