W trzecim i ostatnim dniu Halowych Mistrzostw Świata zobaczyliśmy rywalizację najlepszych na świecie tyczkarzy. W tym gronie znalazł się Piotr Lisek, aczkolwiek spisał się fatalnie.
Nieobecny reprezentant Polski
Oprócz jednej z największych gwiazd rodzimej lekkoatletyki planowo miał wystąpić jeszcze jeden Polak. Do zawodów w Glasgow zakwalifikował się bowiem również Robert Sobera, lecz niemal w ostatniej chwili dowiedzieliśmy się, że zabraknie go w konkursie.
Niestety PZLA wydało później komunikat, w którym napisano o konieczności wycofania się przez reprezentanta naszego kraju. „Informujemy, że ze względu na drobne problemy zdrowotne w Halowych Mistrzostwach Świata nie wystartuje Robert Sobera” – napisano w mediach społecznościowych.
Kłopoty Piotra Liska
Piotr Lisek startował więc jako jedyny biało-czerwony i w niepokojący sposób rozpoczął udział w zawodach. Te wystartowały od wysokości 5,50 metra. Niestety w pierwszej próbie 32-latek i de facto najstarszy sportowiec w tegorocznej stawce strącił poprzeczkę.
Następnie zadecydował o tym, by przenieść dwie próby na kolejną wysokość, a mianowicie 5,65. Co gorsza, jedną z nich znów zmarnował, wyskakując bez odpowiedniego impetu, zbyt ciężko. Następnie Polak ponownie zaskoczył, ponieważ jeszcze raz przeniósł swoją próbę, tym razem na 5,75. Kiedy jednak przyszedł na niego czas, nie poradził sobie i tym samym nie zaliczył ani jednej wysokości. W efekcie Lisek bardzo szybko pożegnał się z konkursem.