W teatrze życia codziennego kostium odgrywa niebagatelną rolę. Warto to sobie uświadomić, biorąc pod uwagę, że na codzienny spektakl składa się bardzo wiele czynników i że istnieje zasadnicza różnica między sceną a kulisami; między tym, co prywatne i publiczne. Zdarza się, że ktoś świadomie decyduje się te dwa porządki pomieszać.

Na scenie znajdują się przecież dekoracje, zaś poszczególne elementy są zaplanowane. Nie dajmy się więc zwieść: jeśli osoba, na którą są akurat skierowane światła wszystkich reflektorów, „uchyla rąbka tajemnicy”, to bez wątpienia jest to częścią performance’u. Prywatności jest w tym wszystkim najmniej, bo – jak naucza Erving Goffman, autor bestsellerowego „Człowieka w teatrze życia codziennego” – człowiekowi, żeby zaczął grać, wystarczy niewielkie lusterko albo nawet sama tylko jego wizja.

Wyobraźmy sobie na przykład, że szpitalnym korytarzem biegnie przejęty mężczyzna w białym fartuchu. Wszyscy grzecznie schodzą mu z drogi, bo przecież na pewno pędzi ratować ludzkie życie i nikt nie powinien mu przeszkadzać w tym najszlachetniejszym zadaniu. W duchu mu kibicujemy, usuwamy przeszkody, trochę jak gdyby był karetką pędzącą przez miasto na sygnale. Nagle jednak widzimy, że mężczyzna się zatrzymuje i rozgląda z wyrazem dezorientacji na przyprószonej mąką twarzy. Mąką? To bez sensu, powiecie. W operacyjnych salach nie stosuje się mąki, to musi być coś innego. Jednak jego niepewność rośnie, podchodzi do stanowiska dyżurnych pielęgniarek, podaje nazwisko chorej, którą chce odwiedzić. Jest piekarzem. Przyjechał prosto z pracy.

W codziennym doświadczeniu często doznajemy podobnych deziluzji. Okazuje się, że kostium, chociaż podobny, był jednak do czegoś zupełnie innego. Albo nagle widzimy inne pęknięcia w spektaklu. Ryski na początku są drobniutkie, lecz robi się ich coraz więcej, aż w końcu gęstą siatką pokrywają cały obraz i nie sposób wrócić do wcześniej oczywistego sensu. Wygląda to trochę podobnie jak z rysunkiem królikokaczki, na którym bardzo trudno dostrzec królika, jeśli raz zobaczyło się kaczkę. I vice versa zresztą. Naszego piekarza nie pomylimy więcej z lekarzem, bo na plan pierwszy wysuną się zupełnie inne atrybuty jego zawodowego kostiumu: biały fartuch będzie ewidentnie niewłaściwy, a mąka wskoczy na obrazku na swoje miejsce. Dbałość o właściwy kostium jest kluczowa, jeśli zależy nam na dobrym odegraniu swojej roli. Warto również zadbać o przyswojenie podstawowych zwrotów – w żargonie medycznym bądź piekarskim albo jakim tam bądź. Istotne są dekoracje i umiejętne dawkowanie suspensów, które muszą pojawiać się zawsze wtedy, kiedy czujemy, że publiczność zaczyna się trochę nudzić albo, co gorsza, kwestionować spójność naszego występu. Analizowanie zjawisk społecznych ze świadomością, że stanowią rodzaj widowiska teatralnego, potrafi wiele nauczyć.

W ostatnich pełnych napięcia tygodniach światło reflektorów społecznej uwagi było skierowane na dwóch byłych posłów i eksministrów, chociaż nie było to łatwe, gdyż z powodu wyroku sądu przed światem ukrywały ich grube mury. Dlatego też na proscenium oddelegowane zostały ich małżonki, które miały poruszyć serca Polek, Polaków i pana prezydenta. To ostatnie zresztą tak naprawdę zostało poruszone już kilka lat wcześniej do tego stopnia, że głowie państwa zdarzyło się wybiec przed szereg i dokonać ułaskawienia przed skazaniem, co podobnych do mnie złośliwców zachęciło do napisania, a następnie złożenia kilku podań a priori, bo a nuż się przydadzą.

Tak czy inaczej, powstał potężny prawny galimatias, na który nałożyły się kolejne, zaś kiedy Wąsik i Kamiński zostali skazani prawomocnie, w pojemniku na naboje zostały same kapiszony i panowie trafili do więzienia, chociaż głowa chciała ich osłaniać piersią własną. W kategorii teatr: 10/10. Trudno o coś bardziej spektakularnego niż aresztowanie przestępców pod żyrandolem, którego ktoś na chwilę przestał pilnować. I właśnie dlatego, poznaliśmy panie, które zadbały o każdy szczegół tak, że powstała całość trudna do zniesienia.

Komedię od tragedii dzieli cienka granica, Moje Drogie. Czarna sukienka jako symbol wdowiego cierpienia to topos w naszej kulturze ważny – liczne odniesienia znajdziemy w ikonografii martyrologicznej. Nic tam jednak nie ma o termostatach. Na próżno by też szukać opowieści o oszukiwaniu pracodawcy. Ten spektakl od początku raził niespójnością. Sugerowałabym, żeby po następnym zatrzymaniu małżonków przyłożyć się lepiej.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version