Wiceministerka edukacji i nauki Joanna Mucha była gościnią w „Porannej rozmowie Gazeta.pl” w czwartek 29 lutego. Polityczka „nie za wysoko” oceniła obecny stan polskiej edukacji. W skali od 1 do 10 stwierdziła, że jest to „mocno naciągana czwórka”.
Joanna Mucha: Mamy wiele strukturalnych problemów w naszej polskiej edukacji
– My mamy wiele strukturalnych problemów w naszej polskiej edukacji. Ale jedno mogę powiedzieć w sposób jednoznaczny, będzie już tylko lepiej – powiedziała wiceministerka. – Zaczynając od podwyżek dla nauczycieli, które za chwilę zostaną wypłacone z wyrównaniem od stycznia, poprzez wszystkie te działania, które podejmujemy dotyczące odchudzenia podstawy programowej i dobrostanu psychofizycznego dzieci, więc jest naprawdę dużo działań – poinformowała Joanna Mucha.
Wiceszefowa resortu zwróciła również uwagę na pozytywy systemu edukacji. – Ten system daje jednak wysokie efekty edukacyjne i o tym nie można zapominać, bo my cały czas lubimy hejtować siebie, ale nie widzimy, że za bardzo małe nakłady, bo te nakłady nadal są bardzo małe jeśli chodzi o edukację, uzyskujemy bardzo dobre wyniki edukacyjne naszych dzieci – powiedziała Joanna Mucha i dodała, że to również zasługa korepetycji. – Obok publicznego systemu edukacji mamy drugi równoległy, na który stać tylko zamożnych rodziców, który rzeczywiście podwyższa te efekty edukacyjne – stwierdziła. Wkład w edukację dzieci posiadają również nauczyciele. – W naszej polskiej szkole mamy ogromną grupę nauczycieli siłaczy, którzy naprawdę walczą z systemem. Przede wszystkim walczyli z systemem przez ostatnie osiem lat, ale walczą dla dzieci i to jest naprawdę coś niesamowitego – powiedziała Joanna Mucha.
Wiceszefowa resortu odniosła się do obietnicy Polski 2050 o „płynnym angielskim po szkole podstawowej”. – To nie jest coś, co się wydarzy na pstryknięcie palców. – oceniła polityczka i dodała, że „to dzieje się już, ale efekty będą widoczne za kilka lat” z uwagi na proces wdrażania do szkół nowej metodyki i nowej podstawy programowej. Nad zmianami w podstawie programowej pracuje łącznie 17 zespołów. – Zmiany będą gotowe w takim momencie, żeby mogły zafunkcjonować we wrześniu w nowym roku szkolnym – poinformowała Joanna Mucha. – To nie jest docelowy model. To, co się dzisiaj dzieje to jest taki ratunek, ratunek dla naszych dzieci, którym w osiem lat nauki włożono dziewięć lat programu szkolnego. To jest po prostu nie do wytrzymania dla dziecka – powiedziała. Wiceministerka edukacji wymieniła, że wśród zmian w kontekście lektur jednym z celów resortu będzie zachęcenie dzieci do czytania.
Ministerstwo wprowadzi zmiany w religii? Joanna Mucha poruszyła wątek „formowania dzieci ideologicznie”
Podczas rozmowy pojawił się również wątek religii i etyki w szkole. – Na tę chwilę jedyne, co znalazło się w rozporządzeniu, które już właściwie wchodzi w etap podpisu, to jest niewliczanie oceny z religii do średniej. (…) Uważamy, że to jest niesprawiedliwe w stosunku do tych uczniów, którzy z różnych powodów na tę religię nie chodzą. Ta ocena z religii bardzo często trochę podwyższała tę średnią – powiedziała Joanna Mucha. Wiceministerka edukacji przypomniała, że program nauczania religii nie jest tworzony przez polskie instytucje edukacyjne, tylko przez stronę kościelną. – Chciałabym, żeby dzieci rozmawiały na lekcjach religii o Bogu, Biblii i ewangelii. Natomiast bardzo nie chciałabym, żeby otrzymywały jakąś próbę formowania ich w sposób ideologiczny, a niestety cały czas na religii tego typu tematy, nie wiem, czy dominują, ale są bardzo wyraźnie obecne. W moim przekonaniu ministerstwo powinno przynajmniej mieć taki wpływ, żeby rzeczy, które są niezgodne z wiedzą naukową, nie były przekazywane na lekcjach religii. Na przykład w moim przekonaniu nie ma prawa na lekcjach religii być przekazywana informacja, że „homoseksualizm jest chorobą”, bo wszyscy wiemy zgodnie z wiedzą naukową, że nie jest. Tego typu treści sprawiają, że dzieci mają mętlik w głowie i później nie wiedzą, co mają myśleć – powiedziała Joanna Mucha.