Ukraina prowadzi z Rosją nierówną walkę na Morzu Czarnym i odnosi na tym polu sukcesy. Od początku rosyjskiej agresji ukraińskim siłom udało się zniszczyć kilkanaście rosyjskich okrętów oraz uszkodzić ich podobną liczbę. To swego rodzaju paradoks, zważywszy, że Ukraina tak naprawdę nie ma własnej floty, a Rosja uważa siebie za morskie mocarstwo. Ukraińskim celem tego morskiego starcia jest zachowanie dostępu do morza.

Kontrofensywa ukraińskiej armii w 2023 r. nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Na początku 2024 r. rosyjska armia przejęła inicjatywę praktycznie na całej linii frontu, zmuszając ukraińską armię do przejścia do obrony.

— Jeśli chodzi o wojnę na lądzie, mamy tu do czynienia z impasem, to fakt, ponieważ zdarzały się opóźnienia w sprzęcie, a opóźnienia oznaczają błędy — powiedział Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla włoskiej telewizji RAI na początku lutego 2024 r.

Ukraiński prezydent podkreślił jednak, że Ukrainie udało się osiągnąć sukcesy w walce z rosyjską flotą na Morzu Czarnym: — Rosja straciła wiele okrętów. Na Morzu Czarnym udało nam się stworzyć korytarz dla eksportu zboża, ponieważ część operacji w celu wzmocnienia gospodarki została przeprowadzona z pozytywnym skutkiem – dodał Zełenski.

Kilka dni wcześniej, w nocy z 31 stycznia na 1 lutego, wataha ukraińskich dronów morskich osaczyła i zatopiła przebywający w pobliżu jeziora Donuzław na Krymie rosyjski kuter rakietowy Iwanowiec. Na opublikowanym wideo pochodzącym z kamer dronów widać, jak szybko zbliżają się one do okrętu. Nagrania przerywają się w momencie ich detonacji. Na końcowych ujęciach rosyjski okręt jest już przechylony na burtę, a ostatni ukraiński bezzałogowiec przekazał obraz, na którym widać wystający z wody dziób tonącej jednostki.

Atak przeprowadził Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR). W wydanym komunikacie stwierdzono, że Iwanowiec „otrzymał kilka bezpośrednich trafień w korpus”, które umożliwiły dalszy ruch. Okręt przewrócił się i zatonął. Załoga zatopionego okrętu mogła liczyć około czterdziestu marynarzy. Nie wiadomo, ilu się uratowało.

Rosja zaczęła tracić swoje okręty niemal od razu po inwazji, Iwanowiec jest jednym z kilkunastu zatopionych przez Ukrainę jednostek.

Zanim jednak doszło do otwartego starcia na Morzu Czarnym, Rosja latami toczyła spór (zmieniający się w konflikt) z Ukrainą o jej prawo do obecności na tych wodach.

Problemy zaczęły się wraz z ogłoszeniem przez Ukrainę niepodległości w 1991 r. Na należącym do Ukrainy Krymie znajdowała się główna baza Floty Czarnomorskiej, która w interpretacji porozumień białowieskich przez Kijów powinna przejść pod kontrolę Ukrainy. Jednak Rosja miała inne plany. Wokół floty rozpoczęła się gra. 5 kwietnia 1992 r. prezydent Leonid Krawczuk podpisał dekret „O przejściu Floty Czarnomorskiej pod administracyjne podporządkowanie Ministerstwu Obrony Ukrainy”. Dwa dni później prezydent Federacji Rosyjskiej Borys Jelcyn wydał dekret „O przejściu Floty Czarnomorskiej pod jurysdykcję Federacji Rosyjskiej”. W czerwcu 1992 r. Kijów i Moskwa doszły do porozumienia, zgodnie z którym podział Floty Czarnomorskiej miał się odbyć w proporcjach pół na pół.

Kolejne rundy rozmów trwały jednak pięć lat. W 1997 r. podpisano ostatecznie porozumienie, które nie tylko dzieliło zasoby Floty, ale również określało warunki jej przebywania na terytorium Ukrainy. Ukraina otrzymała jedynie 16 proc. okrętów Floty Czarnomorskiej – sto trzydzieści siedem okrętów z pięciuset dwudziestu pięciu jednostek. Przy tym wiele okrętów bojowych Rosja przekazała w złym stanie, a część z nich Ukraina niemal od razu spisała na straty.

Zgodnie z porozumieniem rosyjska Flota Czarnomorska miała opuścić Ukrainę w 2017 r. Ale w 2010 r. nowy ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz podpisał z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem tzw. porozumienia charkowskie, zgodnie z którymi w zamian za zniżkę na rosyjski gaz przedłużono stacjonowanie Floty na Krymie do 2042 r. Porozumienie to straciło znaczenie wraz z rosyjską aneksją Krymu w 2014 r., w której rosyjska Flota brała aktywny udział.

Wraz z Krymem Ukraina straciła większość okrętów bojowych, jak również infrastrukturę nabrzeżną potrzebną do obsługi okrętów wojennych. Sytuacja morska Ukrainy znacznie się pogorszyła. Chodziło nie tylko o Morze Czarne, ale również o dzielone z Rosją Morze Azowskie. Cieśnina Kerczeńska, która je łączy znalazła się także pod całkowitą rosyjską kontrolą.

Po oddaniu do użytku Mostu Krymskiego okręty zmierzające do ukraińskich portów na wybrzeżu Morza Azowskiego lub z nich wypływające spotykały się z restrykcjami ze strony rosyjskiej straży pogranicznej. Rosja zwiększyła też liczbę okrętów wojennych bazujących w tym rejonie.

W listopadzie 2018 r. Rosjanie ostrzelali i zajęli ukraińskie kutry wojenne, które płynęły z Odessy do Mariupola. Ukraińscy marynarze zostali wzięci do niewoli, a Kijów ogłosił na trzydzieści dni stan wojenny w dziesięciu obwodach.

W kwietniu 2021 r. nastąpiła eskalacja, która okazała się próbą generalną przed inwazją na pełną skalę. Rosja skoncentrowała znaczne siły w pobliżu granicy z Ukrainą. Na Morze Czarne przerzucone zostały okręty desantowe z flot: Bałtyckiej, Kaspijskiej i Północnej, oraz kutry rakietowe i inne jednostki. W 2022 r. wzięły one udział w wojnie przeciwko Ukrainie.

W ostatnich latach przed rosyjską agresją Kijów zapowiedział program modernizacji ukraińskiej floty. Ukraina otrzymała w spadku po ZSRR spory potencjał stoczniowy. W dwóch stoczniach w Mikołajowie w czasach ZSRR zbudowano największe radzieckie okręty wojenne, w tym krążownik rakietowy Moskwa oraz jedyny posiadany przez Rosję lotniskowiec Admirał Kuzniecow. Do dziś w stoczni w Mikołajowie znajduje się niedobudowany krążownik rakietowy Ukraina, który należy do tego samego projektu co Moskwa. W 1993 r. był on ukończony w trzech czwartych, ale perturbacje polityczno-gospodarcze przeszkodziły dalszym pracom.

W konsekwencji ukraiński przemysł obronny był w stanie budować jedynie nieduże kutry bojowe. Przed rosyjską agresją Ukraina podpisała kilka umów z USA, Wielką Brytanią i Francją w sprawie budowy lub przekazania jednostek morskich. Kontrakt na budowę największych jednostek – korwety projektu Ada został zawarty z Turcją, gdzie bez względu na wojnę powstają dwie jednostki.

Modernizacja floty to program długoletni i osiągnięcie parytetu w konkurencji z Rosją było niemożliwe. W obronie ukraińskich wód terytorialnych miały pomagać kupione w Turcji bezzałogowe bojowe aparaty latające Bayraktar TB2. Postawiono również na projekt własnych pocisków manewrujących ziemia–woda Neptun. Tylko że czasu było już mało.

Po 24 lutego 2022 r. Rosja zatopiła kilka ukraińskich okrętów w akwenach Morza Azowskiego i Czarnego, kilka zdobyła. Flagowy okręt Marynarki Wojennej Ukrainy, fregata Hetman Sahajdaczny przechodziła remont w stoczni w Mikołajowie. Rosyjskie wojska podeszły do miasta i ukraińskie dowództwo podjęło decyzję o zatopieniu fregaty, aby ta nie dostała się w ręce wroga.

Wydawało się, że Ukraina nie jest w stanie w żaden sposób przeciwstawić się rosyjskiej flocie na Morzu Czarnym. A zagrożenie z rosyjskiej strony w pierwszych tygodniach dużej wojny było poważne. Rosyjska flota umożliwiła zajęcie Wyspy Wężów. Rosyjskie okręty bojowe i desantowe uczestniczyły w operacji na Morzu Azowskim. Obawiano się rosyjskiego desantu pod Odessą.

Sprawy przybrały jednak nieoczekiwany dla Rosji obrót. Pod koniec grudnia 2023 r. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow w wywiadzie dla ukraińskiej redakcji „Głosu Ameryki” stwierdził, że „20 proc. floty rosyjskiej już nie ma”. Z kolei szef HUR Kyryło Budanow w styczniowym wywiadzie dla francuskiego „Le Monde” powiedział, że północna część Morza Czarnego przebywa pod ukraińską kontrolą i Rosja była zmuszona przerzucić większość swoich okrętów na południowy wschód akwenu.

Jak to możliwe, że mimo kolosalnej rosyjskiej przewagi Ukrainie udało się osiągnąć sukcesy na morzu?

Wiele osób pamięta zniszczenie rosyjskiego krążownika rakietowego Moskwa. 13 kwietnia 2022 ro. dwie ukraińskie rakiety Neptun trafiły w okręt flagowy Floty Czarnomorskiej. Mimo prób nie udało się go uratować i krążownik zatonął. To był ogromny sukces, który nie tylko zadał wrogowi wymierną stratę, ale też wzmocnił ukraińskie morale.

Zatopienie Moskwy nie było pierwszym udanym atakiem na rosyjskie okręty. Wcześniej, w marcu, Ukraina uderzyła starą poradziecką rakietą taktyczną Toczka-U w port w zajętym przez Rosjan Berdiańsku nad Morzem Azowskim. W wyniku ataku zatopiono jeden duży okręt desantowy, a dwa inne zostały uszkodzone (jednym z nich był Nowoczerkask).

W maju 2022 r. pojawiły się informacje, że Ukraina otrzymała od partnerów pociski przeciwokrętowe Harpoon o zasięgu do 150 km. Ograniczyło to możliwość przeprowadzania rosyjskich operacji morskich w pobliżu bronionego ukraińskiego wybrzeża. To właśnie tymi rakietami w czerwcu zatopiono rosyjski wojenny okręt ratowniczy Wasilij Biech.

Według ukraińskich danych w kolejnych miesiącach udało się zniszczyć lub uszkodzić kilka innych mniejszych rosyjskich jednostek.

29 października 2022 r. w wyniku ukraińskiego ataku uszkodzonych zostało prawdopodobnie kilka rosyjskich okrętów, w tym fregata rakietowa Admirał Makarow i rosyjski trałowiec Iwan Gołubiec. Okoliczności ataku były interesujące. Do uszkodzenia jednostek doszło w porcie Sewastopola w wyniku kombinowanego uderzenia dronów powietrznych i morskich.

Rok 2023 przyniósł Ukrainie kolejne sukcesy w zwalczaniu rosyjskiej floty na Morzu Czarnym. W styczniu zatopione zostały dwa nieduże kutry. Ale już w maju na otwartym morzu ukraińskie drony morskie uszkodziły rosyjski okręt zwiadowczy Iwan Churs. Do zdarzenia doszło siedemdziesiąt cztery kilometry od Cieśniny Bosfor, co pokazało, że ukraińskie morskie bezzałogowce mogą operować daleko od ukraińskiego wybrzeża.

W nocy z 3 na 4 sierpnia 2023 r. mieszkańcy położonego w Kraju Krasnodarskim Noworsyjska zobaczyli jaskrawe błyski na morzu i słyszeli wybuchy. W sieciach społecznościowych pojawiły się informacje, że eksplozjom towarzyszyła strzelanina. Noworyjsk jest ważną bazą Floty Czarnomorskiej. Okazało się, że celem ataku rosyjski okręt desantowy Oleniegorskij gorniak, który został uszkodzony. Niemal dobę po tym zdarzeniu w pobliżu Mostu Krymskiego zaatakowany został i uszkodzony rosyjski tankowiec Sig. Nikt z załogi nie ucierpiał. Strona ukraińska podkreśla, że uderzenie miało miejsce na ukraińskich wodach terytorialnych, dlatego że Krym według prawa międzynarodowego pozostaje częścią Ukrainy. Według Ukrainy tankowiec transportował paliwo dla rosyjskiej armii. Ukraińska grupa monitoringowa BlackSeaNews wskazała również, że statek ten woził też wcześniej paliwo do portu Tartus w Syrii przeznaczone dla stacjonujących tam rosyjskich wojsk. Z tego powodu we wrześniu 2019 r. statek i jego właściciel znaleźli sią na amerykańskiej liście sankcji.

W nocy z 12 na 13 września Ukraińcy przeprowadzili zmasowany atak na Sewastopolskie Zakłady Morskie – stocznię, w której są budowane i remontowane okręty rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.

Jak informowali mieszkańcy, którzy dzielili się w internecie fotografiami i filmami z ataku, na terenie stoczni doszło do co najmniej trzech eksplozji. Na miejscu wybuchł pożar, zadymienie utrzymywało się jeszcze przez wiele godzin.

Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej poinformowało, że Ukraina wystrzeliła dziesięć pocisków manewrujących i użyła trzech dronów morskich. Części rakiet udało się przebić przez rosyjską obronę przeciwlotniczą i raziły one okręt desantowy Mińsk oraz łódź podwodną Rostów nad Donem.

Rosyjskie okręty desantowe nie stanowią już bezpośredniego zagrożenia, jak to było na początku agresji. Rosja nie może już przeprowadzić operacji desantowej. Ale jednostki te mogą być używane w celach logistycznych do przerzucania broni i amunicji.

Z kolei wyeliminowanie okrętu podwodnego klasy Warszawianka, chociaż na jakiś czas, oznacza redukcję nosicieli pocisków manewrujących Kalibr, którymi Rosja wielokrotnie atakowała ukraińskie miasta. Rostów nad Donem mógł podczas dyżuru na morzu odpalić cztery rakiety tego typu.

Na początku listopada pociski manewrujące dostarczone Ukrainie przez zachodnich partnerów dosięgły okręt rakietowy Askold, który przebywał w stoczni w położonym na wschodnim krańcu Krymu porcie Kercz. Jednostka została uszkodzona. Na uzbrojeniu tego typu okrętów również znajdują się pociski manewrujące Kalibr.

Do ataku w Kerczy wykorzystano brytyjskie pociski Storm Shadow albo francuski odpowiednik SCALP-EG odpalone z ukraińskich samolotów. Dowódca Sił Powietrznych Ukrainy Mykoła Ołeszczuk opublikował na swoim kanale w Telegramie post, w którym podziękował pilotom za „cudowną bojową robotę”.

26 grudnia 2023 r. około trzeciej w nocy w nadmorskim mieście Teodozja położonym w południowo-wschodniej części Krymu słychać było pierwsze eksplozje dobiegające z tamtejszego portu. Wybuchł pożar, a wkrótce doszło do potężnego wybuchu. Tym razem pociski manewrujące Storm Shadow/SCALP-EG trafiły duży okręt desantowy Nowoczerkask. Być może okręt przewoził amunicję, która mogła eksplodować. W lutym w internecie pojawiły się świeże fotografie portu w Teodozji, widać, że siła eksplozji była tak duża, że z okrętu niewiele zostało.

Po ataku dowódca Sił Powietrznych Ukrainy podziękował ukraińskim pilotom i „wszystkim zaangażowanym” w tę operację. Zwrócił się on też od rosyjskich wojskowych znajdujących się na terenie Krymu: „Załóżcie spodnie i wyjeżdżajcie z naszego Krymu, póki nie jest zbyt późno”. Szef Biura Prezydenta Ukrainy Andrij Jermak napisał na Telegramie, że „Floty Czarnomorskiej FR na Krymie nie będzie”, dodając, że „Krym to Ukraina”.

Sezon polowań na rosyjskie okręty wojenne w roku 2024 otworzyło zniszczenie dronami morskimi wspomnianego kutra rakietowego Iwanowiec.

Ukraina wykorzystuje przeciwko rosyjskim okrętom pociski rakietowe dostarczane przez partnerów zachodnich oraz rozwija własne na bazie Neptunów, które zatopiły krążownik Moskwa. Prace nad nimi ze zrozumiałych względów są owiane tajemnicą. Więcej za to wiadomo o morskich bezzałogowcach kamikadze.

Po zatopieniu na początku lutego kutra rakietowego Iwanowiec ukraiński wywiad wojskowy w wydanym komunikacie poinformował, że operacja była możliwa dzięki Ministerstwu Transformacji Cyfrowych oraz platformie United24. Resort cyfryzacji od dłuższego czasu zajmuje się wspieraniem produkcji różnego rodzaju dronów, a United24 to platforma foundraisingowa powstała pod egidą prezydenta Ukrainy, na której zbierane są pieniądze na flotę morskich dronów. W listopadzie 2022 r. po pierwszym udanym zastosowaniu dronów morskich Zełenski ogłosił formułowanie specjalnej morskiej floty mającej składać się ze stu nawodnych dronów bojowych. Nie wiadomo, ile takich dronów już powstało, ale zbiórka wciąż trwa.

Drony morskie to w Ukrainie nowość. O ile różnego rodzaju bezzałogowe statki powietrzne są projektowane i produkowane przez ukraińskie firmy od wielu lat, to morskie zaczęto budować już po rosyjskiej inwazji.

Okręt rakietowy Iwanowiec został zatopiony przez bezzałogowce Magura V5. Według publicznych informacji dron ma pięć i pół metra długości, półtora metra szerokości i pół metra wysokości ponad linię wody. Może rozwinąć maksymalną prędkość aż do 42 węzłów, czyli 72 kilometrów na godzinę. Jego zasięg to ponad 800 kilometrów. Przy zastosowaniu go jako dron uderzeniowy może on nieść około 300 kilogramów materiału wybuchowego. Sterowanie odbywa się za pomocą łączności radiowej i satelitarnej.

Magura jest dronem wykorzystywanym przy operacjach wywiadu wojskowego (HUR), natomiast Służba Bezpieczeństwa Ukrainy ma własnego bezzałogowca kamikadze o nazwie Sea Baby. Najnowsza wersja może nawet przenosić 850 kilogramów materiału wybuchowego. A na jednym z opublikowanych wideo widać, że drony te mogą być też wyposażone w systemy prowadzenia ognia.

SBU wykorzystuje również opracowane przez swoich specjalistów drony Kozak Mamaj. Eksperci twierdzą, że to obecnie najszybciej poruszające się obiekty po Morzu Czarnym. Kozak Mamaj osiąga prędkość aż 110 kilometrów na godzinę. To drony tej klasy zaatakowały w ubiegłym roku okręt desantowy Oleniegorskij gorniak i rosyjski tankowiec wojenny Sig.

„Naszym celem jest wybicie wszystkich nosicieli rakiet z ukraińskich wód Morza Czarnego. Wtedy zwrócimy także uwagę na okręty podwodne… Rosjanie wycofali już wszystkie poważne okręty z Krymu, ale to im nie pomoże. Rosyjskiej floty na Krymie nie powinno być w ogóle” – powiedział szef SBU Wasyl Maluk w wywiadzie opublikowanym 1 stycznia 2024 r. przez „Ukraińską Prawdę”.

Ukraina stara się też atakować infrastrukturę wojskową znajdującą się na Krymie. Po aneksji półwyspu Rosja faktycznie przekształciła go w wielką bazę wojskową – coś w rodzaju niezatapialnego lotniskowca.

W pierwszych dniach inwazji w lutym 2022 r. uderzającym z Krymu rosyjskim wojskowym udało się zająć Chersoń i część obwodu zaporoskiego z Zaporoską Elektrownią Jądrową, aby później uderzyć od zachodu na Mariupol.

Sewastopol to główna baza Floty Czarnomorskiej, a na półwyspie jest wiele obiektów radiolokacyjnych, bazy lotnicze, kompleksy obrony brzegowej, które są wykorzystywane do ostrzałów Odessy. Z Krymu też starują drony kamikadze typu Shahed, które atakują ukraińskie miasta.

Nic więc dziwnego, że niemal od początku agresji ukraińskie służby opracowywały różnego rodzaju operacje mające na celu niszczenie tamtejszej infrastruktury wojskowej.

Wśród celów znalazł się też Most Krymski, którym przerzucana jest broń i amunicja. Pierwszego ataku na most dokonała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy 8 października 2022 r. Nie była to operacja morska. Wykorzystano ciężarówkę wypełnioną materiałami wybuchowymi. Silna eksplozja uszkodziła dwa przęsła i podpaliła przejeżdżający obok skład kolejowy z cysternami paliwa. Według rosyjskich informacji śmierć poniosło pięć osób łącznie z kierowcą ciężarówki.

Kolejny atak 17 lipca 2023 r. był już uderzeniem morskim. Do operacji dołączył dowódca Marynarki Wojennej Ukrainy Ołeksij Nejiżpapa. Użyto dronów morskich, w wyniku eksplozji zawaliło się jedno przęsło mostu drogowego.

Atak na Most Krymski był nie tylko uderzeniem w rosyjską logistykę. To również policzek wymierzony samemu Putinowi. Most był symbolem jego działań. On sam otwierał jego część drogową w maju 2018 r., siedząc za kierownicą jednej z ciężarówek.

Równie symbolicznym, ale też przynoszącym duży „efekt praktyczny”, okazał się atak powietrzny z 22 września 2023 r.na sztab Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu.

Na publikowanych w mediach społecznościowych wideo widać, jak dwa pociski precyzyjnie uderzają w budynek sztabu, z którego po drugim wybuchu odpada solidny element konstrukcji. Na innym nagraniu mieszkanka miasta, mieszając słowa ukraińskie z rosyjskimi, mówi: „Zaczęło się”. Sama siedziba sztabu zbudowana w 1958 r. była jedną z wizytówek miasta, a ściślej rosyjskiej wojskowej obecności.

Ukraińskie Siły Specjalnych Operacji miały zdobyć informacje o odbywającej się naradzie i przekazać je siłom powietrznym, które dokonały ataku lotniczego z wykorzystaniem brytyjskich lub francuskich pocisków manewrujących.

Nie wiadomo, ilu dokładnie wojskowych zginęło i odniosło rany, ale można zakładać, że atak ten musiał zadziałać na morale rosyjskich oficerów Floty Czarnomorskiej. To był też jasny przekaz, że rosyjscy wojskowi na Krymie nie mogą się czuć bezpiecznie, nawet w głównej bazie floty, czyli miejscu, które powinno być pod szczególną ochroną.

Celami ataków były również bazy lotnicze. Pod koniec stycznia pociski rakietowe uderzyły w lotnisko wojskowe Belbek niedaleko od Sewastopola. Wcześniej do ataków na krymskie lotniska wojskowe wykorzystywano również powietrzne drony kamikadze. Ukraina stara się też niszczyć tamtejsze elementy rosyjskiej obrony przeciwlotniczej.

6 lutego 2024 r. ukraińskie Siły Specjalnych Operacji powiadomiły o udanej operacji zniszczenia stacji radiolokacyjnej niedaleko od Krymu. Na opublikowanym wideo widać, jak ukraińskie służby specjalne na szybkich łodziach dopływają do morskiej platformy wydobywczej. Rosja podczas aneksji Krymu zajęła również znajdujące się na morzu platformy wydobywające gaz. Żołnierze zabrali część urządzeń oraz maszt z anteną radiolokacyjną. Rosyjskie urządzenia radiolokacyjne pomagały rosyjskim dronom zwiadowczym oraz służyły do koordynacji ataków dronami kamikadze na południu Ukrainy.

Ukraińskie działania przynoszą wymierne skutki. Podpisana w 1936 r. konwencja z Montreux zabrania przepływania przez Bosfor okrętów należących do walczących tam państw. Turcja przestrzega realizacji tych zapisów i Rosja nie może uzupełniać swoich strat okrętami z innych flot.

Ale chodzi nie tylko o bezpośrednią fizyczną eliminację rosyjskich okrętów. Już po zatopieniu krążownika Moskwa i odbiciu Wyspy Węży Rosjanie w obawie przed zasięgiem ukraińskiej broni ograniczyli aktywność swoich jednostek wojennych w zachodniej części Morza Czarnego.

Ataki na Sewastopol, a także porty w Teodozji i Kerczu spowodowały, że rosyjskie okręty nie mogą się czuć pewnie w pobliżu Krymu. Rosjanie przerzucili większość swoich najcenniejszych jednostek na wschód w pobliżu Kraju Krasnodarskiego, gdzie znajduje się baza Floty Czarnomorskiej w Noworosyjsku. Ale Ukraińcy zademonstrowali, że nawet tam mogą zaatakować w sprzyjających warunkach. Dlatego Rosja chce uruchomić bazę dla swojej floty w Abchazji.

Jednym z głównych celów rosyjskiej inwazji na południu było odcięcie Ukrainy od dostępu do morza. Nie udało się tego zrealizować wojskom lądowym, ponieważ nie zajęto Mikołajowa i Odessy. Niemniej dysponując przewagą na morzu, Rosja faktycznie zamknęła dostęp do ukraińskich portów, które były głównym hubem logistycznym dla ukraińskiego handlu.

W lipcu 2022 r. pod naciskiem Turcji i ONZ Rosja zgodziła się na zawarcie tzw. umowy zbożowej, która umożliwiła odblokowanie ukraińskiego eksportu zboża. Rok później Rosja wyszła z tej umowy i rozpoczęła zmasowane ataki z użyciem rakiet i dronów kamikadze na ukraińskie porty. 19 lipca 2023 r. Rosja ogłosiła, że wszystkie statki, niezależnie od bandery, które po 20 lipca udadzą się do ukraińskich portów, zostaną uznane za uczestniczące w konflikcie zbrojnym. Ukraińskie Ministerstwo Obrony zareagowało w „lustrzany” sposób, wydając oświadczenie, w którym poinformowało o „ryzyku wojennym” dla statków zmierzających do rosyjskich portów.

Kijów uruchomił własny korytarz morski bez partnerów międzynarodowych i rosyjskich gwarancji. W sierpniu i listopadzie Rosja zaatakowała płynące tym korytarzem cywilne statki handlowe korzystające z ukraińskiego korytarza handlowego. Ale to były pojedyncze incydenty. Ukrainie udało się utrzymać rosyjskie jednostki wojenne na dystans i odblokować dostęp do swoich portów.

„Ukraina wygrała bitwę na Morzu Czarnym i teraz na tym akwenie nie panuje już rosyjski terror. Przywrócono żeglugę morską. A każdy nowy ładunek z naszych portów przynosi korzyści także światowemu bezpieczeństwu żywnościowemu. Nowym korytarzem eksportowym, który uruchomiliśmy po wyparciu rosyjskiej floty, przewieziono już prawie siedem i pół miliona ton towarów” – powiedział Zełenski 6 grudnia podczas wystąpienia online na szczycie liderów państw G7.

W lutym podczas posiedzenia rządu Ukrainy premier Denys Szmyhal stwierdził, że jego kraj wyszedł na przedwojenne wskaźniki eksportu morzem. „Nowym korytarzem zbożowym przepłynęło ponad sześćset sześćdziesiąt statków, które przewiozły niemal dwadzieścia milionów ton ładunku do trzydziestu dwóch państw świata” – dodał.

Ale wojna na Morzu Czarnym jest daleka od zakończenia. W 2023 r., jak powiedział Zełenski, Ukraina wygrała bitwę. Jednak Rosja pokazała na lądzie, jak trudnym jest przeciwnikiem. Na morzu też stara się opracować nową taktykę. Jednocześnie ukraińscy specjaliści cały czas pracują nad modernizacją morskich bezzałogowców, starając się zwiększyć ich możliwości. Dlatego Morze Czarne pozostanie areną walk, dopóki Rosja nie zaprzestanie agresji.

Tekst opublikowany w magazynie „Nowa Europa Wschodnia” 1/2024″. Tytuł i lead od redakcji „Newsweek Polska”. Magazyn można kupić tutaj.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version