Spektakl na komisji wizowej zdaje się sugerować, że to Edgara Kobosa Prawo i Sprawiedliwość weźmie pod skrzydła. A skoro tak, to wniosek jest jasny. Były wiceminister MSZ Piotr Wawrzyk został wytypowany na kozła ofiarnego jednej z największych afer ostatnich lat. Zapraszamy na nowy odcinek podcastu „KOMISJA ŚLEDCZA”.
Jak pisaliśmy na Newsweek.pl, w poniedziałek 26 lutego o godz. 15:00 sala posiedzeń komisji w budynku U Sejmu była specjalnie przygotowana. Do miejsca dla świadka dostawiono dodatkowy stół oraz krzesła, przygotowano też przepierzenie, za którym ewentualnie miałby zeznawać Edgar K. Operatorzy oraz fotografowie zostali poinformowani, że wizerunku oskarżonego nie można prezentować, a o nim samym trzeba dalej mówić jako o „Edgarze K.”
Drodzy prawnicy i pełna współpraca. Sprytna gra świadka w aferze wizowej
Ku zaskoczeniu wszystkich na sali, okazało się, że nie było to potrzebne. Edgar K. już w pierwszych zdaniach zeznań poprosił, aby nazywać go Edgarem Kobosem, a jego wizerunek pokazywać. Na salę wszedł z trójką pełnomocników – jednym z nich był słynny polski adwokat Maciej Zaborowski, kandydat z ramienia PiS-u do Trybunału Stanu. Przez ostatnie lata Zaborowski oraz jego kancelaria reprezentowały większość spółek skarbu państwa (również w procesach przeciwko dziennikarzom) oraz np. Daniela Obajtka czy Zbigniewa Ziobro. Skąd Edgara Kobosa, przez lata zaledwie współpracownika wiceministra, stać na jednego z najlepszych polskich prawników reprezentujących prawicę oraz dodatkowych pełnomocników? Zastanawiamy się nad tym w najnowszym odcinku podcastu „KOMISJA ŚLEDCZA”.
Jak relacjonowaliśmy, Edgar Kobos od początku uderzył w wysokie tony. Opowiedział, że choć jest wychowankiem prawicy, cały system stanął przeciwko niemu. Dodawał, że przywództwo polityczne Zjednoczonej Prawicy próbowało tuszować aferę, a cały system był koślawy.
– Liczę, że nowy prokurator krajowy będzie osobą otwartą, odpowiedzialną, po prostu uczciwą. Deklaruję wolę współpracy i chęć pomocy w rzeczywistym wyjaśnieniu całej sprawy. Może się komuś wydawać, że bez potrzeby przyszedłem dzisiaj na posiedzenie z trojgiem pełnomocników. Dotychczas miałem przeciwko sobie cały aparat państwowy, który nie był zainteresowany wyjaśnieniem afery wizowej. Nie mam siły walczyć i bronić się w pojedynkę. Wiedza, jaką dysponuję, jest przedmiotem postępowania i stanowi tajemnicę. Chciałbym, aby teraz głos mogli zabrać moi obrońcy – zakończył. Pełnomocnicy Kobosa zawnioskowali o to, aby jego przesłuchanie odbyło się na posiedzeniu zamkniętym, a zapis rozmowy nie trafił do biuletynu komisji (nie był dostępny). Mecenas Zaborowski dodał, że jego klient wystąpił do prokuratury o pozwolenie na jawne opowiadanie o szczegółach sprawy, ale wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Lublinie się na to nie zgodził.
Za zamkniętymi drzwiami
Jak ustalił Andrzej Stankiewicz z Onetu, za zamkniętymi drzwiami bohater „afery wizowej” Edgar Kobos przyznał się do brania łapówek w zamian za załatwianie u wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka wiz dla cudzoziemców. Kobos twierdzi, że nie dzielił się pieniędzmi z Wawrzykiem, ale miał mu wręczać prezenty.
Według informacji Onetu za zamkniętymi drzwiami Kobos w dużej mierze powtórzył swe zeznania ze śledztwa. Chwalił się, że miał swobodne wejście do MSZ, mimo że formalnie nie był tam zatrudniony. Przekonywał także że w resorcie spraw zagranicznych wiedza o przepychaniu wniosków wizowych przez Wawrzyka była powszechna, zaś w aferę zamieszanych jest wiele osób.
Jak na tle tego wszystkiego wypadł zeznający Piotr Wawrzyk? Nad wyraz blado. Były poseł na pytania dziennikarzy nie chciał odpowiadać, choć wcześniej – w oświadczeniach oraz podczas występów medialnych – przekonywał, że nie ma do niczego do ukrycia.
Jak relacjonowaliśmy na Newsweek.pl, kiedy tylko przewodniczący Szczerba zapytał o prokuratorskie zarzuty ciążące na Wawrzyku, głos zabrał jego pełnomocnik. Adwokat powołał się na art. 11c ustawy o komisji śledczej i zażądał wyłączenia Szczerby z posiedzenia komisji. Jak utrzymywał, poseł KO w jednym z wywiadów wypowiedział się o Wawrzyku jak o skazanym i skoro tak, to jest on nieobiektywny. Nie bez kłopotów przeprowadzono głosowanie, które zakończyło się stosunkiem głosów pięć do pięciu, więc wniosek nie przeszedł. Przesłuchanie było jednak nad wyraz krótkie. Już po pierwszym pytaniu od Szczerby były wiceminister wygłosił oświadczenie. – Panie przewodniczący, przez cztery lata pełniąc mandat, zawsze przestrzegałem przepisów prawa i nigdy prawa nie złamałem, nawet w przepisach ruchu drogowego. Chcę skorzystać z przysługującego mi prawa do odmowy zeznań – powiedział.
Jakie wrażenie to wszystko buduje? „Dobry” Edgar Kobos – wspierany przez sztab prawników – chce pomagać komisji, zeznawać i wyjaśniać sprawę. „Zły” Piotr Wawrzyk kręci, plącze się i unika odpowiedzialności. Dlaczego tak łatwo to z niego zrobić kozła ofiarnego afery, która jest najpewniej czymś dużo większym niż tylko aferą wizową?Słuchajcie najnowszego odcinka podcastu „KOMISJA ŚLEDCZA”.