– Chcemy, żeby premier wyszedł i powiedział, że popiera nasze postulaty i zadeklaruje ich realizację teraz, nie w przyszłości. Dopiero wtedy zakończymy obecną część protestów – mówi nam Sylwia Ziental, jedna z rzeczniczek Ostatniego Pokolenia.
Ostatnie Pokolenie domaga się natychmiastowego wprowadzenia w życie dwóch postulatów – przekazania 100 proc. środków z budowy nowych dróg ekspresowych i autostrad na regionalne i lokalne połączenia kolejowe i autobusowe od 2025 roku oraz wprowadzenia biletu miesięcznego za 50 zł na transport regionalny w całym kraju.
Ostatnie Pokolenie: Każdy dzień zwłoki prowadzi nas w straszną stronę
– Na początek daliśmy dwa postulaty łatwe do spełnienia, żeby wykonać dobry krok w stronę zmiany. Wiele osób mówi, że to błahe postulaty, ale od czegoś musimy zacząć, a transport jest jedną z gałęzi w Polsce, w której najszybciej rośnie emisja gazów cieplarnianych – mówi Ziental.
– Jeśli rządzący chcą realnie zacząć dbać o klimat, to spełnienie naszych dwóch postulatów jest pierwszym krokiem. O kryzysie klimatycznym wiemy od 1997 roku i do teraz nie było żadnych zmian w dobrym kierunku. Kroków milowych, których rząd musi dokonać jest bardzo dużo, a każdy dzień zwłoki prowadzi nas w straszną stronę – dodaje.
Aktywiści chcą „przypominać rządowi, że kwestia klimatu nie może być spychana na bok”. – Jeszcze nie wiemy, jakie będą kolejne postulaty. Nie spodziewaliśmy się takiego wybuchu zainteresowania po obecnej kampanii – mówi Ziental.
Ostatnie Pokolenie: Nie musimy być lubiani
Aktywiści w ostatnich dniach coraz częściej organizują kilkunastominutowe blokady na ruchliwych ulicach w stolicy. Po każdej akcji media społecznościowe zalewają nagrania i komentarze wściekłych kierowców podkreślających, że działania Ostatniego Pokolenia stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia poprzez uniemożliwianie prac służb ratunkowych. – 10 minut korków dla kierowców to nic w porównaniu z tym, co chcemy osiągnąć, czyli by każdy miał wybór w dojeździe do pracy, szpitala czy żłobka, żeby transport publiczny był prawdziwą alternatywą dla samochodu. Gdyby większość przesiadała się na komunikację miejską, to nie byłoby korków – odpowiada na pretensje Ziental.
Jak wskazuje, Ostatnie Pokolenie protestuje pokojowo. – Agresja, która jest, to ta skierowana w naszą stronę. Są badania, które pokazują, że nie musi być poparcia dla danego ruchu, by zyskał popularność wśród społeczeństwa. My nie musimy być lubiani, chcemy tylko zwrócić uwagę ludzi, ale przede wszystkim rządu na to, że walka już dawno się rozpoczęła, a oni zaspali – mówi nam Sylwia Ziental.
/
– Zależy nam na spełnieniu postulatów, nie na poparciu społeczeństwa. Są grupy, które cieszą się poparciem, a nie mają sprawczości. Najbardziej zależy nam na tym, żebyśmy za kilka lat nie powiedzieli, że nie zrobiliśmy nic w walce o to, by dało się żyć na naszej planecie, w naszym kraju – zaznacza.
Zapytaliśmy, czy aktywiści są świadomi, że formą protestu mogą doprowadzić do tragedii, zarówno po ich stronie, jak i osób stojących w korkach. – Bierzemy pod uwagę, że może dojść do tragedii, zresztą już teraz doświadczamy aktów przemocy ze strony kierowców, to że wychodzimy wiąże się u nas z wielkim strachem o to, co się dzieje dookoła nas i w jakim świecie przyjdzie nam żyć – mówi.
W środę po kolejnej blokadzie na warszawskiej Wisłostradzie, Ostatnie Pokolenie zwróciło się do premiera. „Oczekujemy spotkania za tydzień w środę 11.12 o 12:00. Będziemy przed Kancelarią Premiera Rady Ministrów. Masz jeszcze szansę pokazać, że obecny rząd traktuje obywateli po ludzku” – zapowiedzieli w mediach społecznościowych.