W akcie oskarżenia przeciwko Donaldowi Trumpowi i jego firmom stwierdzono, że polityk miał zawyżać majątek netto o 3,6 miliarda dolarów rocznie przez dekadę. Miało to na celu oszukanie bankierów, którzy mieli w ten sposób oferować lepsze warunki pożyczki. Oprócz byłego prezydenta USA, na ławie oskarżonych zasiedli jego dwaj synowie: Don Junior i Eric. Na nich sąd nałożył kary w wysokości po 4 mln dolarów.
Jak wskazuje Reuters, sędzia Arthur Engoron stwierdził w orzeczeniu, że Donald Trump i inne osoby oskarżone w tej sprawie „nie potrafią przyznać się do błędu, jaki popełniły”. „Ich całkowity brak skruchy i wyrzutów sumienia graniczy z patologią” – dodał. Agencja przypomina też, że podczas składania zeznań w listopadzie Trump przyznał, że wartości niektórych jego nieruchomości były niezgodne z rzeczywistością. Zaznaczał jednak, że to banki powinny być bardziej staranne.
Prawniczka Donalda Trumpa: To będzie sygnał dla każdego Amerykanina
„Ten werdykt jest oczywistą niesprawiedliwością – prost± i oczywistą. Jest to kulminacja wieloletniego, podsycanego politycznie polowania na czarownice, którego celem było 'pokonanie Donalda Trumpa’. (…) Niezliczone godziny zeznań dowiodły, że nie było żadnego wykroczenia, żadnego przestępstwa i żadnej ofiary” – skomentowała na portalu X Alina Habba, prawniczka Donalda Trumpa. Jednocześnie wyraziła nadzieję, że sąd apelacyjny uchyli ten wyrok.
„Pozwólcie, że wyjaśnię jedną rzecz: nie chodzi tylko o Donalda Trumpa – jeśli ta decyzja się utrzyma, będzie to sygnał dla każdego Amerykanina, że Nowy Jork nie jest już otwarty dla biznesu” – podkreślała Habba.
Donald Trump z zarzutami ws. fałszowania dokumentacji
Były prezydent USA mierzy się obecnie z czterema postępowaniami karnymi. W tym tygodniu nowojorski sąd odrzucił wniosek Donalda Trumpa o zwolnienie z zarzutów fałszowania dokumentacji handlowej. Tym samym podtrzymał termin rozprawy wyznaczony na 25 marca. To będzie pierwszy w historii proces karny byłego amerykańskiego prezydenta.
Chodzi o sprawę z 2016 roku, kiedy w kampanii przed zwycięskimi wyborami Donald Trump miał sfałszować dokumenty, aby zatuszować wypłatę 130 tysięcy dolarów na rzecz gwiazdy filmów pornograficznych Stephanie Clifford o pseudonimie Stormy Daniels. Chciał zatrzymania jej publicznych wystąpień na temat kontaktów seksualnych, jakie miała z nim mieć dekadę wcześniej. Kandydat na prezydenta USA zaprzeczył, że coś takiego miało miejsce.
Sprawa skupia się na byłym prawniku Donalda Trumpa Michaelu Cohenie, który przekazał pieniądze. W 2018 roku przyznał się do naruszenia zasad federalnej kampanii wyborczej. Prokuratorzy twierdzą, że rodzinna firma Donalda Trumpa w branży nieruchomości, która ma siedzibę w Nowym Jorku, odnotowała zwroty pieniędzy dokonane przez niego na rzecz prawnika w 2017 roku. Według przedstawionych zarzutów kandydat republikanów na prezydenta USA chciał zatuszować sprawę naruszenia federalnego prawa dotyczącego finansowania kampanii, a także naruszenia prawa stanowego zabraniającego promowania kandydatów w sposób niezgodny z prawem. Zdaniem Donalda Trumpa, sprawa ma podłoże polityczne.
Inne ze spraw dotyczą usiłowania przeciwdziałaniu porażce w wyborach w 2020 roku w stanie Georgia i Waszyngtonie, a także postępowania z dokumentami niejawnymi. Donald Trump nie przyznał się do winy we wszystkich przypadkach.