Dla rosyjskiej opozycji śmierć Aleksieja Nawalnego to nie tylko tragiczna i niezasłużona śmierć konkretnego człowieka. To także śmierć całego politycznego projektu. Czy Julia Nawalna będzie chciała i potrafiła go kontynuować? Już teraz jest do Swiatłany Cichanouskiej, żony białoruskiego polityka Siarhieja.

Współpracownikom Aleksieja Nawalnego udało się potwierdzić śmierć polityka w sobotę, na drugi dzień po tym, jak komunikat w tej sprawie wydała rosyjska służba więzienna. Rodzina i bliscy najsłynniejszego rosyjskiego opozycjonisty mają powody, by nie ufać kremlowskim służbom, więc zależało im na niezależnym potwierdzeniu tej informacji. Dlatego do położonej za kołem podbiegunowym miejscowości Charp udał się adwokat Nawalnego oraz jego matka, która w sobotę rano otrzymała oficjalne powiadomienie o śmierci syna. Tego samego dnia w sobotę rzeczniczka prasowa polityka Kira Jarmysz napisała na platformie X, że Aleksiej Nawalny nie żyje i tak jak podała służba więzienna, zmarł dzień wcześniej koło południa miejscowego czasu.

Matka Aleksieja Nawalnego Ludmiła udała się do miejscowości Salechard, bo w więzieniu powiedziano jej, że to tamtejszej kostnicy znajduje się ciało syna. Ale po przyjeździe na miejsce dowiedziała się, że go tam nie ma. Opozycyjna „Nowa Gazieta Europa” powołując się na anonimowe źródło, napisała, że ciało polityka trafiło do kostnicy szpitala miejskiego Salechardzie w piątek wieczorem. Kiedy matka polityka w towarzystwie adwokatów próbowała dostać się do kostnicy, wszyscy zostali z niej wypchnięci. W końcu rosyjski komitet śledczy oświadczył, że ciało nie zostanie okazane ani wydane rodzinie co najmniej przez dwa tygodnie. W tym czasie mają się bowiem odbyć ekspertyzy chemiczne. W poniedziałek w południe rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekazał agencji Interfax, że badanie przyczyn śmierci Aleksieja Nawalnego trwa, ale na razie nie udało się ich ustalić.

Ukrywanie ciała przed rodziną bardzo szybko zinterpretowano jako próbę zacierania śladów, na przykład tego, że Nawalny przed śmiercią został pobity, albo że został otruty. Biegła sądowa Olga Fatiejewa, z którą porozmawiał niezależny portal Takije Dzieła przyznała, że w Rosji zdarza się, że ciało nie jest wydawane rodzinie całymi latami. Chociaż bliskim i współpracownikom Nawalnego zależy, by dowiedzieć się, co dokładnie wydarzyło się z politykiem przed śmiercią, to nikt nie ma wątpliwości, że odpowiedzialność za nią osobiście ponosi Władimir Putin.

– Jakiekolwiek dyskusje o medycznych przyczynach śmierci Nawalnego to sposób na udowodnienie niewinności Putina – ostrzega rosyjski adwokat Ilja Nowikow, który występował jako obrońca w sprawach wytoczonych organizacjom Nawalnego, a obecnie mieszka w Ukrainie. – Nie ma też sensu dyskutować o takich czy innych motywach. Nawalny był osobistym więźniem Putina i został zabity na jego polecenie.

Poza sympatykami Putina i rosyjskiego reżimu tę opinię zdają się podzielać wszyscy. W 19 lutego żona polityka Julia Nawalna spotkała się z ministrami spraw zagranicznych Unii Europejskiej. Obecny na tym spotkaniu Radosław Sikorski powiedział, że Putin „pozwolił lub kazał zamordować Nawalnego” i dodał, że sytuacja w Rosji staje się coraz poważniejsza, skoro reżim nie liczy się z żadnymi politycznymi konsekwencjami.

– Unia Europejska jest oburzona śmiercią rosyjskiego polityka opozycyjnego Aleksieja Nawalnego, za którą ostateczną odpowiedzialność ponoszą prezydent Putin i rosyjskie władze – oświadczył wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josep Borell. – Rosja musi zezwolić na niezależne i przejrzyste międzynarodowe śledztwo w sprawie okoliczności jego nagłej śmierci. UE nie będzie szczędzić wysiłków, aby pociągnąć do odpowiedzialności przywódców politycznych i władze Rosji, w ścisłej koordynacji z naszymi partnerami; i nałożyć dalsze koszty za ich działania, w tym poprzez sankcje.

Przedstawiciele 27 państw UE zapowiedzieli, że unijne listy sankcji za łamanie praw człowieka będą od tej pory nazywać się „listami Nawalnego”. To analogia do „listy Magnitskiego” w Stanach Zjednoczonych, nazwanej ku czci zmarłego w 2009 roku w rosyjskim więzieniu prawnika i sygnalisty Siergieja Magnitskiego, prześladowanego za demaskowanie gigantycznej korupcji w systemie podatkowym.

Zwolennicy rosyjskiej opozycji antyputinowskiej – czy to w kraju, czy poza jego granicami – są wstrząśnięci wiadomością o śmierci nieformalnego lidera. W wielu miastach odbywały się spontaniczne zgromadzenia, na które Rosjanie przychodzili z kwiatami i zniczami, by uczcić pamięć Nawalnego. Emigranci najczęściej przychodzili pod rosyjskie ambasady. Zaś w samej Rosji ludzie spotykali się przy pomnikach ofiar stalinowskich represji albo po prostu w centrach miast. W największym miastach rosyjska policja biła i zatrzymywała zebranych. Do aresztu trafiło ponad 400 osób. Ci, którzy zdecydowali się publicznie zademonstrować swoją żałobę, wzięli na siebie duże ryzyko. Stworzona przez Nawalnego Fundacja Walki z Korupcją została uznana przez rosyjskie władze za organizację ekstremistyczną. Właśnie za ekstremizm Nawalny otrzymał ostatni wyrok – 19 lat więzienia. Każdej osobie, która w jakikolwiek sposób jest powiązana lub wspiera taką organizację, grozi w Rosji odpowiedzialność karna.

Dla rosyjskiej opozycji śmierć Nawalnego to nie tylko tragiczna i niezasłużona śmierć konkretnego człowieka. To także śmierć całego politycznego projektu, tak zwanej „Wspaniałej Rosji Przyszłości”. Aleksiej Nawalny definiował ją jako kraj przyjazny, pokojowy, uczciwy, demokratyczny i pozbawiony korupcji. Wielu Rosjan wierzyło, że nawet po kilkunastu latach w więzieniu Nawalny, niczym Nelson Mandela, stanie na czele politycznych przemian w kraju.

Pytanie o to, czy skłócona i podzielona rosyjska opozycja będzie w stanie wyłonić ze swojego grona osobę o równie silnej osobowości i charyzmie, co Nawalny, czy pogrąży się w rozpaczy i beznadziei wybrzmiewa od dnia śmierci polityka. Odpowiedziała na nie Julia Nawalna, która w przejmującym kilkuminutowym nagraniu, opublikowanym na oficjalnych internetowych profilach męża zapowiedziała, że będzie kontynuować jego dzieło.

— Po raz pierwszy zwracam się do was na tym kanale. Nie miało mnie tu być, nie miałam nagrywać tego wideo. Na moim miejscu powinien być inny człowiek, ale tego człowieka zabił Władimir Putin – mówi wdowa po polityku. – Trzy dni temu Putin zabił mojego męża Aleksieja Nawalnego, Putin zabił ojca moich dzieci. Putin odebrał najdroższe, co miałam. Najbliższego, ukochanego człowieka. Ale Putin odebrał Nawalnego także wam. W kolonii na dalekiej Północy, za kołem polarny, w wiecznej zimie Putin nie zabił po prostu człowieka Aleksieja Nawalnego. Zabijając go, Putin chciał zabić naszą nadzieję, naszą wolność i naszą przyszłość – łamiącym się głosem mówi Nawalna na nagraniu.

Ostatni raz swojego męża Julia Nawalna widziała podczas rozprawy w więzieniu w połowie lutego 2022 roku.

— Przez wszystkie te lata byłam obok Aleksieja, byłam szczęśliwa, że mogę z nim być i go wspierać. Ale dzisiaj chcę być z wami. Dlatego, że wiem, że straciliście nie mniej niż ja. (…)

Nawalna powiedziała także, że zna konkretny powód śmierci swojego męża i wkrótce go ujawni. Razem z ekipą Nawalnego będzie także ścigać osoby bezpośrednio odpowiedzialne za to polityczne zabójstwo męża. Już teraz sztab Nawalnego publikuje listę ludzi, odpowiedzialnych za sądowe prześladowanie i więzienne tortury wymierzone w swojego lidera. Są na niej m.in. prokuratorzy, sędziowie, funkcjonariusze FSB i służby więzienne, ale też świadkowie, zeznający podczas sfabrykowanych procesów przeciwko Nawalnemu.

– Najważniejsze, co możemy zrobić dla Aleksieja i dla siebie to kontynuować walkę – stwierdziła na nagraniu Julia Nawalna, podkreślając, że jej mąż najbardziej na świecie kochał Rosję i tej miłości wystarczy, by kontynuować jego drogę, tak długo, jak będzie to potrzebne. – Musimy wykorzystać każdą możliwość, by walczyć przeciwko wojnie, korupcji, przeciwko niesprawiedliwości, walczyć o uczciwe wybory i wolność słowa. Walczyć o to, by odzyskać swój kraj – dodała.

Julia Nawalna powiedziała także, że zbudowanie szczęśliwej, pokojowej Rosji, o której marzył jej mąż to jedyny sposób, by jego ofiara nie poszła na marne. I zakończyła słowami, którymi Aleksiej Nawalny nie raz zwracał się do Rosjan: — Nie boję się i wy niczego się nie bójcie.

Już teraz żona zmarłego opozycjonisty porównywana jest do Swiatłany Cichanouskiej, żony białoruskiego polityka Siarhieja. Chciał on startować w wyborach prezydenckich na Białorusi w 2020 r., a kiedy zatrzymano go, by mu to uniemożliwić, Swiatłana Cichanouska w porozumieniu z innymi siłami opozycyjnymi zgłosiła swoją kandydaturę. Łukaszenka dopuścił ją do wyborów, a niezależne dane potwierdzają, że w sierpniu 2020 r. odniosła nad nim zwycięstwo. Wtedy reżim Łukaszenki siłą wydalił ją z kraju i siłowo stłumił demokratyczne protesty. Cichanouska, która znalazła schronienie w Litwie, od ponad trzech lat reprezentuje Białorusinów oraz ich interesy za granicą, lobbuje wśród zachodnich liderów większą presję na białoruski reżim. Jej mąż wciąż jest w więzieniu. Z wieloma białoruskimi więźniami politycznymi, m.in. Marią Kalesnikawą czy Wiktarem Babaryką od miesięcy nie ma kontaktu, nie wiadomo, co się z nimi dzieje i w jakim są stanie. W lipcu 2023 r. ktoś anonimowo powiadomił Cichanouską, że jej mąż zmarł w więzieniu. Udało się jednak ustalić, że ta informacja nie jest prawdziwa i była prawdopodobnie elementem nękania opozycyjnej polityczki przez reżim.

Julia Nawalna nie ma już takich wątpliwości i nie ma nadziei, że informacja o śmierci Aleksieja Nawalnego może okazać się nieprawdą. Od Cichanouskiej różni ją także to, że białoruska opozycjonistka według wszelkich dostępnych danych wygrała wybory i to właśnie stąd wynika jej mandat do reprezentowania białoruskiego społeczeństwa. Przed żoną Aleksieja Nawalnego stoi trudne zadanie zjednoczenia wszystkich Rosjan o antyputinowskich poglądach i przekonania ich, że zasługuje na to, by zostać ich liderką.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version