W przypadku alergii pokarmowych najlepszym sposobem jest unikanie uczulających produktów. Ale gdy testy wykażą uczulenie na dany produkt, to nie oznacza, że należy z niego zrezygnować. O tym decydują objawy.
Dorota wielbiała krewetki. Zwłaszcza te smażone w głębokim tłuszczu z czosnkiem i ostrą papryką, podawane w ceramicznym naczyniu, odpornym na wysoką temperaturę, smakowicie skwierczące. Zajadała się też zupą z ryb i owoców morza, z której wyławiało się całe krewetki. Do czasu. Na wakacjach w Hiszpanii zamówiła na kolację jak zwykle krewetki, zjadła z apetytem, ale już pod koniec wieczoru wiedziała, że nie był to dobry wybór.
Pobiegła do toalety. Pierwsza myśl – krewetki były nieświeże, ale jak się szybko okazało, nikomu innemu z towarzystwa nie zaszkodziły. Może jej się trafiła jedna trefna, pocieszała się.
Kilka miesięcy później podczas kolejnego wyjazdu nad morze jak zwykle zamówiła krewetki. Tym razem było znacznie gorzej. Danie wywołało gwałtowną reakcję – wymioty i biegunkę jednocześnie. Zaprzyjaźniony lekarz stwierdził, że to może być alergia, a następnym razem reakcja może być jeszcze bardziej gwałtowna. Może dojść do wstrząsu anafilaktycznego, który zagraża życiu. Po powrocie do domu, testy potwierdziły – uczulenie na owoce morza. Od tego czasu na samą myśl o krewetkach Dorota czuje niechęć.
Eliminacja produktów z diety
Alergie pokarmowe mogą ujawnić się w każdym momencie życia. Nie wiadomo, co sprawia, że nagle organizm przestaje tolerować produkt, który przez wiele lat akceptował. Dorota musiała zrezygnować z krewetek, gdy skończyła czterdziestkę.
Małgorzata o tym, że może być uczulona na orzechy włoskie i laskowe, zorientowała się po urodzeniu dziecka. Miała wtedy 30 lat. Zjadła batona, po czym zaczęła kasłać, czuła drapanie w gardle, a na szyi pojawiły się czerwone plamy. Objawy pojawiały się za każdym razem, gdy zjadła coś słodkiego.
Małgorzata była uczulona na pyłki brzozy i leszczyny, dlatego lekarz szybko postawił diagnozę – alergia pokarmowa. Pytanie tylko na co? Testy wykazały, że przede wszystkim na orzechy laskowe, ale też na włoskie i w niewielkim stopniu na migdały. – Od tego czasu piekę ciasta. Rodzina już się przyzwyczaiła, że nie ma w nich żadnych orzechów. Żadnych kupnych słodyczy i ciast nie jadam. W restauracji zawsze pytam, czy do sałatki nie dodano orzechów. Da się z tą alergią żyć – mówi Małgorzata.
Gorzej, gdy uczula podstawowy składnik wielu potraw, tak jak Ankę, która w wieku około 40 lat zorientowała się, że jest uczulona na paprykę, zarówno warzywo, jak i przyprawę. Paprykę warzywo łatwo wyeliminować, ale z przyprawą jest gorzej. Kucharze dodają ją do najróżniejszych potraw – zup, sosów, mięs, i czasem nawet trudno się domyślić, że ona tam jest. – Jest niezwykle popularna w Azji – mówi Anna, która właśnie w krajach azjatyckich najczęściej spędzała wakacje.
Anna długo dochodziła, co może być przyczyną jej dokuczliwych objawów – swędzących i piekących ust i gardła. Eliminowała najróżniejsze produkty z diety. Postawiła na paprykę, co potem potwierdziły testy. Teraz do Azji jeździ rzadziej, a jak już tam jest, to stara się wybierać dania, w których papryki nie powinno być, ale nie jest to łatwe.
Zespół pyłkowo-pokarmowy
Alergii, także pokarmowych, przybywa. Powodem tego jest zanieczyszczenie środowiska. — Mamy obecnie kilkaset substancji chemicznych, które znajdują się w różnych produktach żywnościowych, a które mogą uszkodzić nabłonek przewodu pokarmowego i wywołać alergie — mówi dr Agnieszka Krauze, alergolog z Warszawy. Do alergii mogą też prowokować substancje chemiczne znajdujące się na przykład w emulsjach, nabłyszczaczach do zmywarek czy wszelkich produktach chemii gospodarczej. Lepiej z nich zrezygnować i wrócić do mycia sodą, octem czy cytryną — radzi dr Krauze.
Coraz częściej lekarze diagnozują też zespół pyłkowo-pokarmowy, czyli alergię spowodowaną reakcją krzyżową pomiędzy alergenami pyłków i pokarmów roślinnych. – Na przykład dana osoba jest uczulona na pyłek brzozy. Po latach może rozwinąć się uczulenie na jabłko, które objawia się pieczeniem ust podczas jedzenia lub natychmiast po jego zjedzeniu. Pyłek brzozy i jabłko mają bowiem wspólnych 70 proc. białek. Do podobnej reakcji u osoby uczulonej na pyłek brzozy może dojść, gdy zje ona gruszkę, czereśnie, surową marchewkę lub surowy seler – mówi dr Krauze. Ale co ciekawe, obróbka termiczna zmniejsza alergenność niektórych białek, a to oznacza, że u niektórych pacjentów gotowana marchewka i szarlotka nie będzie powodować reakcji alergicznych.
— Z wiekiem zmienia się rodzaj alergii. U niemowlaka pojawia się alergia pokarmowa i atopowe zapalenie skóry. Z czasem dochodzi do wyciszenia reakcji alergicznych. Ale w późniejszych latach pojawiają się objawy alergii wziewnej, na przykład alergiczny nieżyt nosa – mówi dr Krauze. — Jeśli małe dziecko jest uczulone na mleko lub jajko, to zwykle z tej alergii wyrasta, ale gdy uczulają je ryby, orzechy czy owoce morza, to prawdopodobieństwo, że to minie, wynosi 20 proc. — mówi dr Krauze.
Testy molekularne
Jak sprawdzić, że to, co jemy, nas uczula? — Objawy — puchnięcie ust i gardła, swędzenie, biegunka — pojawiają się kilka minut po jedzeniu lub nawet w trakcie posiłku. Jeśli ktoś zauważy tego typu symptomy, powinien udać się do specjalisty, który ustali, co konkretnie go uczula – radzi dr Krauze.
Dr Krauze poleca poddanie się testom molekularnym (a nie IGG), na podstawie których można precyzyjnie ustalić, jakie białko uczula daną osobę. – Jest to ważne np. w przypadku uczulenia na orzeszki ziemne. W orzechach tych znajduje się kilka potencjalnie uczulających cząsteczek. Testy molekularne pozwalają precyzyjnie ustalić, na które z nich dana osoba jest uczulona. Czy jest uczulona na białka alergenu, które mogą wywołać wstrząs anafilaktyczny, a wtedy w sklepie musi czytać etykiety na produktach, bo nawet śladowe ilości orzeszków w produkcie mogą go zabić. Czy jest uczulona na takie, które nie wiążą się z poważnymi objawami lub objawy te są ograniczone np. do świądu jamy ustnej, i nie są niebezpieczne dla życia – mówi dr Krauze.
W przypadku alergii pokarmowych najlepszym sposobem jest unikanie uczulających produktów. — Gdy testy wykażą uczulenie na dany produkt, nie oznacza, że należy z niego zrezygnować. O tym decydują objawy. Gdy w trakcie jedzenia lub po posiłku nic się nie dzieje, to nawet gdy wyniki badań wskazują na uczulenie, jedzmy ten produkt, na który jesteśmy uczuleni. Może mieć bowiem przeciwciała, a jednocześnie tolerancję na ten alergen. Jeśli przestaniemy jeść ten produkt na przykład na rok, to możemy utracić tolerancję i wtedy mogą pojawią się nasilone objawy alergiczne – tłumaczy dr Krauze.
Te okropne orzeszki
Przed laty uważano, że przyszłe mamy, nie powinny jeść orzeszków ziemnych, które mają niezwykle silne właściwości uczulające. By zapobiec alergii, specjaliści radzili ich nie jeść nie tylko kobietom w ciąży i karmiącym piersią, ale także dzieciom do trzeciego roku życia. Nic to jednak nie dało. Liczba dzieci uczulonych na orzeszki w Stanach Zjednoczonych tylko od 1997 do 2007 roku wzrosła aż trzy razy.
Specjaliści z Boston Children’s Hospital, jednego z najlepszych na świecie szpitali dziecięcych, postanowili więc zastosować dość zaskakującą metodę profilaktyczną – zalecali kobietom w ciąży podjadać orzeszki ziemne (jeśli mają ochotę i nie są uczulone). Okazało się, że dzieci tych kobiet wyjątkowo rzadko były uczulone na te przekąski. Niewielka ilość orzeszków, jakie dostawała się do organizmu dziecka wraz z pokarmem mamy, zadziałała jak szczepionka, uważają naukowcy z Bostonu, którzy wyniki swojego badania opublikowali pod koniec grudnia 2013 roku w prestiżowym czasopiśmie medycznym „JAMA Pediatrics”. Uczeni nie namawiają na razie wszystkich kobiet, by w ciąży zajadały się orzeszkami, chcą przeprowadzić więcej badań na ten temat. Jednego są tylko pewni – alergia to wciąż zagadkowa choroba.
I jeszcze ciekawostka – osoby z alergiami pokarmowymi są zazwyczaj zdrowsze niż pozostałe. — A to dlatego, że muszą zrezygnować ze śmieciowego jedzenia, najczęściej jedzą posiłki przyrządzane w domu. Są wychowywane w większe świadomości, co jest zdrowe – mówi dr Krauze.