Donald Tusk, bazując na opiniach Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z ubiegłego roku, uderzył podczas wtorkowej rady gabinetowej w małe reaktory atomowe (SMR). Premier donosił prezydentowi Andrzejowi Dudzie, że realizacja planów niesie ze sobą ryzyko dla bezpieczeństwa państwa. A jest dokładnie odwrotnie.

Małe reaktory atomowe (SMR) były jednym z głównych tematów posiedzenia rady gabinetowej, obok CPK i budowy portu kontenerowego w Świnoujściu. O co chodzi? Przypomnijmy: Orlen Synthos Green Energy (OSGE), czyli wspólna spółka Orlenu i miliardera Michała Sołowowa, zamierza je budować w Polsce, ale także w Czechach, Wielkiej Brytanii i innych europejskich krajach. SMR-y to technologa bezemisyjna, która na początku lutego dostała błogosławieństwo Komisji Europejskiej. UE chce, żeby pierwsze reaktory powstały już w 2030 r.

Polska jest najbardziej zaawansowanym we wdrażaniu tej technologii krajem w Europie. Pomimo tego premier ma spore wątpliwości.

Chodzi o opinię wystawioną w ubiegłym roku przez ABW dla ministerstwa klimatu i środowiska. Resort miał wtedy wydać tzw. decyzję zasadniczą dla pierwszych trzech planowanych elektrowni bazujących na SMR. To początek drogi licencjonowania technologii w kraju, ale i na całym świecie. Przed Polską na tę ścieżkę weszły jedynie Kanada i USA. Ministerstwo klimatu wydało decyzję zasadniczą pomimo negatywnej opinii ABW. Miało do tego pełne prawo, bo zgodnie z przepisami jądrowej specustawy, opinia ABW nie jest dla resortu wiążąca.

Dlaczego ABW powiedziała „nie” realizacji zamierzeń OSGE? Powody są niejawne, a opinię agencji zna wąski krąg osób w państwie. Z ustaleń „Newsweeka” wynika, że obok wzajemnej, daleko idącej niechęci między byłym prezesem Orlenu Danielem Obajtkiem a nadzorującym wtedy służby duetem Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, chodziło o skromną rolę państwa.

Służbom nie spodobała się równorzędna rola państwowego Orlenu i prywatnego Synthosu w tym projekcie. W OSGE obydwie firmy mają po 50 proc. udziałów. Dodatkowo Orlen i Sytnthos mają w zarządzie i radzie nadzorczej jednakowy wpływ na podejmowanie strategicznych decyzji. W Polsce to nowość, bo spółki energetyczne, realizujące strategiczne dla państwa zadanie, a takim jest wytwarzanie prądu, zawsze były domeną państwa. Do skarbu państwa należą największe firmy energetyczne jak PGE, Tauron, Enea i kontrolowana przez Orlen firma Energa. Duża elektrownia atomowa w gminie Choczewo na Pomorzu również będzie budowana przez państwową firmę o nazwie Polskie Elektrownie Jądrowe.

To się jednak zmienia. Nowe, strategiczne dla kraju przedsięwzięcia, jak szykowane na Bałtyku potężne siłownie wiatrowe, państwowa Polska Grupa Energetyczna (PGE) realizuje we współpracy z duńskim Ørstedem, a udział obydwu stron w tym projekcie wynosi 50/50. Ważnym inwestorem na Bałtyku będzie też należąca do Dominiki Kulczyk Polenergia. Wspomniana PGE do spółki z Zygmuntem Solorzem (udziały po 50 proc.) zamierza budować siłownię jądrową w okolicach Konina. W tych projektach równy udział państwowej firmy i prywatnego kapitału służbom i politykom nie przeszkadza.

OSGE zamierza wybudować w Polsce ponad 70 małych reaktorów w kilkudziesięciu lokalizacjach (w jednym miejscu mogą działać dwa lub trzy SMR-y). Jeśli ten plan się powiedzie, OSGE stanie się znaczącym wytwórcą energii elektrycznej i cieplnej, ale pozostanie poza wyłączną kontrolą państwa. Wiadomo, że OSGE rozgląda się za inwestorami branżowymi, którzy wzmocnią ją kapitałowo i kompetencyjnie. Według informacji „Newsweeka” chodzi o kanadyjskie Ontario Power Generation, które budowę pierwszej elektrowni bazującej na SMR rozpocznie już w 2025 r. Będzie to ten sam reaktor, który w Polsce i Europie zamierza komercjalizować OSGE, czyli dostarczany przez GE Hitachi Nuclear Energy — joint venture amerykańskiego giganta General Electric i japońskiego Hitachi — reaktor BWRX 300 o mocy 300 MW. Ofertę wejścia do OSGE otrzymał też ENEC. To firma, która wybudowała duże reaktory jądrowe (po 1000 MW każdy) w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Na dłuższą metę rola Orlenu w nuklearnym podmiocie może być zatem niewielka, a na pewno nie będzie nadrzędna. Co więcej, każda elektrownia na bazie SMR-ów będzie mieć nieco inny model finansowania.

Wątpliwości ABW, jak wiadomo nieoficjalnie, wzbudziły też dotychczasowe rozliczenia między udziałowcami. W swoim exposé w grudniu Tusk nazwał je nawet korupcją. O co chodzi?

Synthos Green Energy (SGE), jeszcze zanim powstało joint venture z Orlenem, nawiązał współpracę z trzema północnoamerykańskimi firmami z branży nuklearnej, z doświadczeniem w obszarze SMR-ów. Owe firmy dzieliły się z SGE swoją wiedzą na temat certyfikowania i licencjonowania reaktorów, technologii jądrowej, bezpieczeństwa i innych niuansów. Spółka Sołowowa płaciła za to w sumie ok. 6,5 mln zł rocznie.

Po założeniu OSGE trzy wspomniane umowy, wraz z obsługującym je zespołem, zostały przeniesione z SGE do OSGE, bo to ten podmiot odpowiada teraz za plany budowy SMR-ów w Polsce. Te przenosiny trwały z grubsza rok, m.in. dlatego, że nie wszyscy północnoamerykańscy partnerzy musieli się na taką operację zgodzić. W tym przejściowym okresie powstał łańcuszek: SGE płaciło za północnoamerykańskie know-how, a OSGE płaciło w tym samym czasie za to know-how taką samą kwotę spółce SGE.

Na pierwszy rzut oka może to wyglądać na transferowanie pieniędzy, ale w rzeczywistości SGE odsprzedawała OSGE unikalne korzyści nabyte za oceanem po cenie kupna.

Drugim transferem finansowym z OSGE do grupy Sołowowa, który mógł zwrócić uwagę służb, była miesięczna opłata za dostęp do funkcjonującej w holdingu miliardera platformy wspólnych usług. To podmiot, który świadczy usługi dla prawie wszystkich spółek z portfela Sołowowa, w zakresie księgowości czy usług administracyjnych. To też standard, sposób na lekkie obniżenie stałych kosztów działalności. OSGE płaci za to ok. 50 tys. zł miesięcznie. Innych transferów finansowych z Orlenu do grupy Sołowowa według ustaleń „Newsweeka” nie było.

Podczas rady gabinetowej Donald Tusk wytykał OSGE, że na kierownicze stanowiska trafili tam politycy. Szefem rady nadzorczej został Obajtek, a do zarządu wszedł Dawid Jackiewicz, minister skarbu w gabinecie Beaty Szydło. To skutek zawiązania przez Sołowowa spółki z Orlenem, do czego doszło ze względów ekonomiczno-regulacyjnych. Po pierwsze, budowa kilkudziesięciu reaktorów będzie znacznie tańsza. Po drugie, bez wsparcia państwa przebrnięcie przez regulacyjny labirynt byłoby bardzo trudne, a może i niemożliwe. Udział Orlenu miał ułatwić Polsce przejście przez proces licencjonowania technologii SMR.

Tusk grzmiał we wtorek, że zarobki byłych polityków w OSGE sięgają 50-80 tys. zł, co jest słusznym zarzutem, bo Jackiewicz nie ma raczej kompetencji do zarządzania projektem jądrowym. Jednocześnie warto przypomnieć, że za czasów poprzedniego rządu Tuska, były minister skarbu Aleksander Grad zarabiał znacznie więcej (120 tys. zł) za prezesowanie przygotowującej budowę pierwszej, dużej siłowni jądrowej spółce PJ1 (obecnie Polskie Elektrownie Jądrowe). A było to równo 11 lat temu.

Czy to wystarczające argumenty, żeby mówić w kontekście planów budowy SMR-ów przez OSGE o zagrożeniu bezpieczeństwa państwa?

OSGE razem z atomowymi firmami z Czech i Słowacji zostało wybrane do finansowanego przez departament stanu USA programu Phoenix, który wspiera rozwój SMR-ów poza Ameryką. Niedawno firma weszła do międzynarodowego konsorcjum w ramach finansowanego przez brytyjski rząd programu wdrażania tej technologii. Komisja Europejska również stworzyła swój własny program promowania SMR-ów.

— Postanowiliśmy zawrzeć sojusz przemysłowy na rzecz małych modułowych reaktorów jądrowych, aby ułatwić rozmieszczenie pierwszych jednostek do 2030 r. w krajach, które się na to zdecydują — mówiła kilkanaście dni temu Kadri Simson, unijna komisarz ds. energii.

Polska ma wielkie szanse być pierwszym krajem UE, który wybuduje elektrownię bazującą na SMR. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała niedawno OSGE listę punktów, które muszą się znaleźć w raporcie dot. oddziaływania każdej z elektrowni na środowisko. Z decyzji GDOŚ wynika, że nie będzie on rozbudowany, bo wpływ takich elektrowni jest ograniczony — SMR zajmuje powierzchnię dwóch boisk piłkarskich. Rozpoczęły się — wymagane prawem unijnym i konwencją z Espoo — konsultacje transgraniczne dla trzech pierwszych polskich SMR-ów. Biorą w nich udział m.in. Czechy i Litwa.

W ramach wspomnianego unijnego programu ma powstać europejski łańcuch dostaw dla technologii SMR, a jako że partnerzy biznesowi OSGE, czyli General Electric i Hitachi mają w Polsce zakłady produkujące m.in. turbiny i generatory, Polska jest naturalnym kandydatem do tego, żeby stać się w tym łańcuchu ważnym ogniwem. Dlatego rząd powinien na tę inicjatywę chuchać i dmuchać, przy jednoczesnym dokładnym sprawdzeniu wszystkich wątpliwości służb.

Szkopuł w tym, że ABW mimo trwającego 240 dni postępowania ani razu nie skontaktowało się z OSGE i ani amerykańsko-japońskim dostawcą tej technologii.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version