Drogi wózek, modne ubranka, stos zabawek stymulujących rozwój i owcze mleko z Australii – te rzeczy nie są niezbędne w pierwszych tygodniach życia. Kluczowe znaczenie ma bliskość matki oraz opiekuńczego taty, który zapewni poczucie bezpieczeństwa i zadba o zaspokojenie doraźnych potrzeb – mówi psychiatra dziecięcy dr Jolanta Paruszkiewicz.

Dr Jolanta Paruszkiewicz: Nie musi. Dobrze, by miał własne łóżeczko, ale na początku dla dziecka i dla mamy lepiej, jeśli będzie ono stało w sypialni rodziców, blisko ich łóżka. By nocą, gdy się wybudzi, mama mogła szybko wziąć je na ręce i nakarmić lub utulić. Jeśli nie ma łóżeczka, dziecko może z powodzeniem spać z rodzicami.

Nie widzę w tym nic złego w pierwszych tygodniach życia. Jednak warto odkładać dziecko do łóżeczka w ciągu dnia lub po karmieniu w nocy, by przyzwyczajało się, że ma miejsce do spania. A czy będzie to najmodniejszy mebel czy najtańszy, to dla noworodka nie ma żadnego znaczenia. Postawiłabym raczej na bezpieczeństwo i funkcjonalność.

– Na wczesnym etapie rozwoju dzieci rozpoznają różnice pomiędzy czarno-białymi a kolorowymi obrazkami. Uczą się rozpoznawać barwy dopiero w miarę dorastania. Dlatego otaczanie malucha mnóstwem kolorowych zabawek nie ma sensu.

– Zna głos mamy jeszcze z okresu płodowego. Ma też umiejętność rozpoznawania głosów innych osób, które na co dzień towarzyszyły matce w czasie ciąży, szczególnie kiedy reakcje emocjonalne matki w towarzystwie tej osoby były „bezpieczne”. Odczuwa melodie i rytm mowy i z czasem zaczyna je kojarzyć z innymi domownikami, babcią, dziadkiem czy nianią. Ale konkretne dźwięki uczy się rozpoznawać dopiero z czasem, bazując na zdobywanych doświadczeniach.

– Nadmiar bodźców nie jest tym, czego potrzebuje noworodek. Jego układ nerwowy dopiero się rozwija i na razie nie jest na to gotowy. Bombardowanie dziecka nadmiarem bodźców powoduje w jego głowie chaos i dyskomfort. Nie oznacza to jednak, że otoczenie dziecka ma być szarobure. We wszystkim powinien być umiar. Na początek wystarczą jedna, dwie zabawki dostosowane do wieku. Można je pokazywać dziecku, poruszać nimi, jednocześnie do niego mówiąc. Takie doświadczenia powodują, że w mózgu dziecka budują się nowe połączenia neuronalne. Dopiero widok misia oraz czuły głos mamy wywołują pozytywne skojarzenia.

– To jest brak kontaktu! Jeśli to się dzieje incydentalnie, bo mama akurat czeka na ważną wiadomość, ale normalnie w takiej sytuacji dużo rozmawia z dzieckiem, nawiązuje kontakt wzrokowy, uśmiecha się, to nie robiłabym z tego tragedii. Z czasem dziecko będzie samo na chwilę skupiało uwagę na zabawce. Wtedy można ten czas wykorzystać na czynności niecierpiące zwłoki. Kiedy się znudzi jedną zabawką, można wymienić ją na inną, ale nie w nieskończoność. Kiedy maluch straci zainteresowanie zabawkami, to nie należy próbować tego na siłę przedłużać, tylko zaangażować się w interakcję: wziąć dziecko na ręce, poprzytulać je, podnieść do góry, popatrzeć mu w oczy, mówić do niego. To kontakt z rodzicem utrwala i buduje więź, rodzic uczy poznawać otaczający świat w sposób najbardziej bezpieczny.

– Ten proces następuje w mózgu. Pod wpływem kontaktu wzrokowego, dotyku, poczucia bliskości i satysfakcji z kontaktu z drugą osobą w mózgu tworzą się połączenia neuronalne, które odzwierciedlają te odczucia. Dzieci zaczynają się uśmiechać, gdy widzą, że mama się uśmiecha. Te doświadczenia mają ogromny wpływ na rozwój emocjonalny. Gdyby było inaczej, do opieki nad dzieckiem można by zaangażować robota, który sprawdziłby pieluchę, zmienił ją, nakarmił niemowlę, podał mu zabawkę. Ale byłoby to najgorsze rozwiązanie, jakie można sobie wyobrazić, bo mózg dziecka nie nauczyłby się istoty relacji i poczucia, że jest się dla kogoś ważnym, znaczącym.

– To poczucie, że musimy zasłużyć na uwagę, domagać się jej, że jesteśmy mniej ważni dla bliskich osób. W przyszłości to przede wszystkim trudności w budowaniu bliskich relacji z innymi ludźmi. Z początków swojej pracy jako psychiatra dziecięcy pamiętam kilkoro 2-3-letnich pacjentów, którzy w ogóle nie byli zainteresowani kontaktem z innymi ludźmi. Nie wiedzieliśmy dlaczego. Okazało się, że rodzice tych dzieci prowadzili intensywne życie zawodowe i w pierwszym roku życia dziecka zatrudniali kilka opiekunek, które wymieniały się między sobą. Opiekunki nie nawiązywały relacji z tymi dziećmi, a tylko je obsługiwały. Ich kontakt był przelotny, powierzchowny. W żłobku, do którego dzieci trafiły w drugim roku życia, także widywały twarze ciągle innych opiekunek. Ta zmienność sprawiła, że dzieci nie zbudowały bezpiecznej relacji z żadną opiekunką ani z rodzicami.

– W literaturze funkcjonuje termin depresji anaklitycznej, inaczej nazywanej chorobą szpitalną lub chorobą sierocą. To problem niemowląt odseparowanych od matek poprzez konieczność długotrwałego pobytu w szpitalu czy domu dziecka. W takich miejscach dzieci dostawały butelkę mleka opartą o łóżeczko, wszystkie były w tym samym czasie przewijane i kąpane. Nikt ich nie przytulał i nie rozmawiał z nimi. Takie dzieci na początku płaczą, domagając się zaspokojenia ich potrzeb, ale kiedy orientują się, że to nic nie daje, rezygnują. Stają się apatyczne, mniej ruchliwe, często mają słabszy apetyt, więc rosną wolniej. Dzieci dotknięte depresją anaklityczną w późniejszym życiu mają ogromne problemy z utrzymaniem relacji z innymi osobami. Jeśli to się udawało, to była to relacja pozbawiona przywiązania i poczucia więzi. Dlatego tak ważne jest, aby noworodki, których matki decydują się zostawić je w szpitalu, jak najszybciej trafiały do rodzin adopcyjnych. Dzieci, które doświadczyły braku możliwości nawiązania więzi w początkowym okresie swojego życia, często pomimo dobrej adopcji nie potrafią odzwierciedlić uczuć rodziców adopcyjnych. Rodzice adopcyjni często mówią o tym, że nie czują odwzajemnienia tej miłości, którą mają wobec dziecka. To nie jego wina, to jego mózg nie nauczył się tego typu bliskości, kiedy była na to pora.

– Myślę, że to bardzo trudne. Bliskość matki w pierwszym roku życia dziecka ma kluczowe znaczenie. To jest czas emocjonalnej fuzji pomiędzy matką a dzieckiem. To nie przypadek, że gdy niemowlę płacze, matce wydziela się pokarm. Uważam, że budowanie więzi powinno być w tym czasie absolutnym priorytetem. Oczywiście w tej relacji ogromną rolę do spełnienia ma partner lub inna bliska matce osoba, która zapewnia matce poczucie bezpieczeństwa, sprawia, że ona może skoncentrować się na opiece nad dzieckiem. Jestem przeciwna oddawaniu małych dzieci do żłobka na wiele godzin. Żłobek czy przedszkole powinno być brane pod uwagę, gdy dziecko jest na to gotowe, po treningu na przykład na placu zabaw, gdy widzimy, że dziecko potrafi bawić się z rówieśnikami, jest odważne, odłączając się od matki. Warto stopniowo pozostawiać dziecko pod opieką zaprzyjaźnionych osób, dziadków, kuzynów, zanim znajdzie się w przedszkolu.

– Częstą przyczyną takiej sytuacji jest depresja poporodowa u matki. Wówczas o tworzenie więzi od pierwszych godzin życia dziecka powinien zadbać ktoś inny. To może być tata, babcia, dziadek, ciocia, zaufana opiekunka. Ważne, by była to stała osoba, która zaopiekuje się dzieckiem i matką, która rozumie problem, potrafi skutecznie wspierać. Mama w tym czasie powinna otrzymać profesjonalną pomoc medyczną i psychologiczną. Bez względu na to, czy potrzebne jest leczenie farmakologiczne czy nie, zapewnienie wsparcia kobiecie w depresji poporodowej jest podstawą terapii.

– Być może tak jest. Młodzi rodzice mają prawo czuć się niepewnie w nowej roli. Przecież nikt nie uczy nas bycia rodzicami. Uczymy się tego sami, zdobywając doświadczenia. Życie pokazuje, co naprawdę jest przydatne w opiece nad małym dzieckiem, a co jest tylko gadżetem, na którego zakup daliśmy się zwyczajnie nabrać. Dlatego przy drugim czy kolejnym dziecku jesteśmy bardziej odporni na babymarketing. Nie biegamy za najnowszym modelem wózka czy modnym łóżeczkiem, bo okazuje się, że te po starszym rodzeństwie są OK. Nie jestem przeciwna kupowaniu drogich przedmiotów dla malucha, o ile nie zakłóca to bezpieczeństwa finansowego rodziny, a samo ich posiadanie nie stanowi większej wartości dla rodziców niż kontakt z dzieckiem.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version