Była jak świeca, która pali się z obu stron – trafiam na to zdanie w biografii Róży Luksemburg „Domem moim jest cały świat” autorstwa Weroniki Kostyrko (wyd. Marginesy) i już jej nie wypuszczam z rąk.
Nie miałam ochoty na tę książkę. Po co mi prawie 600 stron tekstu o rewolucjonistce sprzed ponad 100 lat, którą komuniści uczynili swoją patronką. Ale Kostyrko umie pisać zajmująco. Udowodniła to już w biografii „Tancerka i zagłada. Historia Poli Nireńskiej” żony Jana Karskiego, która podobnie jak Luksemburg uwolniła się z okowów czasu, środowiska i żyła, jak chciała.
Z Różą Luksemburg mieli problem jej współcześni i komuniści, którzy chcieli ją mieć na sztandarach. Nie była ani komunistką, ani socjaldemokratką, pisze Kostyrko, tylko dziewiętnastowieczną socjalistką z carskiej Rosji, która rewolucję traktowała serio. Rewolucjonizm był jej postawą, stosunkiem do świata. W 1905 r. z bezpiecznego Berlina przyjechała do Warszawy, żeby zobaczyć powszechny strajk robotników. Zamknięto ją wówczas w otoczonym złą sławą X Pawilonie Cytadeli.
Przed oczami staje mi ukochany film mojej młodości – „Gorączka” Agnieszki Holland, na podstawie powieści Andrzeja Struga „Dzieje jednego pocisku”. Zaminowane pole powiązań, ambicji, celów, po którym stąpają bohaterowie. Nie wiadomo, kto jest szpiclem, kto opętanym radykałem, dla którego nie liczy się ludzkie życie, a kto sprawiedliwym, który chce lepszego świata. Róża Luksemburg mogła być inspiracją dla Struga. Pisarz był działaczem PPS. Na pewno zetknął się z jej pismami, jeśli nie z nią samą. Też siedział w X Pawilonie Cytadeli, tyle że 10 lat wcześniej niż Róża.
Kostyrko przekopała się przez liczne biografie, dokumenty, listy Róży Luksemburg. Okazuje się, że podstawowe fakty z jej życia – jak miejsce urodzenia czy pochówku – domagają się wyjaśnienia. Urodziła się w żydowskiej rodzinie w Zamościu, ale nie w kamienicy przy Rynku Wielkim 17, jak myślano przez dziesięciolecia, ale w domu przy Ogrodowej 45, który był własnością jej dziadka Abrahama. Bardziej skomplikowana i dramatyczna jest sprawa pochówku. W 1918 r. w hotelu Eden Róża Luksemburg została zatłuczona kolbami karabinów przez oficerów Republiki Weimarskiej, powstałej w wyniku socjalistycznej rewolucji na gruzach cesarstwa Wilhelma II. Jej ciało wrzucono do kanału. Znaleźli je policjanci wiele tygodni później. Na pogrzeb przyszły tysiące ludzi, do jej grobu pielgrzymowali przez lata wyznawcy idei komunizmu. Okazuje się jednak, że to nie ciało Róży Luksemburg pochowano ponad 100 lat temu na Friedrichsfelde. Biografka krok po kroku rozplątuje polityczno-historyczną zagadkę. Kluczem okazały się zielniki tworzone pasjami przez teoretyczkę ruchu robotniczego.
Kobieta, lekko utykająca, Żydówka z mieszczańskiej rodziny, wybitnie inteligentna, feministka, pacyfistka – wszystko było przeciw niej, a najbardziej fakt, że myślała i pisała w poprzek klasyfikacjom i ideom. Ze spolonizowanego żydowskiego domu ucieka w wieku 17 lat. Chce studiować. Kolega przemyca ją przez zieloną granicę do Szwajcarii. Kiedy zrobi doktorat, rodzice będą z niej dumni. Zakochuje się w bezkompromisowym rewolucjoniście Leonie Jogichesie, przez całe życie, podobnie jak i ona, śledzonym przez carską i pruską tajną policję. Byli ze sobą kilkanaście lat, głównie korespondencyjnie i podczas wakacji. Choć czuła się częścią ruchu robotniczego, nigdy nie zaznała biedy, podobnie jak inni ideolodzy jej czasów. W Berlinie przeczesała kilkadziesiąt mieszkań, żeby w dobrej dzielnicy znaleźć pokój zalany słońcem z balkonem i widokiem na ogród. Utrzymywał ją narzeczony, który z kolei żył z rodzinnego majątku. Przeciwniczka caratu i germanizacji, zakochana w „Panu Tadeuszu”, którego uwielbiała deklamować, pozostawała w ostrym sporze z Józefem Piłsudskim i jego narodowowyzwoleńczymi ideami. Uważała, że zmianę granic może przynieść tylko wielka wojna. Nie myliła się. Wierzyła, że robotnicy obalą kapitalizm na całym świecie, a potem proletariat urządzi nowy wspaniały świat. Była idealistką, co biografka, mam wrażenie, z sympatią podkreśla. Uważała, że człowiek wolny od ucisku wybierze wspólne dobro.
Polemizowała z Leninem. Krytykowała radziecką Rosję za brak demokracji i wolności słowa. Poniosła klęskę, jak to ludzie dotknięci gorączką idealizmu. W filmie Holland i w powieści Struga ideę przechwytują zdrajcy. Ideowcy zostają zmieleni przez terror. Zostaje gwiezdny pył. Warto się w nim zanurzyć. Książka Kostyrko stwarza tę okazję.