Sapporo słynie z różnorodnych problemów z warunkami atmosferycznymi. Tym razem organizatorów zaskoczyła śnieżyca podczas serii treningowej. Skoki wstrzymano na ponad godzinę, bo ratrak musi popracować nad sporą warstwą śniegu, która znajduje się na zeskoku skoczni. Wszyscy zawodnicy, którzy byli na górze i czekali na oddanie swojej próby, musieli zjechać na dół.
Śnieg krzyżuje plany skoczkom w Sapporo
Pierwszy trening rozpoczął się o godzinie 6 polskiego czasu. Swoje skoki zdążyło oddać zaledwie dziesięciu skoczków. Wśród nich był Polak Klemens Murańka, który akurat spisał się bardzo dobrze. Osiągnął odległość 130 metrów i prowadzi ze zdecydowaną przewagą nad resztą rywali. Od samego początku jednak śnieżyca mocno utrudniała rozegranie treningu. W końcu jury zdecydowało się na wprowadzenie dłuższej przerwy.
Potem było już jednak tylko gorzej. Tak sporo śniegu spadło na zeskok, że dalsze przeprowadzenie treningu w tych warunkach byłoby po prostu niebezpieczne. Jak poinformował portal Skijumping.pl, organizatorzy zdecydowali się wykorzystać ratrak do równomiernego rozprowadzenia białego puchu. A na to potrzeba czasu. Stąd przerwa ma wynieść ponad godzinę.
Zmiany w harmonogramie zawodów
To wszystko sprawia, że musi dojść do poważnych zmian w harmonogramie zawodów. Pierwotnie w piątek miały być rozgrywane kwalifikacje do sobotniego konkursu indywidualnego. Ta seria była zaplanowana na godzinę 8, lecz na tę chwilę o tej porze ma zostać wznowiona seria treningowa.
Nie wiadomo, w jaki sposób jury podejdzie do sprawy w przypadku drugiego treningu. Nie można wykluczyć kolejnych zmian w harmonogramie piątkowej rywalizacji. Przypomnijmy, że oprócz Klemensa Murańki Polskę w Japonii reprezentują: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła oraz Aleksander Zniszczoł.