Kandydatury na cztery czołowe stanowiska w Unii Europejskiej miały zostać już ustalone i zaakceptowane przez najsilniejsze państwa sojuszu – donosi Onet. Ostateczne decyzje zapaść mają już w poniedziałek, 17 czerwca, podczas nieformalnego szczytu przywódców 27 państw członkowskich. To niespodziewane, biorąc pod uwagę jak rozdzielanie stanowisk wyglądało w poprzednich latach.

Główna problematyka wynika z tego, w jaki sposób dokonać czterech najważniejszych stanowisk i kogo ustawić na czele: Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i unijnej dyplomacji. Podział musi odzwierciedlać układ sił w Parlamencie Europejskim, a także odpowiadać na zapotrzebowania sojuszu.

Co więcej, kandydaci muszą być dostosowani do potencjalnych animozji liderów unijnych państw. Jak donosi Onet, to jednak miało się już udać.

Unijna „wielka czwórka” wybrana?

Niezmiennie na czele Komisji Europejskiej stać ma Ursula von der Leyen z Europejskiej Partii Ludowej. Początkowo niechętnie patrzeć miał na to prezydent Francji Emmanuel Macron, jednak teraz skupić musi się na przyspieszonych wyborach w swoim kraju.

Przewodniczącym Rady Europejskiej zostać ma Antonio Costa, były premier Portugalii, który reprezentowałby Socjalistów i Demokratów będących drugą siłą w Parlamencie Europejskim. Wybór ten jest zaskakujący z jednego względu: jesienią Antonio Costa podał się do dymisji z powodu afery korupcyjnej związanej z jego bliskimi współpracownikami. On sam nie usłyszał zarzutów.

Na swoim stanowisku pozostać ma za to Roberta Metsola, przewodnicząca Parlamentu Europejskiego. Umocniłoby to pozycję dominującej w Parlamencie Europejskim Europejskiej Partii Ludowej.

Zmiany nastąpić za to mają na czele unijnej dyplomacji – oficjalnie „wysokiego przedstawiciela Unii do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa” – gdzie stanąć ma Kaja Kallas, urzędująca premierka Estonii. To zaspokoić miałoby będących trzecią siłą w Parlamencie Europejskim liberałów oraz pozostającego z nią w dobrych stosunkach Emmanuela Macrona. Co więcej, wybór polityczki z unijnego wschodu pokazałoby stanowcze podejście do Rosji.

Kluczowa rola Donalda Tuska

Nie jest jednak pewnym, czy wszystko pójdzie tak sprawnie. Utrudnić to może dotychczasowy przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, który nie pozostaje z Ursulą von der Leyen w zbyt dobrych stosunkach.

Ważną rolę w negocjacjach odegrać może Donald Tusk, który do Brukseli udał się na 24 godziny przed szczytem. On jako jedyny z liderów największych państw sojuszu – Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii i Polski – reprezentuje Europejską Partię Ludową. Niewykluczone, że to właśnie od niego zależeć będzie, jak będzie wyglądać skład „wielkiej czwórki” po zakończeniu szczytu.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version