Producenci stosują rozmaite sposoby nabijania klientów w butelkę. Praktyki tzw. greenwashingu dotyczą etykietowania produktów i nazywania – bezpodstawnie – danych usług „ekologicznymi”. Ekościema jest stosowana w każdym sektorze: żywności, kosmetyków, elektroniki, budownictwa, finansów, przemyśle lotniczym czy branży odzieżowej.
Ekościemę można rozpoznać po ogólnikowych informacjach bez pokrycia i dowodów, ukrywaniu informacji, podawaniu nic niewnoszących danych, firmowaniu produktów i usług jako naturalne, ekologiczne, przyjazne dla środowiska, ale bez kluczowych certyfikatów i logotypów.
Aleksandra Majda, wiceprezeska ESG Impact Network i członkini Komitetu ds. ESG Krajowej Izby Gospodarczej na co dzień przygląda się praktykom greenwashingu. Ekspertka potwierdza, że producenci stosują różne praktyki ekościemy. Jedną z nich jest np. pomijanie całego cyklu życia produktu, a skupianie się tylko na jednym procesie. Można tu wymienić choćby promowanie odzieży (jako zrównoważonej) uszytej z organicznej bawełny, która została wyprodukowana tysiące kilometrów dalej w niewiadomym miejscu.
Coraz częściej w przestrzeni publicznej mówi się o szkodach środowiskowych, jakie powstają w wyniku działalności przemysłu. Można tu wymienić choćby sektor energetyczny, odzieżowy, czy farmaceutyczny. W związku z negatywnym oddziaływaniem na środowisko (wylesianie, zanieczyszczenia rzek, płacenie niskich stawek lokalnej ludności) dane firmy chcą rekompensować swoje działania np. poprzez sadzenie drzew w pobliżu siedzib firmy lub w innych zakątkach świata.
Aleksandra Majda zaznacza, że wiele przedsiębiorstw (a także polityków) sadzi drzewa, aby poprawić swój ekologiczny wizerunek, jednak takie radykalne kroki jak zasadzenie 10 tys. drzew powinny być dyskutowane ze specjalistami, czyli dendrologami.
W rozmowie z Przemysławem Białkowskim specjalistka zwraca uwagę, że choć sadzenie drzew wydaje się pożyteczne, może wcale nie mieć pozytywnych skutków w środowisku, a mimo tego nadal będzie stanowił ekologiczną reklamę danej firmy.
Skalę greenwashingu na świecie może pokazać ten przykład. Niedawno popularna, globalna marka Unilever została oskarżona o używanie niejasnych określeń na temat swoich produktów. Chodziło o środki czystości, które określano jako przyjazne dla środowiska. Producent popularnych produktów żywnościowych i kosmetyków zostanie w związku z tym objęty dochodzeniem w sprawie greenwashingu.
W związku ze zjawiskiem greenwashingu Unia Europejska postanowiła walczyć z nieprzejrzystością w sferze ekologii. UE chce zwiększyć poziom informowania konsumentów o produktach, które nabywają. Być może jeszcze w styczniu w tej sprawie odbędzie się stosowne głosowanie w Parlamencie Europejskim. Kiedy dyrektywa wejdzie w życie, państwa członkowskie będą miały 24 miesiące na wprowadzenie nowych przepisów do swojego prawa.
Według badań Unii Europejskiej z 2020 r. ok. 53 proc. etykiet dotyczących produktów ekologicznych było „niejasnych, wprowadzających w błąd lub bezpodstawnych”.
Aleksandra Majda zaznacza, że europejski rynek i strategie firm wkrótce się zmienią, a wraz z nimi coraz większy nacisk zostanie położony na kwestie ekologii i zrównoważonego rozwoju. Firmy muszą przedstawić w ciągu kilku lat plany dekarbonizacji i stopniowo zmniejszyć swój negatywny wpływ na środowisko.
Konsumentom pozostaje zachowanie czujności podczas zakupów. Nie można dać się zwariować, ponieważ wiele produktów w rzeczywistości ma mniejszy wpływ – niż inne – na środowisko i przyrodę.