W środę skoczkowie przenieśli się z normalnej na dużą skocznię w Trondheim. Kolejny konkurs z cyklu Pucharu Świata dostarczył sporo dramaturgii w końcówce. Na podium stanęło trzech Austriaków, gdzie zwycięzca Stefan Kraft miał tylko punkt przewagi nad drugim Danielem Tschofenigiem i trzy „oczka” zapasu nad kolejnym kolegą z drużyny – Janem Hoerlem. Losy rywalizacji mogłyby się jednak potoczyć zupełnie inaczej.
Upadki Forfanga i Raimunda
W trakcie walki o czołowe pozycje mieliśmy do czynienia z niespotykaną sytuacją. Widzieliśmy bowiem dwa upadki z rzędu, które za bardzo się nie różniły między sobą. Najpierw z zeskokiem zapoznał się Philipp Raimund, który osiągnął odległość 136,5 metra, a chwilę później upadł Johann Andre Forfang i to tuż przed linią wyznaczającą strefę sędziowską.
Norweg w szczególności ma czego żałować, bo po pierwszej serii był czwarty, a w finale zmierzono mu odległość 139 metrów. Wydaje się, że zarówno Raimund jak i Forfang nie zachowali należytej koncentracji i stracili równowagę niedługo po lądowaniu. To było niezwykle kosztowne w punktach i pozbawiło ich całkowicie marzeń o podium.
Ciekawe sceny pokazał w mediach społecznościowych Eurosport, gdzie koledzy Forfanga najpierw cieszyli się z dalekiego skoku kolegi, a potem złapali za głowy, gdy widzieli, że upadł tuż przed linią sędziowską. To bowiem oznaczało, że piątka sędziów przyzna mu bardzo niskie noty.
Kubacki najlepszym z Polaków
Jak to często bywa w tym sezonie, w niezwykle emocjonującej walce o podium, nie wzięli udziału Polacy. Zaliczyli solidny występ, bo każdy z nich zameldował się w drugiej serii, lecz z drugiej strony trudno mówić o kapitalnych wynikach, gdy najlepszy z nich Dawid Kubacki zajął 14. pozycję.