Odkąd Daniel Obajtek przestał być prezesem Orlenu pojawia się wiele doniesień o jego nowym zatrudnieniu i zmianie miejsca zamieszkania. On sam przyznaje, że nie wyjechał na stałe z Polski i przyznał, że ma pracę, ale nie chce zdradzać żadnych szczegółów w tej kwestii poza tym, że jest ona wykonywana „zgodnie z prawem”.
Niedawno skarżył się, że jest „osobą wiecznie dręczoną i kopaną”, a nad jego bliskimi „znęcają się praktycznie wszyscy”. Teraz w Radiu ZET przyznał, że czuje się zagrożony ze względu na fakt bycia ciągle obserwowanym.
Daniel Obajtek czuje się obserwowany. „Stoją pod moim domem”
– Jestem śledzony. Jestem inwigilowany cały czas. Ja i moi znajomi – poinformował. I choć nie wie dokładnie, kto go śledzi, to zdradził, że pod jego domem non stop ktoś stoi z aparatem i cały czas za nim jeździ, gdy opuszcza miejsce zamieszkania. – Orlen praktycznie nie miał zysków, był zarządzany przez ludzi, którzy wiedzieli o mafiach paliwowych itd. Ci ludzie wracają na nowo, a ja posiadam dużą wiedzę w tym zakresie – przyznał w wywiadzie dla rozgłośni.
Obajtek komentował też głośną sprawę dotyczącą Orlen Trading Switzerland. Niedawno „Rzeczpospolita” podała, że amerykańskie służby wywiadowcze miały podejrzewać Samera A. o związki z „arabskim ekstremizmem” i informować o tym władze Orlenu zanim A. został prezesem OTS, ale nikt nie zareagował. Funkcję w spółce zależnej od Orlenu pełnił do lutego.
– Kiedy kogoś zatrudniamy, była ocena ABW. Pamiętam tę notatkę, jak dziś – człowiek widmo, nic na niego nie ma. Jak zaczął wchodzić w interesy, to naraził się pewnym układom… – stwierdził były prezes paliwowego giganta.
W połowie marca do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynąć miało zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Daniela Obajtka. Chodzi o składanie fałszywych zeznań.