W sobotę 22 lutego Andrzej Duda rozmawiał z Donaldem Trumpem na marginesie konferencji środowisk narodowo-konserwatywnych CPAC, która odbywa się w Gaylord National Convention Center w National Harbor w stanie Maryland pod Waszyngtonem. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, rozmowa trwała zaledwie kilkanaście minut. Wszystko z powodu spóźnienia amerykańskiego przywódcy. Chociaż polski prezydent zapewniał, że jest usatysfakcjonowany spotkaniem, w sieci pojawiło się mnóstwo krytycznych komentarzy.

Kulisy wizyty Dudy w USA. „Koniecznie chciano wyprzedzić prezydenta Francji”

Dziennikarze Wirtualnej Polski rozmawiali z osobami z otoczenia prezydenta, które zdradziły kulisy wizyty w USA.

– Gdyby od samego początku był przekaz, że prezydent Polski leci na konferencję CPAC, będzie jej gościem i możliwe, że spotka się z prezydentem Trumpem, nie byłoby problemu. Ale koniecznie chciano wyprzedzić prezydenta Francji, który w poniedziałek ma spotkanie w Białym Domu i premiera Wielkiej Brytanii, który w Waszyngtonie będzie w czwartek. Pośpiech w tym przypadku okazał się być złym doradcą – powiedziała Wirtualnej Polsce osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.

Inny rozmówca portalu przekazał, że Prezydent pierwotnie nie chciał wybierać się na CPAC. – Jeszcze w czwartek rano był na „nie”. Zmienił zdanie kilka godzin później. A swoje zrobiła też piątkowa, telefoniczna rozmowa z Wołodymyrem Zełenskim. Po rozmowie prezydent ujawnił, że mówił prezydentowi Ukrainy, jak negocjować z Trumpem. I w takiej roli, w roli pośrednika między USA a Ukrainą, na spotkaniu z amerykańskim prezydentem widział siebie. Ale nie łudźmy się. Bardziej coś przekazał od ukraińskiego prezydenta w kontekście negocjacji, niż zdążył konkretnego załatwić – mówi Wirtualnej Polsce osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.

Również ten rozmówca wskazuje, że ze spotkaniem można było poczekać do początku marca, kiedy prezydent Duda leci ponownie do USA.

– W planach ma wystąpienie na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ i spotkanie z amerykańską Polonią. Można było próbować do tego czasu dogadywać się z ludźmi od Trumpa w sprawie oficjalnego spotkania. Ale jak się pojawiły informacje, że Emanuel Macron i Keir Starmer będą w tym tygodniu w Białym Domu, to wybrano wariant konferencji CPAC. Na zasadzie: nieważne jak, nieważne gdzie. Grunt, żeby prezydent był pierwszy – czytamy.

„Ryzyko od początku było bardzo duże”

W podobnym tonie wypowiada się drugi rozmówca Wirtualnej Polski, informator z Pałacu Prezydenckiego. – Prezydent jeszcze do niedawna nie chciał lecieć na CPAC. Miejscem spotkania była konwencja, show partyjny. Wiadomo, że Trump lubi takie widowiska, więc ryzyko, że prezydent będzie musiał na niego czekać i że Trump się spóźni, od początku było bardzo duże. Ale przekonano prezydenta, że przestrzeń na spotkanie z Trumpem jednak będzie. A przeważył argument, że prezydent Polski będzie pierwszym europejskim przywódcą, z którym spotka się Trump – opowiada.

Rozmówca portalu wskazuje, że do podróży za ocean prezydenta przekonał szef gabinetu Marcin Mastalerek, a rozmowę z Trumpem organizował „świeżo upieczony” minister w Kancelarii Nikodem Rachoń, wiceszef biura polityki międzynarodowej. – Inna sprawa, że gdyby Trump naprawdę chciał porozmawiać z prezydentem Polski, mógł opóźnić swoje wystąpienie na CPAC. Ale show na scenie było ważniejsze niż spotkanie z Andrzejem Dudą – komentuje informator z Pałacu.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version