Użycie broni jądrowej, śmierć Władimira Putina, wyborcze zwycięstwo Donalda Trumpa. „Newsweek” zapytał ekspertów i ekspertki, jakie wydarzenia mogą zmienić świat w ciągu najbliższych miesięcy.
Ostatnie miesiące obfitowały w wydarzenia, które przyspieszyły zmiany: wojna na Bliskim Wschodzie, ekstremalne zjawiska pogodowe, pierwszy nowy kraj NATO graniczący z Rosją od 2004 r., nowy brytyjski monarcha oraz kryzys bankowy, który doprowadził do drugiego co do wielkości upadku banków w historii Stanów Zjednoczonych.
Wojna w Ukrainie trwa prawie dwa lata, izraelska ofensywa lądowa w Strefie Gazy jest w toku, postęp technologiczny jest coraz szybszy, kryzys klimatyczny przyspiesza. Nie trzeba być wróżbitą, aby przewidzieć pewne rzeczy, które mogą nieodwracalnie zmienić świat, jaki znamy.
Wraz z początkiem 2024 r. „Newsweek” zapytał ekspertów o niektóre z wydarzeń zmieniających świat i jakie skutki mogłyby mieć, gdyby wydarzyły się w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
— Niepewność geopolityczna będzie znacznie większa — powiedziała „Newsweekowi” Liz Ann Sonders, główna strateżka inwestycyjna w firmie doradztwa finansowego Charles Schwab.
Użycie broni jądrowej
Eksperci ds. stosunków międzynarodowych twierdzą, że groźba użycia broni nuklearnej w najbliższej przyszłości jest mało prawdopodobna. W pewnych okolicznościach przestaje być jednak zupełnie niemożliwa.
Mark Galeotti, naukowiec i autor zajmujący się sprawami bezpieczeństwa Rosji, powiedział, że nie widzi „żadnego prawdopodobieństwa konfliktu nuklearnego” w nadchodzącym roku. Nikola Mikovic, dziennikarz i analityk polityki zagranicznej, zasugerował, że Rosja może użyć taktycznej broni jądrowej w Ukrainie.
Jest to coś, za czym wcześniej opowiadali się rosyjscy propagandyści: użycie broni jądrowej o mniejszej wydajności niż strategiczne bomby atomowe przeciwko Ukrainie. W marcu Putin ogłosił, że Moskwa zbuduje taktyczne magazyny broni jądrowej na Białorusi.
Ci sami propagandyści grozili również atakami nuklearnymi na kraje zachodnie w związku z poparciem dla Kijowa, co uważa się za mało prawdopodobne. W listopadzie jeden z ekspertów powiedział, że Rosja „natychmiast” użyje broni nuklearnej w przypadku konfliktu z NATO. Inny ostrzegł, że wojna nuklearna „na pewno się wydarzy” z USA w związku z Ukrainą.
— Zbigniew Brzeziński, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA, miał kiedyś powiedzieć, że Rosja nie wykorzysta swojego potencjału nuklearnego, skoro 500 mld dol. należących do rosyjskich elit wciąż leży w amerykańskich bankach — powiedział Mikovic. — Chociaż Stany Zjednoczone i ich sojusznicy zamrozili już ponad 300 mld dol. w aktywach Centralnego Banku Rosyjskiego, dzieci i wnuki rosyjskich oligarchów oraz urzędników Kremla nadal mieszkają i studiują na Zachodzie, dlatego nie mogę sobie wyobrazić Rosji uderzającej w kraje zachodnie.
Analityk z Serbii zasugerował jednak, że Rosja może użyć taktycznej broni jądrowej w Ukrainie, ale „tylko wtedy, gdy jej siły poniosą porażkę, która miałaby poważny wpływ na rządy Putina lub jego następcy”.
— Nawet wtedy byłaby to raczej „demonstracja siły” niż poważna eskalacja nuklearna. Rosja mogłaby uderzyć np. w Wyspę Węży, aby przestraszyć ukraińskie kierownictwo polityczne i wojskowe — tłumaczył analityk.
Mikovic powiedział jednak, że taka ewentualność wydaje się „bardzo mało prawdopodobna w tym momencie”, ponieważ „problemem dla Kremla jest to, że USA niemal na pewno interweniowałyby w ten czy inny sposób, a nie sądzę, by Moskwa była gotowa na otwartą konfrontację z amerykańskim wojskiem”.
Śmierć Władimira Putina
Od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, zdrowie Putina było tematem intensywnych — być może czasami życzeniowych — spekulacji.
71-letni prezydent Rosji niedawno ogłosił, że będzie ubiegał się o piątą kadencję. Jednocześnie w różnych źródłach można przeczytać, że cierpi na raka, chorobę Parkinsona, a nawet demencję. W październiku Kreml dementował doniesienia, że Putin doznał zatrzymania akcji serca.
Twierdzono również, że Putin stanął w obliczu prób zamachu z Ukrainy, czemu zaprzeczył prezydent Wołodymyr Zełenski, choć kilka tygodni później potwierdził to szef ukraińskiego wywiadu.
— Podejrzewam, że gdyby Putin miał umrzeć w 2024 r. — na razie mamy o tym tylko plotki— miałoby to sejsmiczny wpływ na system, który zbudował — powiedział Galeotti, dyrektor firmy konsultingowej Mayak Intelligence i profesor honorowy University College London (UCL). — To jest właśnie jego system, zbudowany przez 23 lata bezpośrednich i pośrednich rządów. W tym systemie Putin nie ma prawdziwego spadkobiercy, nikogo, kto mógłby wejść w jego buty.
— Wyobrażam sobie, że sukcesja będzie efektem targów i budowania koalicji. To zazwyczaj przeciąga politykę w kierunku centrum — dodał Galeotti. — Niezależnie od tego, kto zostanie następcą Putina, nie widzę scenariusza całkowitej kapitulacji i wycofania się z Ukrainy, na co Kijów może mieć nadzieję.
Mikovic odrzucił jednak pogląd, że Putin jest rosyjskim carem nowej ery, a struktura władzy rozpadłaby się bez niego, ale „menedżerem, który musi zrównoważyć interesy różnych wpływowych grup oligarchicznych (z których wiele ma bliskie powiązania z Zachodem) i siłowników (członków aparatu bezpieczeństwa)”.
— Nagła śmierć Putina byłaby ogromnym szokiem dla rosyjskiego społeczeństwa. Elita rządząca nie potrzebowałaby zbyt wiele czasu, aby znaleźć kogoś, kto go zastąpi i będzie kontynuował wdrażanie mniej więcej tej samej polityki — powiedział Mikovic.
Zasugerował, że ten, kto wygrałby walkę o władzę, byłby prawdopodobnie „siłownikiem” a nie kimś, kto chce pojednać się z Zachodem, ze względu na trwającą wojnę.
— Jeśli jednak „partia pokoju” na Kremlu zwycięży — co nie jest zbyt prawdopodobne — Rosja będzie musiała znaleźć sposób na zakończenie konfliktu w taki sposób, który pozwoli nowemu przywództwu kraju zachować twarz — podkreślił Mikovic. — Łatwiej jest to powiedzieć niż zrobić, biorąc pod uwagę determinację Zełenskiego, by przywrócić suwerenność nad wszystkimi częściami Ukrainy pod rosyjską okupacją.
Donald Trump wraca do Białego Domu
Sondaże wskazują, że Donald Trump jest na dobrej drodze do zdobycia nominacji Partii Republikańskiej i prawdopodobnie w listopadzie zmów zmierzy się z Joe Bidenem.
Kampania Trumpa stoi jednak pod znakiem zapytania. Były prezydent zmaga się z kilkoma sprawami karnymi, które mogą uniemożliwić mu objęcie urzędu.
— Potencjalna reelekcja Donalda Trumpa miałaby reperkusje dla całego świata — powiedziała „Newsweekowi” prof. Julie Norman, specjalizująca się w polityce amerykańskiej na UCL. — W Stanach Zjednoczonych mogłoby dojść do wyzwań związanych z wyborami i systemem wyborczym. Zwłaszcza jeśli Trump ponownie wygra w kolegium elektorów, ale nie w głosowaniu powszechnym. Prawdopodobnie dojdzie też do jeszcze większej polaryzacji.
— Istnieją również obawy, że druga kadencja Trumpa podważyłaby demokratyczne normy i instytucje w znacznie większym stopniu niż pierwsza, co miałoby długoterminowe reperkusje dla Stanów Zjednoczonych w kraju, wizerunku za granicą i przyszłości demokracji na całym świecie — powiedziała Norman.
Mimo że Biden obiecał „nie dzielić, ale jednoczyć” naród po wygraniu pierwszej kadencji, prawdopodobnie nic z tego nie wyszło. Reelekcja może również doprowadzić do większej polaryzacji politycznej. W sondażu Pew Research Center wśród 8480 dorosłych 65 proc. respondentów stwierdziło, że czuje się wyczerpanych, a 55 proc. jest wściekłych na amerykańską politykę. Najczęstszym negatywnym słowem używanym przez respondentów było „dzielący”.
Norman dodała, że jeśli chodzi o politykę zagraniczną, powrót Trumpa do Białego Domu znacząco zmieniłby obecne stanowisko Ameryki wobec Ukrainy, Chin i Bliskiego Wschodu.
Były prezydent zapowiadał, że zakończy wojnę w Ukrainie „w ciągu 24 godzin”, krytykował administrację Bidena za poluzowanie sankcji wobec Iranu, który został oskarżony o finansowanie bojowników odpowiedzialnych za niedawne ataki na Izrael.
— Nie wydaje nam się, że wybory znacząco wpłyną na rynek — powiedziała Sonder.— One nie są niczym więcej niż krótkoterminowym czynnikiem. Wyjątkiem jest sytuacja, w której dochodzi do fundamentalnych zmian.
Oprócz potencjalnej zmiany w amerykańskiej polityce zagranicznej, Trump zobowiązał się do zakazania chińskiej własności krytycznej infrastruktury, zapowiedział zwiększenie wydobycia ropy naftowej i podjęcie największej operacji deportacji imigrantów w historii USA.
Czat GPT-3: Powstanie maszyn
— W 2023 r. nastąpiła eksplozja — powiedział „Newsweekowi” Oz Alashe, założyciel CybSafe i ekspert w dziedzinie sztucznej inteligencji i cyberbezpieczeństwa. — Rok 2024 jest powszechnie uznawany za rok aplikacji.
— Oczekuje się, że organizacje podwoją wysiłki w zakresie stosowania sztucznej inteligencji. W szczególności generatywnej sztucznej inteligencji. W 2024 r. zobaczymy jej dalszy rozwój. A jeśli chodzi o innowacje, niebo jest granicą.
W 2023 r. rozpowszechniło się oprogramowanie AI, które może generować tekst i obrazy na podstawie prostych wskazówek, a także być wykorzystywane do edycji filmów i znajdowania wzorców w dużych zbiorach danych. Jednak wraz z każdym pozytywnym zastosowaniem powstającej technologii pojawia się potencjał negatywny. Sztuczna inteligencja jest już wykorzystywana do generowania dezinformacji, oszukiwania ludzi i plagiatowania.
— Potencjalne zastosowania tej technologii są nieskończone — powiedział Alashe. — Wybierz branżę, wybierz swój problem; każdy będzie stosował tę technologię.
Ostrzegł jednak, że szczególnie w kontekście cyberbezpieczeństwa należy spodziewać się „eksplozji” ataków z wykorzystaniem sztucznej inteligencji w najbliższej przyszłości, ponieważ przestępcy wykorzystują tę technologię do masowego tworzenia treści, skuteczniejszej inżynierii społecznej i znajdowania luk w systemach bezpieczeństwa. Jednak firmy zajmujące się cyberbezpieczeństwem już teraz wykorzystują tę technologię do przewidywania zachowań, które mogą prowadzić do ataków.
Rozwój technologiczny jest często opisywany jako krzywa sigmoidalna: powolny start, po którym następuje nagły przypływ innowacji, a następnie płaskowyż. Weźmy pod uwagę, jak smartfony szybko przekształciły się z niezgrabnych cegieł w eleganckie i potężne urządzenia, ale tak naprawdę nie zmieniły się tak bardzo w ostatnim czasie.
Zapytany o to, gdzie na tej krzywej znajduje się sztuczna inteligencja, Alashe powiedział, że jeśli chodzi o rozwój, „wszystko wskazuje na to, że jesteśmy na samym początku, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę potencjał sztucznej inteligencji i obliczeń kwantowych”.
Zanim jeszcze opracowano sztuczną inteligencję, science fiction stawiało hipotezy o dystopijnych światach, w których maszyny przejmują kontrolę. W serii filmów „Terminator” platforma AI o nazwie Skynet zbuntowała się, a następnie wysłała cyborga w kształcie Arnolda Schwarzeneggera w przeszłość.
— Byłbym niezwykle zaskoczony, gdybyśmy zobaczyli scenariusz w stylu Skynetu, ale zastosowanie sztucznej inteligencji w kontekście wojskowym nie jest czymś, co powinno nas zaskoczyć — powiedział Alashe, były podpułkownik brytyjskich sił specjalnych. — Nie jestem pewien, czy w 2024 r. doczekamy się publicznego ujawnienia masowego zastosowania sztucznej inteligencji w kontekście wojskowym.
Zamiast martwić się o „dystopijną wizję robotów zabierających ludziom pracę”, Alashe przewiduje raczej rosnącą przepaść między „ludźmi, którzy czują się komfortowo, korzystając ze sztucznej inteligencji, nawet w jej najprostszych formach, bardzo szybko, a tymi, którzy potrzebują trochę czasu, aby ją zaadaptować”, co stworzy lukę w umiejętnościach siły roboczej.
— Ludzie nie stracą pracy na rzecz sztucznej inteligencji. Ludzie stracą pracę na rzecz osób, które rozumieją sztuczną inteligencję lub chętnie z niej korzystają — podkreślił Alashe.
Katastrofa klimatyczna
Skutki zmian klimatu są dobrze znane. Trudniej jest określić, kiedy i w jaki sposób przekształcą się one w katastrofalne wydarzenia. Jednak na podstawie ostatnich lat, w 2024 r. mogą wystąpić susze, pożary i niszczycielskie burze.
— Trudno mi sobie wyobrazić kaskadę konsekwencji, które przekształcają pogodę w katastrofę lub ludzkie tragedie — powiedział „Newsweekowi” Chris Brierley, profesor nauk klimatycznych na UCL.
— Spodziewamy się jednak, że sytuacja będzie się pogarszać — powiedział Brierley. — Można sobie wyobrazić huragan podobny do Katriny, w którym kilka lat temu zginęło 3468 Amerykanów, ponieważ „intensywność burz jest wzmacniana przez prawie 20 lat ocieplenia, które widzieliśmy”.
Rosnące globalne temperatury wpychają więcej energii do klimatu, przyczyniając się do większej zmienności systemów pogodowych. A to oznacza, że fale upałów sięgają dalej w kierunku biegunów Ziemi, a fale zimna bliżej równika. Pod pewnymi względami mieliśmy szczęście w 2023 r. — powiedział Brierley o falach upałów. — Nie sądzę, że możemy zakładać, że w przyszłym roku będziemy mieli tyle samo szczęścia.
Klimatolog powiedział, że martwi się ekstremalnymi suszami, powołując się na jedną z nich zeszłego lata, która spowodowała spowolnienie globalnej żeglugi przez Kanał Panamski. — Jeśli susza będzie się utrzymywać, może dojść do prawdziwego ograniczenia dostępu do Kanału Panamskiego, co miałoby dość poważne konsekwencje gospodarcze — powiedział Brierley.
Susze wywołują pożary, których doświadczono w Ameryce Północnej w 2023 r. — Może zdarzyć się pożar, który zmieni ekosystem. Las zaczyna się trwale cofać i nie wraca, tak jak w przypadku El Niño, który wywołał zniszczenia w Amazonii — zakończył Brierley.
Tekst opublikowany w amerykańskiej edycji „Newsweeka”. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweek Polska”.