Amerykańskie uczelnie stały się w ostatnich tygodniach jednym z głównych ośrodków propalestyńskich protestów w kraju. To nawiązanie do długiej historii sprzeciwu środowisk akademickich wobec wojny – studenci w przeszłości byli np. trzonem protestów przeciwko wojnie w Wietnamie. Propalestyńskie protesty zorganizowano m.in. na Harvardzie, na Uniwersytecie Południowej Kalifornii, a także na uczelniach w Nowym Meksyku i Indianie. Na niektórych kampusach, tak jak w Los Angeles, studenci stworzyli miasteczka protestacyjne. W niektórych miejscach doszło też do barykadowania się w budynkach.
Fala wsparcia dla Palestyny spotkała się jednak z odpowiedzią środowisk proizraelskich, które zaczęły organizować kontrmanifestacje, zarzucając studentom antysemityzm. W wielu miejscach obie strony się pokojowo ścierały, wymieniając głównie okrzyk i slogany. Ostatnio napięcie zaczęło jednak eskalować i przeradzać się w przemoc. W nocy ze środy na czwartek w czasie protestu na Uniwersytecie Kalifornii w Los Angeles czterech studentów zostało rannych w wyniku ataku proizraelskich kontrmanifestantów.
Z kolei w czwartek nad ranem policja zatrzymała 132 uczestników propalestyńskiego protestu podczas usuwania obozowiska na terenie uniwersytetu. W funkcjonariuszy rzucano m.in. gaśnicami i butelkami z wodą. Na terenie kampusu Uniwersytetu Florydy zatrzymano w tym tygodniu dziewięć osób, Uniwersytetu w New Hampshire – 12, a 17 w Dallas. Na uniwersytetach w Nowym Jorku doszło do zatrzymań łącznie blisko 300 osób.
Protesty w USA. Joe Biden: Nie może dochodzić do przemocy
– Wszyscy widzieliśmy obrazy wystawiające na próbę dwie podstawowe amerykańskie zasady: pierwszą jest prawo do wolności słowa oraz prawo do pokojowych zgromadzeń i wyrażania swojego głosu. Drugie to rzdy prawa. Obydwie zasady muszą zostać podtrzymane – podkreślał w czwartkowym wystąpieniu prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden.
Polityk zaznaczył, że Stany Zjednoczone nie są „autorytarnym narodem”, w którym dochodzi do uciszania głosów sprzeciwu. Dodał jednocześnie, że w kraju „musi panować porządek”. Prezydent Stanów Zjednoczonych opowiedział się tym samym za „pokojowymi protestami”.
– Protest jest niezgodny z prawem, gdy dochodzi do przemocy. Niszczenie mienia nie jest pokojowym protestem. Jest niezgodne z prawem. Wandalizm, wtargnięcie, wybijanie okien, zamykanie kampusów, wymuszanie odwołania zajęć i uroczystości zakończenia studiów: to wszystko to nie jest pokojowy protest – podkreślał Joe Biden. Amerykański przywódca zaznaczył, że jego poparcie dla Izraela pozostaje niezachwiane.
Działania Izraela w Strefie Gazy
Izrael został zaatakowany ze Strefy Gazy 7 października przez Hamas. Zginęło wtedy ok. 1200 osób. Bojownicy wzięli też 240 zakładników. Izraelska armia rozpoczęła ostrzał enklawy, która dodatkowo została oblężona. Izrael twierdzi, że w Rafah przebywa ostatnia dua grupa terrorystów z Hamasu. Według miejscowych władz zginęło dotąd ponad 34 tysiące Palestyńczyków.
Izraelska delegacja była we wtorek w Kairze, gdzie trwały negocjacje dotyczące zawieszenia broni w Strefie Gazy. Z doniesień mediów wynika, że Hamas ma udzielić odpowiedzi w sprawie porozumienia pod koniec tygodnia. Hamas otrzymał propozycję 40-dniowego zawieszenia broni w Strefie Gazy i potencjalnego uwolnienia tysięcy palestyńskich więźniów w zamian za uwolnienie izraelskich zakładników.