Dokładnie pół roku temu, 15 października, większość wyborców powiedziała – dość. To był sprzeciw wymierzony w kleptokratyczną władzę tworzącą przez osiem lat mafijny system rządów, który oplatał swoimi mackami wszystko, co państwowe.

Wciąż jeszcze nie poznaliśmy pełnego obrazu szkód i nadużyć, za które odpowiadają „krystalicznie uczciwi” i „wybitni fachowcy” z partyjnego nadania, a i tak to, co już widać, może przyprawić o zawrót głowy.

Ciekawe, czy poznamy nazwisko cwaniaka, który zamiast obrabiać szwajcarski bank, postanowił obrobić Orlen na niebagatelną sumę 1,6 mld zł. Kwota dla przeciętnego śmiertelnika niewyobrażalna. Tymczasem za rządów prezesa Kaczyńskiego i prezesa Obajtka Orlen, przez swoją szwajcarską spółkę Orlen Trading Switzerland, postanowił wydać ją na zakup ropy u nieznanych pośredników. W dodatku dokonując przedpłaty z góry, bez bankowego zabezpieczenia, co znawcy rynku paliwowego uważają za niespotykane. Efekt jest taki, że nie ma ani ropy, ani kasy.

Niejako przy okazji wyszło na jaw, że szefem szwajcarskiej spółki Orlenu był mężczyzna o obco brzmiącym nazwisku, którego polskie służby podejrzewają o udział w zorganizowanej grupie przestępczej wyłudzającej VAT w latach 2008-2013. Sprawa nie ma więc związku z jego pracą dla Orlenu. Rodzi się jednak pytanie, jak ktoś taki stanął na czele spółki obracającej miliardami złotych polskiego giganta paliwowego. Gdzie były odpowiednie służby, że dopiero w lutym tego roku możliwe było postawienie zarzutów w sprawie sprzed 10 lat.

Tak jak tajemniczą postacią jest były szef Orlen Trading Switzerland, tak i tajemnicza jest sama spółka oraz kulisy jej powstania. Według medialnych doniesień był to projekt forsowany przez Daniela Obajtka oraz jego zastępcę i to wbrew ostrzeżeniom i zastrzeżeniom odpowiednich służb. Zresztą, rejestrując latem 2022 r. spółkę w Szwajcarii, Orlen nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego nie może importować paliwa sam, bez dodatkowego pośrednika. Po wybuchu afery z utraconą kwotą 1,6 mld, Radio Zet podało nieoficjalną informację, że badane są także wątki łamania międzynarodowych sankcji na import rosyjskiej ropy.

Przy kolejnych ujawnianych aferach z czasów PiS wraca pytanie, czy odpowiadają za nie naiwni dyletanci, którzy nie dorośli do posad z politycznego nadania, czy wyrachowani malwersanci działający pod partyjnym parasolem na zlecenie politycznych mafiosów? Przy czym jedno nie wyklucza drugiego, wręcz przeciwnie. W czasach, gdy Polską rządził naczelnik Kaczyński, kariery rozmaitych „Dyzmów” całkowicie zależnych od bosa z partyjnej centrali na Nowogrodzkiej były okolicznością sprzyjającą rozmaitym nadużyciom i patologiom. Miała być sanacja państwa dokonana „czystymi rękami” prawych i sprawiedliwych, a wyszła degeneracja. Stworzono system, w którym najważniejsza stała się kasa… Oczywiście dla swoich.

Ujawniona przez nas lista „wydatków specjalnych” rządowej spółki Centralny Port Komunikacyjny nie pozostawia wątpliwości, że politycy PiS traktowali CPK jak partyjną skarbonkę. W wyjątkowym, wyborczym 2023 r. spółka rozdała lekką ręką w formie darowizn około 20 mln zł. Rok wcześniej było to sześć razy mniej. Pieniądze szły z tzw. programu społeczno-gospodarczego. I choć nie ma w nim ani słowa o wspieraniu kościołów i obiektów sakralnych, czterem parafiom z miejscowości sąsiadujących z terenem przyszłego portu przekazano w zeszłym roku ponad 2 mln zł na remonty kościołów, plebanii oraz trzech ołtarzy. Na liście beneficjentów CPK dominują ochotnicze straże pożarne oraz kluby sportowe.

46 tys. zł poszło nawet na zawody amatorskiego MMA, które zorganizował w Sochaczewie jeden z lokalnych polityków związanych z PiS.

Z dokumentów, do których dotarł Grzegorz Rzeczkowski, wynika, że w CPK nie liczono się z kosztami. Zatrudniano tylu prawników, co w sporej prywatnej kancelarii. I choć wydawano na nich kilka milionów złotych rocznie, to i tak w ostatnich trzech latach spółka CPK zawarła 65 umów z zewnętrznymi kancelariami, którym zapłaciła około 8 mln zł. Z kolej zatrudniające ponad 20 osób biuro komunikacji wydawało setki tysięcy złotych na doradztwo w zakresie PR. Długo można by jeszcze wymieniać imprezy i pikniki organizowane akurat tam, gdzie można było zaprezentować się swoim wyborcom i poczęstować ich wyborczą kiełbasą. Albo finansowanie mediów, które były tubą propagandową rządu.

Taka właśnie była Polska przed 15 października. Warto o tym pamiętać, dokonując kolejnych ważnych wyborów.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version