W ostatnim czasie wokół Marcina Możdżonka rozpętała się burza. Były siatkarz zakończył karierę w 2020 roku, więc tym razem niestety nie chodzi o nic związanego ze sportem, który uprawiał przez długie lata i w którym odnosił sukcesy. Wylewający się na niego hejt to efekt niedawno podjętej decyzji. Dawny reprezentant Polski postanowił nie ignorować tematu i zgłosił się z nim na policję.
Marcin Możdżonek otrzymuje groźby
Całe zamieszanie to pokłosie tego, iż w grudniu minionego roku 39-latek został szefem Polskiego Związku Łowieckiego. Wyjaśniając, dlaczego zgodził się pomóc myśliwym mówił o ich pogarszającym się wizerunku, a także chęci naprostowania wielu złych rzeczy. Niezależnie jednak od intencji byłego siatkarza jego ruch spotkał się z gigantyczną krytyką, zwłaszcza w mediach społecznościowych.
Oburzenie związane jest oczywiście z chęcią obrony zwierząt, które według wielu zabijane są dla sportu i jest to karygodne oraz nieakceptowalne. Z internetowymi komentarzami Możdżonek zapewne jeszcze by sobie poradził, ale okazuje się, że sprawy zaszły zdecydowanie za daleko. Dawny reprezentant Polski w piłce siatkowej zaczął otrzymywać groźby wysuwane zarówno wobec niego jak i jego rodziny.
W rozmowie z „Interią” wyjaśnił więc, iż nie zamierza tego nikomu puszczać płazem. Sprawę zgłosił już na policję. – Progiem, którego nie mogłem zaakceptować, były ataki na moje dzieci. Są zbyt małe, by to do nich dotarło, ale sam fakt grożenia im jest nieakceptowalny – powiedział otwarcie. Funkcjonariusze z Olsztyna niebawem powinni zająć się dokładną analizą problemu, z którym zmaga się 39-latek i jego bliscy. – Nie zgadzam się na to wszystko i czekam na to, co zrobi wymiar sprawiedliwości – podsumował.