Przyjaciółka rodziny Kaczyńskich, pani Małgorzata Raczyńska-Weinsberg zarobiła w państwowych spółkach ponad 5 mln złotych. Nic nie wskazuje, by wykonała jakąkolwiek pracę. Mimo to Raczyńska-Weinsberg uważa się za ofiarę medialnej nagonki. Poskarżyć poszła się do braci Karnowskich. To dobre miejsce. Oni również otrzymywali z PZU pieniądze — ustalił „Newsweek”. I to niemałe.
- Więcej ciekawych historii przeczytasz na stronie głównej „Newsweeka”
Z dokumentów, które są w PZU, wiadomo, że łącznie Raczyńska-Weinsberg zarobiła w PZU 1 mln 605 tys. zł. Jakby tego było mało, za firmowe pieniądze tankowała też samochód służbowy, na stacjach wydała dodatkowe 15 tys. — Ci ludzie nie mieli poczucia elementarnej przyzwoitości — mówił „Newsweekowi” jeden z rozmówców.
Na początku grudnia informowaliśmy, że pani Małgorzata Raczyńska-Weinsberg miała być w PZU jednym z „cichych wyjątków” — fikcyjnych doradców, o których opinia publiczna miała się nigdy nie dowiedzieć. W Grupie PZU była zatrudniona od 1 lipca 2021 do 24 października 2023 roku.
Ponad 5 mln złotych dla przyjaciółki rodziny Kaczyńskich
W tym czasie przyjaciółka rodziny Kaczyńskich była też zatrudniona w Pekao SA. Jak ujawnialiśmy w „Newsweeku”, przez półtora roku zarobiła w państwowym banku ponad 3,3 mln zł. Nie przeszkadzało jej to w pozowaniu na niezależną dziennikarkę. Za rządów PiS prowadziła w radiowej Jedynce programy: „Gdzie jest Pan Cogito” oraz „W otwarte karty”, a w Polskim Radiu 24 audycję „Pro publico”. Robiła w tym czasie wywiady z Jarosławem Kaczyńskim, miała program w telewizji.
W PZU nie było wątpliwości, że zatrudnienie doradczyni miało charakter fikcyjny. „Małgorzata Raczyńska-Weinsberg już na etapie zawierania umowy o pracę działała ze świadomością, że nie będzie wykonywać powierzonych jej obowiązków pracowniczych” — czytamy w zawiadomieniu, które trafiło do prokuratury.
Raczyńska-Weinsberg cierpi za miliony
Sama pani Raczyńska-Weinsberg uważa się za ofiarę medialnej nagonki. W krótkim oświadczeniu opublikowanym na portalu wPolityce.pl poskarżyła się, że „prowadzony jest bezprecedensowy atak naruszający jej dobre imię”.
„Propagandowa machina wykorzystuje rozmaite instrumenty prawne i sprzyjające władzy media do atakowania niewinnych osób. Wśród wielu atakowanych znalazłam się też ja. Padają wobec mnie kłamliwe oskarżenia, polegające na twierdzeniu, że nie świadczyłam pracy w miejscu zatrudnienia. To nieprawda!” — twierdzi Raczyńska-Weinsberg.
„Publiczne deklaracje o skierowaniu mojej sprawy do prokuratury i sądu, dają mi przekonanie, że moje imię zostanie tam obronione” — dodaje jeszcze dziennikarka. To nawiązanie do informacji, które opublikowaliśmy w „Newsweeku”. Sprawa zatrudnienia publicystki została bowiem zgłoszona prokuraturze. W zawiadomieniu datowanym na październik 2024 r. wskazano na podejrzenie popełnienia przestępstwa przez Raczyńską-Weinsberg oraz byłą prezes zarządu PZU Beatę Kozłowską-Chyłę. Panie miały działać wspólnie i w porozumieniu.
Bez względu na treść wspomnianego oświadczenia, dokumenty spółki nie świadczą na korzyść Raczyńskiej-Weinsberg.
— W PZU brak śladów po jakiejkolwiek pracy wykonanej przez panią Raczyńską-Weinsberg na rzecz spółki. Co więcej, w tym samym czasie była jeszcze zatrudniona na etacie w banku. O ile nie ma zdolności bilokacji, którąś z tych prac musiała zaniedbywać. Jeżeli twierdzi się, że się na miliony uczciwie zapracowało, warto byłoby pokazać dowody tej pracy, a nie jedynie publikować krótkie oświadczenie — kontrują rozmówcy „Newsweeka” związani z PZU.
Małgorzata Raczyńska-Weinsberg zarobiła w PZU ponad 1,6 mln zł
Foto: Maciej Łuczniewski/Forum, Albert Zawada/PAP / –
5 milionów dla Karnowskich
To jednak nie wszystko. O ironio, miejsce opublikowania oświadczenia może być nieprzypadkowe. Prawicowy portal wPolityce.pl jeszcze w 2010 r. założyli razem bracia Michał oraz Jacek Karnowski. Choć ich drogi ostatnimi czasy się rozeszły, portal wciąż wydawany jest przez medialną spółkę producencką Fratria. A ta — podobnie jak spółki medialnego magnata PiS Tomasza Sakiewicza — mogła liczyć w latach 2016-2023 na duże finansowe wsparcie ze strony Grupy PZU.
Jak ustalił „Newsweek”, w tych latach do Fratrii tylko z firm PZU SA oraz PZU Życie SA trafiło 5 mln 68 tys. zł. Jednocześnie w Grupie PZU trwa sprawdzanie, czy do wspomnianej spółki medialnej nie transferowano również pieniędzy za pomocą Fundacji PZU — zarządzanej wtedy przez osoby blisko związane ze Zjednoczoną Prawicą. Prezesem była tam mecenas Jolanta Zabarnik-Nowakowska, a przewodniczącym rady Andrzej Gelberg. Oboje są od lat powiązani z PiS.
Nie byłby to ewenement. Jak informowaliśmy kilka tygodni temu w „Newsweeku”, tak właśnie działo się z inicjatywami medialnymi Tomasza Sakiewicza. Choć kontrolowane przez niego spółki — w tym Niezależne Wydawnictwo Polskie — dostały w latach 2016-2023 aż 3 mln 310 tys. zł z firm PZU SA oraz PZU Życie, przed wyborami Fundacja PZU przelała jeszcze im ponad 4 mln złotych. Dziś PZU domaga się zwrotu tych środków.
— Nie dziwi nas fakt opublikowania oświadczenia pani Raczyńskiej-Weinsberg w portalu wPolityce.pl — w tym środowisku prawicowych mediów takie przysługi to rzecz powszechnie znana. Pytanie tylko, czy bracia Karnowscy wiedzą, że łącznie dostali z PZU na całe swoje wydawnictwo tyle samo, ile w spółkach skarbu państwa zdołała zarobić jedna publicystyka — ironizują osoby związane ze sprawą rozliczeń w Grupie PZU.

