Paulina Cywka, „Wprost”: Kiedy Pani zauważyła, że w organizmie dzieje się coś niedobrego? Jakie były pierwsze sygnały wskazujące, że coś jest nie tak?

Sylwia Bomba: Od zawsze miałam nadwagę i od zawsze się odchudzałam. Chwytałam się różnych sposobów, by zgubić nadprogramowe kilogramy. Pamiętam, że pierwsze diety zaczęłam stosować, gdy miałam 15-16 lat. Jednak żadne moje wysiłki, jakie wtedy podejmowałam, nie przynosiły oczekiwanych efektów. Żadne diety, ćwiczenia, nawet te bardzo intensywne.

Będąc dwudziestoparoletnią dziewczyną, biegałam po 15 kilometrów dziennie każdego dnia i nie mogłam schudnąć. Pamiętam, że kiedyś zapłaciłam dietetykowi za trzymiesięczny plan dietetyczny i ćwiczeniowy, a po tych trzech miesiącach, zamiast stracić na wadze, przytyłam 3 kilogramy. W pewnym momencie zaczęłam szukać pomocy u lekarzy. Chodziłam od jednego do drugiego specjalisty. Słyszałam różne diagnozy i leczyłam się na różne choroby, między innymi zespół policystycznych jajników. Bez rezultatu.

Kiedy nastąpił przełom?

12 lat temu trafiłam do pewnego endokrynologa. Spojrzał tylko na moją twarz i powiedział: „Ja doskonale wiem, co Pani dolega. Pani ma insulinooporność”. I powiedzmy, że od 12 lat jestem świadomą posiadaczką insulinooporności, ale myślę, że to zaburzenie towarzyszy mi od jakichś 20 lat.

Czyli tym pierwszym sygnałem była nadwaga, której mimo usilnych prób nie mogła się Pani pozbyć?

Tak. Poza tym nigdy nie odczuwałam sytości. Nigdy nie czułam się najedzona. Mogłam zjeść cały duży obiad, a po 30 minutach dalej byłam głodna. Takim trzecim sygnałem, który się pojawił była straszna senność po niektórych posiłkach. Dziś wiem, że to są typowe objawy insulinooporności.

Czemu Pani zdaniem postawienie właściwej diagnozy zajęło tak dużo czasu?

Myślę, że kiedyś insulinooporność nie była tak dobrze znanym zaburzeniem, jak teraz i po prostu żaden lekarz na to nie wpadł. Poza wspomnianym już endokrynologiem, który praktycznie od razu wiedział, co mi jest. Wystarczyło mu jedno spojrzenie. Cała wizyta trwała chyba z pięć minut.

Czyli po prostu brakowało wiedzy i świadomości?

Tak. Brakowało świadomości na temat istnienia tego zaburzenia. Uważano, że jeżeli ktoś ma nadwagę, to po prostu jest leniwy i za mało się rusza. Zresztą nie tylko insulinooporność w tamtym czasie nie istniała w świadomości społecznej, ale też wiele innych zaburzeń i jednostek chorobowych.

Wspomniała Pani, że kiedyś ludzie uważali, że jeżeli ktoś ma nadwagę, to jest leniwy i nie chce mu się ruszać. Spotkała się Pani z takimi komentarzami?

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version