Żarty z nazwisk to kategoria bardziej obciachowa niż najsuchsze suchary, ale wierzcie mi Państwo, tytuł tego felietonu to finezja w porównaniu z częścią wpisów Elona Muska na platformie X, którą w 2022 r. kupił sobie za 44 mld dol. Ktoś powie: jego zabawka, wolno mu. Z podobnego założenia wychodzi Musk, strojąc się w piórka obrońcy wolności słowa. Ale w jego świecie tej absolutnej wolności nie towarzyszy odpowiedzialność za słowo.
Dlatego X (dawny Twitter) za rządów Muska przechodzi metamorfozę jak w filmach grozy: z serwisu, który miał swoje wady, wykluwa się Obcy ociekający śliną hejtu i fake newsów. Kiedyś Twitter starał się weryfikować osoby publiczne, oznaczając ich konta symbolem niebieskiego ptaszka. Dziś taki znaczek może kupić każdy za 8 dolarów miesięcznie i udawać kogokolwiek. Za te 8 dolarów można też pisać dłuższe wpisy, a algorytm lepiej je pozycjonuje – w Hyde Parku Muska kupisz tubę, którą zagłuszysz innych.
Gubernator Kalifornii nie wyklucza, że Musk może się doigrać, nawet jeśli zasłania się poczuciem humoru i wolnością słowa