Studenci: czujemy się oszukani przez Collegium Humanum. Na uczelni panuje chaos, nie dostajemy linków do zajęć, za to znamy odpowiedzi w testach. Moja córka została oszukana przez podmiot, który powinien edukować, dawać przykład młodym ludziom – mówi mama jednej ze studentek.
„Bardzo proszę, napiszcie, z jakimi przeciwnościami muszą się zmagać studenci Collegium Humanum. Opóźnienia, brak kontaktu, czy czekanie prawie cztery miesiące na odpowiedź w sprawie wniosku – takich wiadomości dostałam wiele po ostatniej serii tekstów na temat tej uczelni. Studenci, przede wszystkim kierunków psychologicznych, prosili, by nagłośnić, co się tam dzieje. Opowiadali o chaosie, ciągle zmieniającym się planie zajęć, odwoływanych zjazdach, braku kontaktu z biurem obsługi studentów. I o tym, że są przez władze uczelni zastraszani.
– Nie można nawet na Facebooku napisać nic krytycznego, bo od razu jest się zawieszonym w prawach studenta – twierdzą. A kiedy chcą zrezygnować ze studiów, muszą zapłacić karę, tzw. opłatę administracyjną.
– Tu coś bardzo nie gra, a widzę, że kolejni studenci wpadają w tę pułapkę. Chciałabym, że to się skończyło – mówi studentka drugiego roku psychologii.
– Uczelnia taka jak ta nie powinna istnieć – dodaje inna.
O psychologii na Collegium Humanum pisaliśmy po raz pierwszy w „Newsweeku” latem 2022 r. Już wtedy nasi informatorzy twierdzili, że ta prywatna uczelnia na masową skalę wydaje nie tylko dyplomy MBA, które uprawniają do zasiadania w zarządach i radach nadzorczych spółek skarbu państwa, ale szybko i tanio kształci również armię przyszłych psychologów. I już wtedy słyszeliśmy, że z tym kształceniem jest bardzo źle.
W grudniu 2022 r. wizytację w Collegium Humanum przeprowadziła Polska Komisja Akredytacyjna. W marcu 2023 r. jej prezydium wydało uchwałę, w której znalazła się ocena jednolitych studiów magisterskich o profilu praktycznym na kierunku psychologia: była ona pozytywna.
– Na uczelni mówi się, że studenci i to nawet pierwszego rocznika, wiele razy wysyłali do PKA listy z prośbą o kontrolę. Bez reakcji – mówi drugoroczna studentka.
Jakie to zajęcia?
– Czuję się strasznie oszukana. Długo się zbierałam do tych studiów, musiałam się ogarnąć finansowo, żeby mieć pewność, że mnie na nie stać. I byłam przeszczęśliwa, że mogę studiować w formule online, bo na co dzień pracuję w korporacji, nie mogę chodzić na zajęcia na uczelnię. A jak się jeszcze okazało, że jako specjalizację mogę wybrać psychoterapię, to pognałam jak ćma do światła. Ale za przeproszeniem, szambo wybiło bardzo szybko – opowiada studentka pierwszego roku psychologii na jednolitych 5-letnich studiach magisterskich.
Okazało się, że organizacja studiów pozostawia wiele do życzenia. – Wiem, co to chaos. Ale to, co zobaczyłam na Collegium Humanum, przekracza wszelkie granice. Ja sobie wyobrażałam, że rozwalę się na kanapie, odpalę iPada, kliknę link i wezmę udział w zajęciach. Nic z tego. To kosztuje mnóstwo nerwów, żeby dojść, kiedy się ma jakie zajęcia – mówi studentka.
Zwykle wygląda to tak: ma się zacząć wykład, ale prowadzący spóźnia się kilka minut. Cała grupa siedzi więc w ciszy przed komputerami, aż w końcu komuś wyrywa się pytanie: czy ja jestem we właściwym miejscu? Jakie to są zajęcia? I okazuje się, że właściwie nikt nie jest tego pewien. Wykładowcy też zazwyczaj zaczynają od pytań: a kim państwo są? Jaka to grupa? Jaki przedmiot?
Bo studenci dostają wprawdzie plan zajęć – jest tam przedmiot, godzina, opis czy to wykład czy ćwiczenia – ale on się nieustannie zmienia. Spotykają się na Teamsach, każdy ma swoje konto, a w nim kalendarz, w którym powinny pojawiać linki z zaproszeniami na zajęcia. Niestety, zwykle linków nie ma. Albo są wklejane linki na jakieś inne zajęcia. – Ja mam w kalendarzu wszystko oprócz swoich własnych zajęć, jakieś dziwne przedmioty, czasem w ogóle inne kierunki. Gdyby nie to, że starosta roku wkleja nam linki do spotkań, nie miałabym żadnych zajęć – skarży się studentka.
Także tylko dzięki staroście wie, kiedy są zjazdy. – Kiedy dostałam oficjalne potwierdzenie z uczelni, że mam dostęp do konta na uczelnianej platformie, to się okazało, że jeden zjazd już się odbył, a na drugi zdążyłam przez przypadek. Nie miałam linków, żeby się połączyć na spotkanie – wzdycha. – Stres i niepewność są wielkie – narzeka.
Miało być pięknie
Dla Julii Collegium Humanum to już druga uczelnia. Studiuje dziennie na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne, a od października 2023 r. chciała zacząć zaocznie psychologię sądowo-penitencjarną. Kiedy przeglądała oferty, Collegium Humanum wydawało się idealnym wyborem. Bo studia zaoczne tam były sporo tańsze niż na innych prywatnych uczelniach czy na Uniwersytecie Warszawskim, program ciekawy, liczba godzin z poszczególnych przedmiotów duża, a jej zależało na tym, by zdobyć solidne wykształcenie. We wrześniu 2023 r. podpisała z CH umowę „na świadczenie usług edukacyjnych”.
– Było w niej napisane, że przed rozpoczęciem roku akademickiego powinnam dostać plan na cały semestr. Tak się nie stało, dostałam plan tylko na październik i listopad. Dostałam też terminy zjazdów, same daty bez godzin i konkretnych przedmiotów. Na godzinowy plan zajęć czekałam bardzo długo – opowiada Julia.
Pierwsze wykłady miały odbyć się 21 października w trybie online, bo – jak wyjaśniła uczelnia – trwała właśnie przeprowadzka do nowej siedziby przy Alejach Jerozolimskich. Zamiast wykładów było jednak spotkanie organizacyjne. – Bo władze uczelni dostawały mnóstwo maili i telefonów od studentów, którzy chcieli się dowiedzieć, jaki jest plan zajęć. Albo jak to się stało, że zapisywali się na studia pięcioletnie, a zostali wpisani na skrócone, trzyletnie. Bywało i tak, że ktoś chciał iść na zaoczne, ale ze zjazdami, a został przypisany do grupy wyłącznie zdalnej – opowiada Julia.
Sama dowiedziała się wtedy ze zdziwieniem, że będzie studiować w trybie hybrydowym, wszystko online. A przecież bardzo jej zależało, by mieć kontakt z uczelnią, zajęcia na miejscu.
– Dyskusje trwały bardzo długo. Studenci zgłaszali problemy, mówili, że mało co się zgadza, byli zdenerwowani i oczekiwali konkretnych informacji. Władze uczelni powiedziały, że mamy wybrać swojego przedstawiciela, starostę naszego kierunku i że przez niego przekazywać wszelkie sprawy. I rzeczywiście teraz tak jest – opowiada.
Kiedy trwało spotkanie, jej mama była akurat w domu i widziała, co się dzieje na łączach. Potwierdza: to był totalny bałagan, chaos. – Właściwie cały ten dzień zszedł na tym, że studenci zgłaszali żale i pretensje. Druga strona albo biernie słuchała i mówiła, że to nie jej wina, albo twierdziła, że to wina studentów. Zachowują się nie w porządku, mając do nich pretensje – opowiada.
Wrzało też na grupach studenckich. – Ludzie się denerwowali. Był tam mężczyzna, który mieszka poza Warszawą i kiedy nam powiedziano, że zjazd będzie stacjonarny, kupił sobie bilety na pociąg, zarezerwował i opłacił nocleg w Warszawie. Na dwa dni przed planowanym zjazdem powiedziano nam, że będzie jednak zdalnie. Okazało się, że jest więcej osób, które chcą przyjeżdżać na zjazdy, bo mają w domu małe dzieci, nie mogą się skupić na wykładach – tłumaczy Julia.
Jeszcze w grudniu na porządku dziennym były wśród studentów takie dyskusje:
– My mamy z tym facetem do końca roku? Czy z tamtą babką?
– Chyba oni sami nie wiedzą.
– Poprosili go o zastępstwo.
– Czaicie, że gość na zajęcia nie przyszedł, a cały dzień mieli z nim mieć?
– Czemu mnie to nie dziwi.
Albo:
– A te zjazdy to wiadomo, kiedy online, a kiedy stacjonarne?
– Nie, nic jeszcze nie wiadomo.
Do końca ubiegłego roku żadne zajęcia nie odbyły się w budynku uczelni. Na stronie internetowej uczelni cały czas wisiała informacja, że zjazdy odbywają się w nowej siedzibie Collegium Humanum w soboty i niedziele.
Rzucić nie wolno
Były też inne problemy: studenci mieli dostawać materiały do nauki – nie dostawali. A same wykłady były zgrupowane w trzygodzinne bloki.
– Zdarzało się, że te wykłady zamiast trzech godzin trwały półtorej albo i godzinę. Albo była godzina wykładu, a reszta to dyskusja. Rozumiem, że psychologia to są studia, na których omawia się przypadki z praktyki. Tylko słuchanie o tym, że ktoś ma dziecko autystyczne, a inny pracuje w przedszkolu, to nie jest temat na wykład. Na dodatek ciężko było zabrać głos, bo w wykładach brało udział kilkaset osób. Kończyło się na tym, że odzywało się może z dziesięć osób, a reszta po prostu słuchała. A równocześnie Collegium Humanum cały czas ogłaszało nabór na studia psychologiczne. Słyszałam reklamy w radiu, widziałam je w Internecie i na bilbordach. Władze uczelni powiedziały nam, że przy takiej liczbie osób nie są w stanie zapewnić sali wykładowej, a mimo to rekrutowały kolejnych studentów – mówi Julia.
– Rekrutacja na Humanum trwa cały rok. W każdej chwili można zapisać się na studia, nie ma limitów przyjęć. Grupa 11 PSB2 online – psychologia 2,5 letnia skrócona online – liczy już ok. 1600 studentów i ta liczba ciągle rośnie – potwierdza inna studentka psychologii.
Pokazuje swój plan zajęć na ten rok. – Pięknie wygląda, tylko że się zmienia praktycznie co chwilę. Mamy też ustalony harmonogram zjazdów letnich, ale nie ma szans, żebyśmy wyrobili sylabus tylko w czasie tych zjazdów. Normą jest także, że mamy braki w ocenach. Pod koniec drugiego semestru niektórzy nie mieli nadal ocen za pierwszy, a na początku trzeciego za drugi semestr, a czasem nawet za pierwszy – mówi.
– Z racji niewystarczającej liczby godzin dydaktycznych większość zaliczeń dla mojego rocznika z tego semestru została przeniesiona na następny. Ale spokojnie, Humanum ma przecież roczne rozliczanie ocen – ironizuje jej koleżanka z roku.
I opowiada kolejne historie: na Collegium Humanum jest możliwość przejścia na tzw. pełen IOS, czyli indywidualną organizację studiów – w trybie przyspieszonym. Oznacza to, że studiując oficjalnie pięć lat, płacąc 900 złotych semestralnie więcej, można w jeden semestr studiów zrobić dwa semestry.
– Realizując IOS, student ma dostęp do platformy IOS Humanum, gdzie materiały z poszczególnych nagrań i prezentacji pokrywają godziny wymagane przez sylabus. Nagrane jest na przykład półtorej godziny wykładu i to pokrywa 30 godzin sylabusa. Rekordziści kończyli studia pięcioletnie w 18 miesięcy. A na dyplomie widnieje informacja ukończenia studiów jednolitych magisterskich w latach, powiedzmy, 2021-2026. Informacji o trybie skróconym nikt nie dopisuje – tłumaczy studentka.
U nich też studia zaczęły się w fatalnym stylu. Pierwsze zajęcia miały się odbyć w marcu 2023 r., ale Collegium Humanum stwierdziło, że zgłosiło się zbyt mało osób i przerzuciło całą grupę na drugi semestr. – Pierwszy semestr kazali nam nadrobić w IOS-ie. Dali nam na to rok, czyli od marca 2023 do marca 2024. Zamiast normalnej ceny za czesne, czyli 490 zł, kazali nam płacić 735 zł. Płatności rozłożyli na rok, ale na uczelnianej platformie wciąż widniała kwota 490 zł, więc tyle płaciliśmy. Kiedy starosta roku w naszym imieniu prosił, żeby to skorygować, usłyszeliśmy od uczelni, że to my mamy pilnować właściwych opłat, bo jak nie, to będziemy mieli problem przy obronie pracy magisterskiej. Bo wtedy uczelnia sprawdza, czy całe czesne jest zapłacone – opowiada studentka.
Nic nie mogę
Jedyne na, co nie może narzekać, to wykładowcy. – Szkoda tylko, że nie są na czas informowani, z jaką grupą mają jakie zajęcia. To wynika ze złej organizacji, nikt ich odpowiednio wcześnie nie zapytał, czy są do dyspozycji uczelni. I znowu to starosta roku układał plan zajęć wspólnie z działem planowania. Liczył, ile godzin według sylabusa musi być, ile się odbyło, ile nam brakuje. Zdobył kontakty do wykładowców, pisał do nich, planował zajęcia. A i tak nie zawsze się udawało – mówi.
Chciała zrezygnować ze studiów, ale za to jest opłata administracyjna. – Collegium Humanum zabezpieczyło się w ten sposób, że przewiduje rozliczenie roczne. Jeżeli jakieś zajęcia nie są zorganizowane w semestrze zimowym, to oni mają prawo zorganizować je w semestrze letnim – mówi. Z jej roku zrezygnowało do tej pory około 40 osób, czyli jedna trzecia studentów. Bardzo wielu chce odejść, ale boi się, że stracili czas bezpowrotnie. Co rusz dochodzą do nich wiadomości, że inne uczelnie nie chcą przyjąć studentów z Collegium Humanum ze względu na zbyt duże rozbieżności w planie studiów.
Robert – student drugiego roku pięcioletniej psychologii zaocznej – też jest rozczarowany uczelnią. Twierdzi, że nie wywiązywała się ze swoich obowiązków: plany zajęć dostawali późnym wieczorem, a potem były one jeszcze zmieniane. Poza tym na pierwszym roku nie zrealizowali ponad 100 godzin dydaktycznych.
– W zeszłym roku nie zapłaciłem dwóch rat czesnego, bo uznałem, że Collegium Humanum nie dotrzymało umowy. Oczywiście uczelnia domagała się zapłaty, więc napisałem pismo, żeby mi anulowali ten dług. Na odpowiedź czekałem długo, uczelnia ma na to miesiąc, ale mocno przekroczyła ten czas. Kiedy w końcu przyszła, była negatywna: przykro nam, ale to było w zeszłym roku akademickim. Teraz mamy nowe realia, więc zwrot pieniędzy nie miałby racji bytu – opowiada student.
Napisał odwołanie i znowu czeka na decyzję. Zaległych rat nie ma zamiaru spłacać, przecież to nie on zawinił. Od czterech miesięcy ma zablokowane konto na uczelnianej platformie, więc nie ma planu zajęć, nie może sprawdzić ocen. – Właściwie nic nie mogę – mówi.
Rzucić studiów też nie może, bo nie stać go na inne. – Poza tym zmiana uczelni to by było półtora roku w piach. Więc tutaj będę jeszcze walczył – mówi. Do samych zajęć on też nie ma właściwie żadnych uwag: wykładowcy się starają, przekazują merytoryczną wiedzę. Problem jest tylko z organizacją.
– Myślę też, że ta uczelnia przyjmuje o wiele za dużo studentów, bo na wykładach online jest nawet po 400 osób – mówi studentka drugiego roku. Uważa, że w Collegium Humanum, a zwłaszcza w biurze obsługi studenta pracuje zbyt mało ludzi. – Na dodatek jest nieustanna rotacja pracowników, więc kuleje przekazywanie informacji – mówi.
Student drugiego sortu
Zdarzają się też sytuacje kuriozalne: na przykład wykładowcy przysyłają studentom odpowiedzi do testów. – Wykładowczyni, która miała z nami zajęcia trwające dwa razy po trzy godziny, stwierdziła, że w rozpisce nie ma już kolejnych. Trzeba więc przeprowadzić egzamin. Ale ze względu na to, że nie zrealizujemy całego materiału, a chce być wobec nas w porządku, poda nam odpowiedzi do tego testu – wspomina Julia.
Podobną historię opowiada kolejna studentka, pierwszoroczna: egzaminy odbywają się w formie tekstu, który jest aktywny całą dobę. – Kiedy jedna osoba już zda, wrzuca pytania do sieci i wszyscy mają dobre odpowiedzi – mówi. Pokazuje też screeny ze studenckiej grupy wsparcia: ktoś prosi o pomoc w rozwiązaniu testu, a pozostali pomagają mu wybrać właściwe odpowiedzi.
Pod koniec listopada ubiegłego roku Julia postanowiła rzucić studia. – Nie chcę być osobą, która dostanie papierek, a potem pójdzie gdzieś i może doprowadzić do tego, że komuś stanie się coś złego. Zarzucam im też dezorganizację, brak poszanowania czasu i pieniędzy innych ludzi, a także traktowanie studentów jako osoby gorszego sortu. Collegium Humanum to tylko i wyłącznie przedsiębiorstwo, które chce uzyskać korzyści majątkowe, a nie uczelnia, która rzeczywiście edukuje młodzież. To po prostu drukarnia dyplomów – tłumaczy.
Wypowiedziała więc umowę, ale uznała, że skoro to uczelnia nie wywiązała się z obowiązków, wina leży po jej stronie. Poprosiła więc o zwrot kosztów za trzy miesiące. – Bardzo długo czekałam na odpowiedź, moja sprawa była przerzucona między różnymi działami, różnymi pracownikami. Miałam wrażenie, że to była gra na czas – wspomina.
– Według naszych wyliczeń Julia powinna otrzymać zwrot w wysokości 1 tys. 490 zł. W styczniu na jej rachunek bankowy przyszedł 1 tys. złotych. To nas nie satysfakcjonuje. Moja córka została oszukana przez podmiot, który powinien edukować, dawać przykład młodym ludziom i kształcić przyszłe pokolenie dobrych fachowców – mówi mama Julki. Nie zamierzają odpuścić. Wysłały już skargę do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, rozważają zgłoszenie sprawy do UOKiK.
– Mam bardzo wielu znajomych, którzy studiują na różnych uczelniach, publicznych i prywatnych, ale jeszcze nie słyszałam, by ktoś został tak poszkodowany przez uczelnię, jak ja przez Collegium Humanum. Wiadomo, że są różne sytuacje, czasem się trafi wykładowca, który nie prowadzi fajnie zajęć albo zajęcia są przenoszone, ale na pewno nie na taką skalę jak tutaj – tłumaczy Julia.
Najbardziej boli ją to, że to wszystko dzieje się na kierunku psychologia. – Tu są kształceni ludzie, którzy mają potem otwierać gabinety, pomagać innym, opiekować się dziećmi. A poziom wiedzy i umiejętności, które zdobędą po takich studiach, jest naprawdę niewystarczający. Zamiast komuś pomóc, można zrobić krzywdę – tłumaczy.
Takich jak ona, niezadowolonych ze studiów, było na jej roku całkiem sporo. Ale byli też tacy, którym nie przeszkadza ten tryb studiowania, uważają, że wszystko jest w porządku, trzeba po prostu przywyknąć. – Dla niektórych to wygodne, bo małym kosztem zdobywają tytuł magistra psychologii – wzdycha. – I nie wkładają wysiłku w zdobywanie wiedzy.