Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: W wywiadzie udzielonym „Politico” Donald Trump mówi, że Europa jest słaba. Faktycznie tak jesteśmy postrzegani na świecie czy może to świadoma strategia obliczona na skłócenie Starego Kontynentu?
Gen. Stanisław Koziej: Silnymi graczami są dla niego Chiny albo Rosja, która ma broń atomową czy wschodząca potęga, jaką są Indie, natomiast Europa, która nie jest jednolitym podmiotem strategicznym, jest postrzega jako mało atrakcyjny zbiór państw. Trump jest przeciwny Unii Europejskiej i tworzącej się wspólnocie europejskiej, bo zdaje sobie sprawę, że gdybyśmy się rzeczywiście zjednoczyli, bylibyśmy dla Stanów Zjednoczonych równorzędnym partnerem w stosunkach globalnych.
Trump prawidłowo ocenia kondycję Europy?
Tak. Europa ma potencjał, ale jest słaba, bo nie odgrywa wielkiej roli politycznej jako całość.
Ale jest i będzie – jak wynika z postawy amerykańskiego przywódcy – jedynym ratunkiem dla Ukrainy.
To bardzo ryzykowny czas dla Ukrainy, bo Trump jest zdolny do wszystkiego. Może nawet wstrzymać sprzedaż broni, którą Europa przekazuje Ukrainie lub ograniczyć usługi wojskowe, które znacznie osłabią potencjał Ukrainy dziś ledwo stawiającej opór rosyjskiej nawałnicy. Jeśli kurek z amunicją, rakietami zostanie zamknięty, Ukraina znajdzie się w krytycznym położeniu. My też.
Prezydent Trump chyba szczególnie się tym nie przejmuje.
Chce Europę osłabić, dlatego rozmawia z tymi pojedynczymi państwami naszego kontynentu. Chwali premier Włoch czy premiera Węgier i Polskę też, ale pytanie, na ile się z nami liczy.
Opinie na ten temat są podzielone.














