Nowy szef MSWiA mówi o sprawach zamiatanych pod dywan, sowitych premiach dla komendanta Szymczyka, rozliczeniach, audytach i kontrolach
„Newsweek”: Dotarł już na pana biurko raport z działań służb po zatrzymaniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika?
Marcin Kierwiński: Akcja policji była profesjonalna i przebiegała bardzo spokojnie. Dostałem zapewnienie komendanta głównego policji Marka Boronia, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Koordynacja pracy służb też była wzorowa.
Policja pojawiła się pod domami obu skazanych, gdy ich tam już nie było, a Służba Ochrony Państwa pozwoliła na to, by Kamiński i Wąsik poruszali się swobodnie po pałacu prezydenckim.
– Usystematyzujmy. Policja bardzo dbała o to, aby wszelkie procedury były zachowane. Przede wszystkim czekała na stosowne dokumenty z sądu. Stało się to w godzinach porannych we wtorek i od tego momentu policja zaczęła swoje działania, jadąc pod adresy zamieszkania albo zameldowania, ale wtedy Kamiński i Wąsik pojechali już do pałacu prezydenckiego.
Wszystko od strony formalnoprawnej było robione tak, żeby nie było żadnych wątpliwości, że działania były właściwe, zgodne z prawem i obowiązującymi procedurami. Podkreślam: w tej sprawie policja działała na zlecenie sądu.
Dlaczego w takim razie Wąsik i Kamiński weszli do pałacu, a później wyszli i znowu tam wrócili?
– Warto zadać sobie pytanie, jak to się stało, że skazani prawomocnym wyrokiem panowie byli gośćmi Kancelarii Prezydenta?
Ale w pałacu byli funkcjonariusze SOP, którzy powinni podjąć czynności.
– SOP w tej sprawie działała we współpracy z policją, ustalając, kiedy jest ten optymalny moment, aby zlecone przez sąd zatrzymanie i doprowadzenie do zakładu karnego zrealizować.
Czy tą akcją szefowie SOP, nominaci poprzedniej władzy, zapewnili sobie przetrwanie na stanowiskach? Dowiedli lojalności?
– Szefowie wszystkich służb muszą być lojalni wobec państwa, a nie wobec jakiejś władzy. Wykonują swoje zadania na rzecz państwa i jego obywateli. Przyglądam się wszystkim podległym MSWiA służbom. Rozpoczęliśmy od zmian w policji, potem przeprowadziliśmy zmiany w Straży Pożarnej, a w ostatni piątek w Straży Granicznej.
Będziemy również oceniać pracę kierownictwa SOP. Po miesiącu kierowania ministerstwem i nadzorowania tej służby dobrze oceniam pracę tej służby, co nie oznacza, że na szczeblu kierowniczym nie będzie żadnych zmian.
Policja jest gotowa do tego, by wejść do innych instytucji „betonowanych” przez ludzi związanych z PiS? W Prokuraturze Krajowej prokuratorzy z nadania Zbigniewa Ziobry nie chcą uznać decyzji ministra Adama Bodnara i okopują się na stanowiskach.
– Podkreślałem to od pierwszego dnia, gdy pojawił się wyrok w sprawie panów Kamińskiego i Wąsika i nadal będę to mówił, że policja będzie działać precyzyjnie w granicach prawa. Jeżeli będą do tego podstawy prawne, to policja będzie interweniować. Nie chcę tego zawężać wyłącznie do tego, co dzieje się w prokuraturze, ale jeśli chce pan znać moją ocenę, to ludzie pana Ziobry nie chcą ustąpić, ponieważ nie mogą pogodzić się z tym, że kończy się ich finansowe eldorado.
Co w tym konkretnym przypadku musiałoby się stać, żeby policja podjęła działania?
– W tego typu sprawach policja działa w tak zwanym trybie wnioskowym, co znaczy, że to zarządca budynku wnioskuje o ewentualną interwencję. Rolą policji jest oczywiście stać na straży prawa i w tego typu sprawach reagować, ale też nie eskalować konfliktu. Wiem, że minister Bodnar chce załatwić sprawę z najwyższą dbałością o prawo, ale też tak, żeby była przeprowadzona sprawnie. Na razie nie słyszałem o tym, aby ktokolwiek w prokuraturze wnioskował o interwencję policji.
Jak pan ocenia stan policji po miesiącu w resorcie?
– W korpusie dowódczym zachodzą konieczne zmiany. Staramy się za wszelką cenę odpolitycznić policję, bo ostatnie osiem lat to był proces skrajnego jej upolitycznienia. Świadczy o tym sprawa poprzedniego komendanta. Nie doczekaliśmy się dymisji generała Jarosława Szymczyka po bulwersujących wydarzeniach, takich jak bicie kobiet czy eksplozja granatnika w jego gabinecie. W każdym demokratycznym kraju po takich wydarzeniach komendant powinien zostać natychmiast zdymisjonowany. Nie doczekaliśmy się tego, bo Szymczyk był wygodny dla PiS i władza inwestowała w niego politycznie. Dlatego my z tym upolitycznieniem musimy skończyć. Pan komendant Boroń w sposób spokojny, ale zdecydowany, we współpracy z wiceministrem Czesławem Mroczkiem dokonują zmian w kolejnych komendach wojewódzkich.
Jest też drugi wymiar i to muszę jasno powiedzieć: policja składa się z wielu wspaniałych funkcjonariuszy, którzy chcą pomagać Polkom i Polakom. I to trzeba doceniać. Oni po prostu chcą normalnie pracować. Zdecydowałem, że służby znów mogą zagrać z WOŚP. Wydawałoby się, że to taka oczywista rzecz, ale gdy rządziło PiS, było to zakazane. I widząc ich reakcję i to, jak duży i pozytywny jest odzew, jestem przekonany, że policjanci chcieli to robić. Chcą nieść pomoc. Ci fantastyczni ludzie przez wiele lat byli tłamszeni przez politycznych nominatów z PiS.
Niestety w policji są też problemy, chociażby liczba wakatów. Nowy komendant ma pomysł, jak to rozwiązać. To jest też kwestia systemu szkoleń. Przez ostatnie osiem lat świat poszedł do przodu, a u nas proces szkolenia stał w miejscu, a nawet się cofał. Wreszcie trzeba odbudować dialog policji ze społeczeństwem. Nie przez przypadek policja w ostatnich latach traciła w rankingach zaufania społecznego.
Policja miała być narzędziem wzmacniającym PiS-owską władzę, ale policjanci tego nie chcą. Chcą działać w interesie społeczeństwa. I ten dialog będziemy odbudowywać.
Moim priorytetem będzie usprawnienie działania policji w przypadku zagrożeń dotyczących najmłodszych. To również jest element tego dialogu. Polacy od wielu lat sygnalizowali, że coś niewłaściwego dzieje się, kiedy rodzic zgłasza policji zaginięcie dziecka. Przykładem jest choćby to, co zdarzyło się w Andrychowie. Będziemy nad tym pracować, aby policja natychmiast reagowała, kiedy zagrożone jest zdrowie i życie dziecka. Państwo musi chronić najsłabszych, a policja musi mieć narzędzia, żeby działać jak najszybciej. Pracujemy również nad tym, by do komend wróciły w nowej odsłonie telefony zaufania dla dzieci i młodzieży. Deklarował to już komendant główny.
11 procent stanowisk w policji było nieobsadzonych w końcu zeszłego roku, a na luty zapowiada się kolejna fala odejść funkcjonariuszy na emerytury.
– To jest bardzo poważny problem, który będziemy rozwiązywać dwutorowo. Pierwsza kwestia to podwyżki dla policjantów, które rząd zapisał w budżecie. Obiecaliśmy to w kampanii wyborczej i dotrzymaliśmy słowa. 20-procentowe podwyżki dotyczą również innych służb mundurowych. Mają zachęcać do służby i sprawić, żeby praca była atrakcyjniejsza. Ale najważniejsze jest odbudowanie prestiżu i dumy z tego, że służy się w policji. To zajmie trochę czasu i wymaga eliminowania tych wszystkich patologii, które pojawiły się w policji za czasów PiS. Jeszcze pod koniec poprzednich rządów funkcjonariusze mówili, że nie chcą służyć jako agencja ochroniarska Kaczyńskiego, że nie chcą zajmować się tłumieniem protestów kobiet. Jeśli uporamy się z tymi sprawami, jeśli rozwiążemy problem upolitycznienia policji, to myślę, że służba w policji będzie bardziej atrakcyjna.
Do policji trafiali również nieodpowiedni ludzie. Chodzi o obniżenie wymagań wobec kandydatów, ponownych podejść do egzaminu, w internecie sprzedawane są testy egzaminacyjne.
– Proszę nam dać jeszcze chwilę. Oczywiście wszyscy byśmy chcieli, aby to stało się szybko, ale to musi być proces rozpisany na miesiące. Pracy w polskiej policji jest bardzo, bardzo dużo. Tak jak we wszystkich służbach. Nie ma też co ukrywać, że prezydent Duda, wetując ustawę okołobudżetową, wprowadził zamęt, bo w styczniu zamiast oczekiwanych podwyżek, niektórzy funkcjonariusze dostali pensje na niższym poziomie niż w grudniu. To oczywiście zostanie wyrównane od 1 stycznia, ale prezydenckie weto może być impulsem dla niektórych funkcjonariuszy do większych, niż się spodziewano, odejść z policji. Okres odchodzenia na emeryturę w policji dotyczy głównie stycznia i lutego i związany jest z nabywaniem praw emerytalnych przez funkcjonariuszy. Decyzja prezydenta Dudy, z perspektywy służb podległych MSWiA, była nierozsądna.
Nawet nie wiemy, jaki jest stan przestępczości w Polsce, bo policja przestała publikować statystyki. Ostatnie są za 2021 rok. Tymczasem obywatele skarżą się na rosnącą przestępczość, głównie tę drobną, szczególnie uciążliwą.
– Dlaczego pod koniec rządów PiS przestano publikować te statystyki? Bo pewnie znacząco się pogarszały. Rozmawialiśmy o tym z komendantem Boroniem. Statystyki nie mają służyć temu, aby udowadniać, jak jest dobrze, ale mają dawać realną informację o tym, co trzeba w policji poprawić. Nad takim systemem też będziemy pracować.
„Gazeta Wyborcza” opublikowała informację opartą na danych Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, z których wynika, że od grudnia 2018 r. w wyniku interwencji policji zmarło 111 osób. Dla porównania, tzw. komisja Rokity badająca działalność Służby Bezpieczeństwa stwierdziła, że w stanie wojennym jej funkcjonariusze odpowiadają za śmierć 88 ludzi.
– To uderzające i dokładnie to wyjaśniamy.
Jak śmierć Igora Stachowiaka na komendzie we Wrocławiu, nad którym znęcali się policjanci.
– Nie przez przypadek zmiany w komendach wojewódzkich rozpoczęliśmy od garnizonu dolnośląskiego, bo tam tych przypadków było najwięcej. Dlatego do tego garnizonu skierowany został doświadczony generał Półtorzycki, z wynikami w CBŚP, który ma także się temu przyjrzeć. Zapewniam, że każdy przypadek śmierci będziemy sprawdzać bardzo skrupulatnie. I uczulimy nowych komendantów wojewódzkich, że żadna tego typu sprawa nie może pozostać niewyjaśniona.
Kto się tym zajmie?
– Komenda Główna i jej Biuro Nadzoru Wewnętrznego.
Nie powoła pan żadnego zewnętrznego organu?
– Obecnie takiego organu nie ma, choć jego powstania nie wykluczam. Wszyscy chcielibyśmy, aby wszelkie bolączki polskiej policji zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ale to jest proces. Policja nie potrzebuje rewolucji, miała wystarczająco dużo wstrząsów za czasów PiS. Potrzebujemy mądrej ewolucji, spokojnych i dokładnych audytów, robionych nie pod potrzeby polityczne, tylko takich, które będą wskazywać problemy. I na ich podstawie dokonamy działań naprawczych. Na to umówiłem się z komendantem Boroniem.
Jaką ma pan na dziś wiedzę o innych głośnych incydentach z udziałem policji, przede wszystkim o wybuchu granatnika odpalonego przez komendanta Szymczyka czy incydencie z Black Hawkami.
– Trwają kontrole, spodziewamy się wyników w połowie lutego i wtedy przedstawimy dokładny raport. Co mnie uderzyło do tej pory, to fakt, że zarówno Biuro Nadzoru Wewnętrznego, jak i Biuro Spraw Wewnętrznych Policji nie podjęło czynności zmierzających do wyjaśnienia tych spraw. Jestem przekonany, że były zamiatane pod dywan.
A ktokolwiek coś zrobił, by je wyjaśnić?
– Moim zdaniem nie. Ale czekam na ostateczne wyniki. Wygląda na to, że poprzednie kierownictwo ministerstwa oraz policji uznało, że wystarczy, że czynności podjęła prokuratura. A wszyscy wiemy, jak w tego typu sprawach działała prokuratura za rządów PiS. Dla nas to problem, bo także przy wyjaśnianiu innych spraw słyszymy, że sprawą zajmuje się prokuratura i że w związku z tym wszystkie materiały dowodowe również tam trafiły.
Czy w MSWiA znalazł pan tłuste koty z czasów poprzedniej władzy, karmione kosmicznymi pensjami i nagrodami?
– Jeszcze to sprawdzamy. Mogę jedynie powiedzieć, że już samo to, że komendant główny Policji Jarosław Szymczyk po eksplozji granatnika otrzymywał kwartalne nagrody z MSWiA jest dla mnie skandalem. Nie było dymisji, były nagrody!
Jak wysokie?
– W 2023 r. to były cztery nagrody, każda w wysokości ok. 20 tys. zł.
Powstała właśnie komisja dotycząca Pegasusa. Czy udało się panu znaleźć jakieś ślady jego działania w podległych MSWiA służbach?
– Na tym etapie nie chcę o tym mówić.
Ale znalazł pan chociaż potwierdzenie, że Pegasus w ogóle był używany?
– Mam wszelkie wskazówki, aby sądzić, że tak, ale nie chcę ujawniać cząstkowych informacji. Po to te wszystkie audyty, żeby pokazać całość.
Powtarzam, każdą nieprawidłowość, każde przekroczenie zasad państwa prawa, które znajdziemy, będziemy pokazywać społeczeństwu. To jest obowiązek władzy publicznej.
Spraw pokazujących sposób działania poprzedniej władzy jest mnóstwo. Na przykład kwestia wyborów kopertowych. Badała je NIK. Tymczasem Departament Kontroli w MSWiA został kompletnie wykluczony z odpowiadania na pytania i wątpliwości Izby. Cały kontakt z NIK miał tylko jeden człowiek w resorcie – doradca w gabinecie politycznym ministra Kamińskiego i jednocześnie radny PiS. To pokazuje mentalność poprzedniej władzy. Tylko ci najbliżsi, ci swoi z PiS-owską legitymacją mogli być dopuszczani do ważnych decyzji.