To gatunek, który został dość brawurowo nazwany przez naukowców na cześć hrabiego Drakuli z Transylwanii. Ten od czasów wydania książki Brama Stokera w 1897 roku jest ściśle związany z legendami o wampirach. Zwierzęta odnalezione w argentyńskiej jaskini nazwane zostały Desmodus draculae. A to już się naprawdę rzadko zdarza, aby takie postacie jak Drakula doczekały się swojego gatunku zwierząt!
Te nietoperze znaleziono w argentyńskiej jaskini niedaleko miasta Miramar, całkiem blisko Buenos Aires. Akurat w tej części Argentyny znaleziska skamieniałości są dość rzadkie, nawet plejstoceńskie. Już to jest więc ewenement. Stanowisko liczy 100 tysięcy lat, co pokazuje, że już wtedy doszło do specjalizacji pokarmowej tych nietoperzy. Zatem żywienie się krwią współczesnych wampirów nie jest wcale nowym wynalazkiem, a było stosowane przez te ssaki już dawno. Wygląda na to, że należące do liścionosów wampiry są zaskakująco starą podrodziną nietoperzy.
Jest to o tyle interesujące, że chociaż pierwsze nietoperze pojawiły się na Ziemi bardzo dawno i krótko po dinozaurach, to ich szczątków kopalnych jest bardzo niewiele. Pierwsze latające ssaki znane są ze stanu Wyoming w Stanach Zjednoczonych sprzed 52 milionów lat. A przypomnijmy, że dinozaury zniknęły na linii K-T przed 66 milionami lat, a kilkanaście milionów lat później jeszcze nie mieliśmy pełnego rozwoju ssaków. Wiele ich grup wciąż się nie wytworzyło, tymczasem latające nietoperze już wówczas mieliśmy.
Zwierzęta z rodzajów Icaronycteris opisane w 1966 roku oraz odkryty w tym samym miejscu już w XXI wieku Onychonycteris, który pochodzi z tego samego okresu, miały jeszcze długie ogony, ale wykształciły się u nich nie tylko błoniaste skrzydła, zdolność lotu, ale nawet echolokacja. 52 miliony lat temu! Nieco młodsze znaleziska kolejnych nietoperzy z Messel w Niemczech wskazują na to, że zwierzęta te były jedną z najwcześniej rozwiniętych grup ssaków, jakie znamy.
A jednak ich znaleziska nie są częste. Może to świadczyć o tym, że przez miliony lat nietoperze – chociaż już wykształcone i zdolne do lotu oraz echolokacji – wciąż były rzadkie, albo też o tym, że ich szczątki wyjątkowo źle się zachowują w skałach.
Szczątki wielkich wampirów z gatunku Desmodus draculae znaleziono w argentyńskiej jaskini już wiele lat temu, ale dopiero teraz wyszły na jaw pewne nieznane fakty na ich temat. Jak chociażby to, że osiągały tak duże rozmiary.
Współczesne wampiry, które żyją w Ameryce to nieduże nietoperze. Poruszają się głównie po ziemi, rzadziej latają. Ta umiejętność, która czyni z nich w sporej mierze zwierzęta lądowe w połączeniu z niedużymi rozmiarami oraz ostrymi zębami i antykoagulantami wstrzykiwanymi ofierze sprawia, że potrafią niepostrzeżenie podkraść się do niej i wyssać krew bez ryzykowania reakcji. Głównie nocą. Wampiry te rzadko ssą ludzi, raczej śpiące na gałęziach ptaki i amerykańskie ssaki.
Plejstoceńskie wampiry były znacznie większe od współczesnych. Były po prostu ogromne, a rozpiętość ich skrzydeł sięgała pół metra.
Po co? Odpowiedzią jest zapewne megafauna Ameryki Południowej, w której znajdowały się zwierzęta ogromnych rozmiarów. W jaskiniach takich jak ta koło Miramar mogły wypoczywać chociażby ogromne, naziemne leniwce albo wielkie niedźwiedzie czy koty szablozębne. Każdy z nich mógł podczas snu dostarczać dawki krwi głodnym wampirom, nawet tak wielkim. Zdaniem paleontologów, wielkie leniwce były ich głównymi celami.
Jeszcze większą sensacją, której dostarcza argentyńskie znalezisko jest to, że szczątki z jaskini datowane są maksymalnie na 100 tysięcy lat, ale niektóre szczątki są w tak dobrym stanie, że w ogóle nie skamieniały. To by znaczyło, że mają może tysiąc, może dwa, a może zaledwie kilkaset lat. To byłoby niesamowite, gdyby okazało się, że te pradawne wampiry nie wymarły po zniknięciu południowoamerykańskiej megafauny jako jej część i dotrwały do czasów współczesnych i Ameryki prekolumbijskiej.