W piątek posłowie awanturowali się przed mównicą sejmową, a Marek Suski wyzywał Michała Kołodziejczaka od „gnojowników”. W czwartek poseł PiS Jacek Bogucki podczas debaty o tabletce „dzień po” pytał Bartosza Arłukowicza, z iloma 15-latkami ten chce uprawiać seks. W środę politycy PiS z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem usiłowali wejść do Sejmu. Doszło do przepychanek ze strażą marszałkowską. To zaledwie trzy ostatnie dni. W nowej kadencji Sejmu awantura goni awanturę, a posłowie zdają się prześcigać w tym, kto mocniej zaatakuje oponenta. Zapytaliśmy politolożkę z Uniwersytetu Warszawskiego, dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene, kto na tych ciągłych awanturach zyskuje, kto traci i czy jeszcze będzie normalnie. 

Zobacz wideo
Marcin Wiącek: Prokurator Generalny powinien mieć instrumenty, by ponosić odpowiedzialność za prokuraturę

Awantury w Sejmie. „Próba utrudnienia Hołowni życia”

– W pierwszej kolejności awantury w Sejmie mogą stanowić próbę uderzenia w Szymona Hołownię, podważenia jego umiejętności zarządzania sytuacją. Każda burda w Sejmie, rozróba czy niesubordynacja wymaga od niego reakcji i w zależności od tego, jak się zachowa, na zewnątrz może trafić przekaz albo o tym, że jest niesprawiedliwy albo o tym, że sobie nie radzi – mówi ekspertka. Jak mówi, prowokowanie lub kreowanie kolejnych awantur to „próba utrudnienia Hołowni życia”. – W PiS jest świadomość, że niezadowoleni wyborcy tej partii mogą przechodzić właśnie do ugrupowania marszałka Sejmu. Wobec tego tworzy się napięcie z nadzieją, że marszałek popełni jakiś błąd i się skompromituje. Jak na razie jakoś sobie z tym radzi, a wobec tego tym bardziej nie należy spodziewać się, że PiS da mu spokój – mówi. – Należy wziąć jeszcze pod uwagę, że czołowi politycy PiS, zwłaszcza ci, którzy chcieliby przejąć schedę po Kaczyńskim, chcą, żeby ich pokazywać w mediach. Tymczasem sprzyjające im dzisiaj media docierają tylko do twardego elektoratu – dodaje.

„Nie sądzę, by wyborcy PiS chcieli widzieć akurat tych polityków jako męczenników”

Politolożka podkreśla, że dobrze to pokazuje konflikt wokół mandatów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. – Widać, że PiS przed wyborami samorządowymi usiłuje znaleźć gorący temat dla swojej narracji, ale betonowy elektorat już w mniejszym stopniu daje się złapać kwestie światopoglądowe. I tu jest problem. Rozwiązaniem mogło być uczynienie z Wąsika i Kamińskiego bohaterów, ale tutaj PiS napotyka problem kolejny – oni są wątpliwymi bohaterami, również w oczach elektoratu PiS. Nie chodzi tylko o kwestię używania Pegasusa, o której będziemy wiedzieli coraz więcej, ale w ogóle o to, jak wykorzystywano służby. Nie sądzę, by wyborcy PiS chcieli widzieć akurat tych polityków jako męczenników – zauważa. – PiS nie do końca wie, co dzisiaj z Kamińskim i Wąsikiem zrobić. Wobec tego najpewniej wystartują w wyborach do Parlamentu Europejskiego i jest duże prawdopodobieństwo, że uzyskają mandat. To rozwiąże też problem ewentualnego weta prezydenta w związku z niepełnym składem parlamentu. Wybory do PE w moim przekonaniu zakończą pierwszy akt dramatu, który obserwujemy dzisiaj w Sejmie, ale one odbędą się dopiero w czerwcu, więc czeka nas jeszcze przynajmniej trzy i pół miesiąca tego chaosu – dodaje. 

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version