Minister rolnictwa i rozwoju wsi Rumunii Florin Barbu przekazał, że wniosek jego kraju kierowany do KE dotyczył odstępstw od norm GAEC7 i GAE8 – podała agencja Agerpres. Jak dodano, dotyczył on odpowiednio zmianowania i dywersyfikacji na gruntach rolnych oraz minimalnego udziału nieprodukcyjnych obszarów rolnych.
Barbu powiedział, że Rumunia nie wnioskowała o wprowadzenie ceł na ukraińska produkcję rolną. Co innego wynikało z poniedziałkowego oświadczenia władz Węgier. Przekazano w nim, że szefowie resortów rolnictwa wschodnich krajów UE zwrócili się do KE z żądaniem wprowadzenia ceł importowych na produkty rolne z Ukrainy.
Kłopotliwy komunikat. Kto się pomylił – Węgrzy czy Rumuni?
„Ministrowie rolnictwa Bułgarii, Polski, Węgier, Rumunii i Słowacji napisali list do Valdisa Dombrovskisa, wiceprzewodniczącego KE i komisarza UE ds. handlu, oraz Janusza Wojciechowskiego, komisarza UE ds. rolnictwa. Domagają się w nim podjęcia działań w celu ograniczenia negatywnego wpływu importu produktów rolnych z Ukrainy na ich rynki” – przekazało węgierskie ministerstwo rolnictwa.
„Pięć krajów granicznych należy do sześciu państw członkowskich UE, które mogą produkować znacznie więcej pszenicy i kukurydzy niż potrzebują, więc wkład naszych rolników w europejskie bezpieczeństwo żywnościowe i strategiczną autonomię UE ma zasadnicze znaczenie” – oświadczył węgierski minister rolnictwa Istvan Nagy.
Komisja Europejska na początku maja 2023 roku wprowadziła zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji w wyniku porozumienia z tymi krajami w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Początkowo ograniczenia obowiązywały do 5 czerwca, a następnie zostały przedłużone do połowy września.
Embargo zniesiono 15 września na podstawie postanowienia KE. Polska, Węgry i Słowacja wprowadziły po tej dacie embargo na ukraińskie produkty rolne, w związku z czym Kijów złożył przeciwko tym państwom skargę do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Ograniczenia dotyczyły rynków krajowych, a nie tranzytu na dalsze rynki.