Od dopłat do paneli fotowoltaicznych po ograniczanie patodeweloperki. Oto przegląd najważniejszych unijnych i krajowych przepisów, które właśnie weszły lub niedługo wejdą w życie i mają wpłynąć na obniżenie emisji CO2 oraz bardziej zrównoważony rozwój gospodarki.

Wkrótce, jak zapowiedział Paweł Mirowski, zastępca prezesa zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, ruszy kolejna edycja dopłat do odnawialnych źródeł energii dla gospodarstw domowych Mój Prąd 6.0. Celem nowej edycji, podobnie jak tej z 2023 r., jest zapewnienie gospodarstwom domowym samowystarczalności energetycznej poprzez dopłaty. Dopłaty nie tylko do samych paneli fotowoltaicznych i ich przyłączenia do sieci energetycznej, ale także dofinansowanie zakupu magazynów energii, magazynów ciepła oraz inteligentnych systemów zarządzania energią EMS/HEMS.

Do tego programu w tym roku zostanie wprowadzona zupełna nowość – dofinansowanie przydomowych elektrowni wiatrowych. Program Mój Prąd 6.0 ruszy najprawdopodobniej w połowie roku, ale do tego czasu osoby chcące zainwestować w odnawialne źródła energii mogą uzyskać dofinansowanie do inwestycji z programu Czyste Powietrze.

Od początku roku na stacjach benzynowych sukcesywnie jest wprowadzana benzyna silnikowa 95-oktanowa z zawartością 10 proc. biokomponentów. Na stacjach paliw pojawią się obowiązkowe oznakowania na dystrybutorach, tak aby kierowcy nie mieli wątpliwości, jakie paliwo tankują. Sposoby oznakowania paliwa E10 zostały określone w rozporządzeniu ministra klimatu i środowiska z 2021 r. Polska jest 18. krajem w Europie, który wprowadza benzynę E10, od lat jest ona stosowana również w USA i Australii. Benzyna ta zostawia mniejszy ślad węglowy niż tradycyjna bez dodatku biokomponentów.

Poza tym Polska – podobnie jak inne kraje europejskie – próbuje zniechęcić swoich obywateli do tankowania paliw z ropy naftowej. Od 2024 r. będzie sukcesywnie wprowadzany u nas tzw. podatek spalinowy, czyli podatek od aut na benzynę i olej napędowy. Ma on na celu ograniczenie liczby najstarszych, najbardziej emisyjnych aut, które wciąż jeżdżą po polskich drogach. Według statystyk Eurostatu mamy najwięcej starych samochodów w Europie. Ponad 40 proc. aut jeżdżących po naszych drogach ma więcej niż 20 lat, a 37 proc. – od 10 do 20 lat.

Podatek spalinowy będzie opłatą jednorazową, pobieraną podczas rejestracji auta i uzależnioną od wieku samochodu i jego silnika oraz normy Euro pojazdu. Pierwsze wpłaty z tytułu podatku spalinowego mają zacząć wpływać do budżetu państwa w czwartym kwartale tego roku. Wprowadzenie tego podatku jest jednym z warunków dla uzyskania przez Polskę unijnych pieniędzy w ramach Krajowego Planu Odbudowy.

Spośród 20 najbardziej zanieczyszczonych miast Europy aż 12 znajduje się w Polsce. W dużej mierze odpowiedzialność za to ponoszą tzw. kopciuchy, czyli wysokoemisyjne piece grzewcze o najniższej klasie jakości. Dymi ich u nas jeszcze około 3 mln, najwięcej w małych miastach i na wsiach. W 14 województwach obowiązują już przepisy antysmogowe ograniczające lub likwidujące pozwolenia na palenie w takich piecach.

Od 1 stycznia 2024 r. piece niespełniające norm żadnej z klas zabronione są w siedmiu województwach: wielkopolskim, dolnośląskim, lubelskim (tam również kotły klasy 1. i 2.), zachodniopomorskim i świętokrzyskim (piece o klasie 3. i 4. od 1 lipca 2024 r.), a w województwach śląskim i podkarpackim zakaz dotyczy kotłów bezklasowych używanych od 5 do 10 lat od daty produkcji. W województwie małopolskim pieców bezklasowych będzie można używać tylko do końca bieżącego sezonu grzewczego. Do tego w Sopocie od 1 stycznia obowiązuje całkowity zakaz palenia węglem i drewnem, a w całym województwie pomorskim od 1 września 2024 r. będzie obowiązywał zakaz palenia w piecach bezklasowych.

Oczywiście, problemem jest również wyegzekwowanie tych zakazów. Być może straszakiem będą kary finansowe – straż gminna lub miejska może ukarać niesubordynowanego właściciela kopciucha karą w wysokości nawet 5 tys. zł.

Już w połowie tego roku wiele samochodów nie będzie mogło wjechać do centrum stolicy. Wprowadzanie strefy czystego transportu (SCT) rozpocznie się od lipca 2024 r., w kolejnych latach będą wprowadzane coraz surowsze normy zezwalające na wjazd do centrum miasta coraz nowszym samochodom. W tym roku do SCT nie wjedzie około 2 proc. aut zarejestrowanych w stolicy. To modele z silnikami benzynowymi, które nie spełniają normy emisji spalin Euro 2, zazwyczaj starsze niż 27 lat, oraz samochody z silnikiem Diesla, które nie spełniają normy Euro 4 i mają więcej niż 18 lat. Za dwa lata, w 2026 r., ograniczenia wjazdu do Warszawy obejmą więcej pojazdów – dla samochodów benzynowych barierą będzie norma emisji Euro 3, a dla diesli – Euro 5.

Na początku grudnia ubiegłego roku Rada Miasta Warszawy określiła dokładnie zasięg strefy czystego transportu. Nie będzie ona duża, obejmie 7 proc. powierzchni miasta – niemal całą dzielnicę Śródmieście, część Woli i Ochoty oraz niewielkie obszary po prawej stronie Wisły na Pradze-Północ i Pradze-Południe. Co ważne, zakaz wjazdu do SCT na razie będzie obowiązywał wyłącznie osoby przyjeżdżające do stolicy. Aż do 2027 r. nie obejmie on mieszkańców Warszawy odprowadzających w niej podatki. Wyłączone z zakazu wjazdu będą też auta osób z niepełnosprawnością, samochody historyczne oraz samochody specjalne (np. karetki).

Jednym ze sposobów bardziej zrównoważonej i przyjaznej dla środowiska produkcji żywności jest systemowe wspieranie rolnictwa ekologicznego specjalnymi dopłatami. Polscy rolnicy takie dopłaty otrzymują, jednak dotychczas byli zobowiązani utrzymywać zadeklarowany typ działalności ekologicznej, np. sadownictwo lub uprawy rolne. Stawało się to problemem w przypadkach nieurodzaju, choroby, która dotknęła uprawy czy nierentowności uprawy w danym roku.

Dlatego Ministerstwo Rolnictwa przygotowało dwa projekty rozporządzeń, które pozwalają rolnikom na większą elastyczność i swobodę w zmianie typu rolnictwa ekologicznego, np. przejście z uprawy owoców na zboża bez utraty uprawnień do płatności w ramach Planu Strategicznego dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023-2027. Dzięki temu rolnictwo ekologiczne stanie się bardziej opłacalne, a warunki jego prowadzenia stabilne dla rolników, którzy zdecydują się przejść na ten typ produkcji roślinnej.

Na początku stycznia Parlament Europejski zatwierdził zmiany w dyrektywach 2005/29/WE i 2011/83/UE, które mają na celu ograniczenie możliwości wprowadzania konsumentów w błąd przy sprzedaży produktów rzekomo ekologicznych oraz innych nieuczciwych praktyk handlowych.

Konsumenci mają być lepiej informowani np. w kwestii oddziaływania produktów na środowisko. Jeśli producent będzie chciał umieścić na produkcie oznakowania lub informacje o jego „ekologicznym wytwarzaniu”, „przyjazności dla środowiska”, „neutralności klimatycznej” czy „biodegradowalności”, będzie musiał przedstawić odpowiednie badania i dowody potwierdzające hasła na etykietach.

Po formalnym zatwierdzeniu nowych dyrektyw przez Radę Europy państwa członkowskie Unii będą miały 24 miesiące na dostosowanie swoich krajowych przepisów do zmian w prawie unijnym. Być może więc już w tym roku polscy konsumenci przestaną być masowo nabijani w butelkę przez speców od fałszywego marketingu ekologicznego.

Ogromne zmiany w tym roku będą dotyczyły również budownictwa. Od 1 kwietnia 2024 r. wejdzie w życie nowelizacja rozporządzenia ministra infrastruktury z 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakie powinny spełniać budynki i ich usytuowanie, oraz innego rozporządzenia z 2020 r. w sprawie szczegółowego zakresu i formy projektu budowlanego.

Nowe prawo budowlane wprowadza kilka innowacji ważnych z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju miast i tworzenia w nim zielonych stref. Ustawodawca zwiększył między innymi wymaganą minimalną odległość między budynkami mieszkalnymi z czterech do pięciu metrów, zwiększona zostanie także odległość hal fabrycznych i magazynowych od budynków mieszkalnych – od 1 kwietnia budynek o powierzchni 1000 mkw. lub większej będzie musiał znajdować się w odległości minimum 30 metrów od budynku mieszkalnego.

Ustawa wprowadza także regulacje dotyczące zieleni w miejscach publicznych – zgodnie z nią na działkach o powierzchni 1000 mkw., przeznaczonych pod publiczne place, co najmniej 20 proc. powierzchni muszą zająć tereny zielone – krzewy, trawniki, drzewa. To powinno choć trochę ograniczyć zapędy inwestorów do betonowania i wykładania kostką każdego skrawka ziemi między blokami lub na miejskich placach. 

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version