Jak informuje Wirtualna Polska, od kwietnia 2020 roku do października 2023 roku Piotr Gliński 13 razy towarzyszył Mateuszowi Morawieckiemu na pokładzie rządowego samolotu w drodze z Krakowa do Warszawy. Chodzi o loty 18. lub 19. dnia miesiąca, kiedy to politycy Prawa i Sprawiedliwości wracali z partyjnych obchodów miesięcznic pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu. Raz był też członkiem delegacji lecącej z Warszawy do Krakowa. To łącznie 14 lotów.
Przypomnijmy, zgodnie z obowiązującymi regulacjami politycy mogą korzystać z rządowych samolotów wyłącznie w ramach wykonywania obowiązków państwowych. „Z zestawienia lotów wynika, że Gliński zdecydowanie wyróżniał się na tle pozostałych wicepremierów i ministrów z teką pod względem częstotliwości korzystania z szybszego powrotu do Warszawy – wraz z premierem” – podkreśla WP. Z dokumentów wynika, że były już wicepremier raz zabrał ze sobą swojego bliskiego współpracownika, a we wrześniu 2023 roku, czyli niedługo przed wyborami parlamentarnymi, wracał również z byłym prezesem TVP Jackiem Kurskim
We wszystkich 14 lotach, o których pisze serwis, polityk PiS opisany jest jako „członek delegacji” i „przedstawiciel władzy publicznej”.
Piotr Gliński tłumaczy: Nie ma nic dziwnego
W rozmowie z portalem Piotr Gliński tłumaczy, że każda z tych podróży była „związana z wykonywaniem obowiązków służbowych, a (…) budżet państwa nie poniósł z tego powodu żadnego uszczerbku – ani jedna złotówka publiczna nie została dodatkowo wydana”.
„Myślę też, że uczestniczeniem w – na ogół bardzo skromnych – uroczystościach pamięci wobec Lecha i Marii Kaczyńskich reprezentowałem też wolę i wartości setek tysięcy moich wyborców” – podkreśla. Jak wyjaśnia, nocne loty spowodowane były porannymi obowiązkami, a podczas podróży omawiali służbowe zadania. Dodaje, że „nie ma nic dziwnego”, bo w Krakowie razem z Morawieckim „zrealizowali bardzo wiele projektów i programów ministerstwa”.
Gliński i Morawiecki „zrobili partyjną taksówkę” z rządowego samolotu
Innego zdania są politycy obecnej koalicji rządzącej. – Nie mam nic przeciwko temu, by panowie uczestniczyli w uroczystościach organizowanych przez Jarosława Kaczyńskiego i PiS, ale nie od tego jest rządowy samolot, żeby zrobić z niego partyjną taksówkę i zabierać na pokład swoich kumpli – zauważa Tomasz Trela z Lewicy. – Miałem nadzieję, że politycy PiS wyciągną wnioski po lotach byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, ale okazuje się, że tak nie jest. Buta i arogancja PiS nie zna granic. Zero zdziwienia, ale myślę, że obywatele będą oburzeni – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Szef klubu PSL Krzysztof Paszyk postuluje z kolei o zmianę prawa i doprecyzowanie, jakie loty mogą być realizowane w ramach wykonywania obowiązków państwowych.
***