Był na wakacjach, chodził na basen, opalał się. Był trochę słabszy niż zwykle.
Niepokoił go tylko ból pleców, który mimo leków przeciwbólowych nie przechodził. Po kilku dniach stał się nie do wytrzymania. Dopiero wtedy poszedł lekarza. Diagnoza – półpasiec i zalecenie, by skóry z pęcherzami nie wystawiać na słońce. Krosty szybko zaschły. Ból pleców minął po sześciu tygodniach, ale choroba wcale nie zniknęła. Powraca co kilka lat. – Wtedy wiem, że muszę odpocząć. Przez trzy, cztery dni niewiele pracować. Biorę leki i ból przechodzi – opowiada Maciej Czaplicki, który dziś ma 44 lat.
Dużo silniejsze piętno półpasiec odcisnął na Arturze, dziennikarzu radiowym. Wracał z nagrania do domu. W Kazimierzu nad Wisłą zatrzymał się na kawę. Czuł się wyjątkowo osłabiony, ale zrzucił to na karb przepracowania. Zdziwiło go tylko to, że całą twarz ma czerwoną. Może spiekło go słońce przez szybę samochodu? Gdy dojechał to Warszawy, miał temperaturę i pół twarzy usiane krostami. Trafił do szpitala zakaźnego. Przez miesiąc przebywał w izolatce. Przestał widzieć na jedno oko, dostawał kroplówkę za kroplówką. Swędziało go tak straszenie, że prosił pielęgniarki, aby go wiązały. Bał się, że podczas snu podświadomie zacznie zdrapywać strupy i powstanie taka zmiana na twarzy, że będzie potrzebna operacja plastyczna.
Przez rok nie widział na jedno oko. Teraz ze wzrokiem jest już wszystko w porządku, ale choroba nie daje o sobie zapomnieć, choć od zakażenia minęło 15 lat. – Nadal nie mam czucia w jednej części twarzy i wciąż czuję ból – mówi Artur.
Wbrew temu, co się powszechnie uważa, półpasiec to poważna choroba, a nie jedynie swędzące krostki. Powoduje powikłania, które ciągną się latami, a pojawia się wtedy, gdy spada odporność. Zagrożeni są nią nie tylko ludzie starsi, bo wraz z wiekiem zdolność zwalczenia każdej infekcji słabnie, ale osoby w każdym wieku, które mają osłabioną odporność – chorują na nowotwór, są po przeszczepieniu narządów lub szpiku albo przechorowały COVID-19. A im groźniejszy był COVID-19, tym większe ryzyko półpaśca.
Coraz mniej komórek odpornościowych
Mamy trzy linie obrony przed bakteriami i wirusami. – Pierwsza to skóra i błony śluzowe. Druga to mechanizmy odporności wrodzonej, które możemy nieznacznie wzmacniać dzięki odpowiedniej diecie czy aktywności fizycznej – przypomina dr hab. Ernest Kuchar, kierownik Kliniki Pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Wakcynologii.
Trzecia linia obrony jest najbardziej wyspecjalizowana: to odporność nabyta, skierowana przeciw konkretnym antygenom. – Organizm nabiera jej, wytwarzając przeciwciała po zachorowaniu lub pojawiają się one w odpowiedzi na szczepionkę – wyjaśnia dr Grażyna Cholewińska, ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych dla Mazowsza.
Sprawny układ odpornościowy trzyma go pod kontrolą, ale gdy odporność z wiekiem czy z powodu chorób lub ciężkiego stresu, spadnie, to wirus spod tej kontroli się wyrwie
Wraz z wiekiem mechanizmy obronne słabną, bo układ odpornościowy się starzeje. – Odporność zaczyna się wyraźnie pogarszać ok. 50. roku życia lub, jeśli ktoś ma szczęście, po 60. – mówi dr Kuchar. Starzejący się układ immunologiczny ma do dyspozycji coraz mniej komórek odpornościowych, a te, które są, nie działają tak efektywnie jak za młodu. – Ponadto u osób starszych utrzymuje się stały podprogowy stan zapalny, który predysponuje do zakażeń – dodaje prof. Aneta Nitsch-Osuch, mazowiecki konsultant wojewódzki ds. epidemiologii oraz kierownik Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Towarzystwo aż do śmierci
Na to osłabienie organizmu czyhają wirusy z grupy Herpes, do których należy ten wywołujący półpasiec. A są one wyjątkowo podstępne. – Gdy człowiek raz się nimi zarazi, to nie opuszczą go aż do śmierci. Znajdą sobie miejsce w naszym organizmie i tam siedzą przyczajone – mówi dr Kuchar. Sprawny układ odpornościowy trzyma je pod kontrolą. – Ale gdy odporność z wiekiem czy z powodu różnych chorób, np. onkologicznych, lub ciężkiego stresu, spadnie, to wirus wyrwie się spod kontroli – dodaje dr Kuchar. Pojawia się półpasiec. – Możemy próbować chronić się przed grypą, COVID-19 czy innymi infekcjami wywołanymi przez wirusy dróg oddechowych, nie wychodząc z domu w sezonie infekcyjnym lub zakładając maseczkę. Nie sposób jednak chronić się przed wirusem VZV (Varicella Zoster Virus), bo jeśli już znajduje się w naszym organizmie, to może uaktywnić się w momencie osłabienia naszej odporności – mówi dr Kuchar.
Varicella Zoster Virus jest nietypowym wirusem. Wywołuje on dwie choroby. U osoby, która pierwszy raz się z nim styka, rozwija się infekcja, którą nazywamy ospą wietrzną. Jej przechorowanie nie eliminuje jednak wirusa z organizmu. Chowa się on w neuronach czuciowych zwojów rdzeniowych, najczęściej wychodzących od kręgosłupa, lub w zwojach nerwów czaszkowych i ukryty siedzi tam spokojnie przez długie lata. – Dopiero kiedy organizm stworzy mu dogodne warunki, aktywuje się. Wychodzi ze zwojów i nerwów i powoduje półpasiec – tłumaczy dr Cholewińska. Reaktywację wirusa może spowodować spadek odporności wywołany nie tylko np. nowotworem lub zakażeniem wirusem HIV, które mają wpływ na układ immunologiczny, ale także stresem, silnymi emocjami, przepracowaniem czy niedosypianiem. Ryzyko reaktywacji wirusa rośnie też wraz z wiekiem.
Obudzony wirus
Infekcja rozwija się wzdłuż włókna nerwowego. Zmiany zazwyczaj występują po jednej stronie ciała i nie przechodzą na drugą połowę, a najczęstszą lokalizacją półpaśca są nerwy międzyżebrowe (stąd nazwa choroby „półpasiec”). Bywają jednak infekcje rozsiane, kiedy zajęta jest większa część ciała. Taki bardziej rozległy półpasiec mają osoby po przeszczepach i chorzy na nowotwory. I półpasiec może u nich nawracać.
Mąż Katarzyny Lisowskiej ze Stowarzyszenia Hematoonkologiczni od 13 lat choruje na nowotwór układu krwiotwórczego. – Ma nawracający półpasiec. Chorował już pięć razy. Półpasiec niszczy odcinki skóry, nerwy i nigdy nie wiadomo, kiedy i co zaatakuje. Najgorszy jest jednak ból. Mąż nie zawsze o tym mówi, ale czasem ból jest ogromny, potrafi doprowadzić go do łez – mówi Katarzyna Lisowska.
Gdy uśpiony wirus staje się aktywny, wysyła sygnały, które mogą budzić niepokój. – Pacjent skarży się na złe samopoczucie, bóle mięśni, rozbicie, ma stany podgorączkowe – wymienia dr Cholewińska. Zwykle po pięciu dniach w niektórych miejscach na skórze pojawiają się bardziej typowe oznaki choroby – drętwienie, mrowienie, swędzenie. Po kolejnych dwóch, trzech dniach powstają pęcherzyki wypełnione płynem surowiczym.
– W tych pęcherzykach znajduje się płyn, w którym jest bardzo dużo wirusa. Gdy pęcherzyki pękają, osoba chora jest niezmiernie zakaźna. Ten stan trwa 7-10 dni – mówi dr Cholewińska. Uwolniony wirus pozostaje na dłoniach domowników, którzy opiekują się chorym, na ręczniku, pościeli. – Zarazić się można poprzez kontakt skóra do skóry. Co ciekawe, jeśli któryś z domowników nie chorował na ospę wietrzną, to po takim kontakcie zachoruje na ospę wietrzną, a nie na półpasiec – dodaje dr Cholewińska.
Jak ból zęba
Po kilku, kilkunastu dniach pęcherzyki przysychają, tworzą się strupy, czasem pozostają blizny. Ale to niejedyny ślad po przebytej infekcji. – W miejscach, gdzie półpasiec się aktywizował, pozostaje ból neuropatyczny. Ból ten jest czasem nie do wytrzymania. Jest tak silny jak ból zęba, ale może trwać całe tygodnie, miesiące, a nawet lata – dodaje dr Cholewińska. Szacuje się, że przewlekły ból neuropatyczny, utrzymujący się powyżej trzech miesięcy od wystąpienia zmian na skórze, rozwija się nawet u 30 proc. pacjentów którzy chorowali na półpasiec.
Leczenie bólu neuropatycznego jest często nieskuteczne. Niekiedy nie są go w stanie uśmierzyć bardzo silne leki o działaniu narkotycznym, a częściowe złagodzenie bólu udaje się uzyskać jedynie u 30-50 proc. chorych. Ból ten może być skrajnie wyniszczający dla pacjentów. – Obniża jakość życia, prowadzi do bezsenności i depresji – wymienia dr Cholewińska. W USA ból neuropatyczny po półpaścu jest piątą co do częstości przyczyną samobójstw wśród osób w starszym wieku.
Ale ból to niejedyne powikłanie po tej chorobie. – Powikłania zależą od tego, w jakim rejonie ciała pojawi się choroba. Jeśli w okolicy twarzy, można mieć kłopoty ze wzrokiem lub słuchem. Jakiś czas temu Justin Bieber, kanadyjski piosenkarz, na swoim Instagramie napisał, że stracił słuch właśnie w wyniku półpaśca – mówi dr Cholewińska
Na półpasiec uszny zachorował dr Kuchar i przyznaje, że choroba go zaskoczyła. – Nie mam choroby osłabiającej układ odpornościowy, czuję się młodo, ale jak się okazało, było to tylko moje odczucie. Organizm tego nie wiedział i po pięćdziesiątce nagle poczułem potworny szum w uchu. Miałem też zawroty głowy – opowiada lekarz. Na początku nikt nie rozpoznał u niego półpaśca. Ani laryngolog, ani neurolog. – Męczyłem się tak przez rok, aż wreszcie pojawiły się na skórze pęcherzyki. Wtedy już sam rozpoznałem chorobę – mówi dr Kuchar. – Nie chciałbym zachorować po raz drugi i przeżywać to raz jeszcze. Poczucie, że nagle traci się równowagę, jest bardzo nieprzyjemne. Nie wiem, czy nie gorsze niż ból.
Powikłaniem półpaśca może być także zapalenie mózgu i zapalenie płuc. – Leczenie może wymagać wtedy długiej hospitalizacji i konsultacji z wieloma specjalistami – tłumaczy dr Cholewińska. Do pół roku po ustąpieniu półpaśca rośnie też ryzyko zawału i udaru. – Nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Być może powodem jest burza cytokinowa lub stan zapalny, do których dochodzi pod wpływem zakażenia – mówi prof. Osuch.
Półpasiec jest też często skorelowany z nowotworem. – Świadczy bowiem o gwałtownym spadku odporności. U wielu osób po dwóch, trzech latach od zachorowania wykrywamy chorobę nowotworową – mówi dr hab. Małgorzata Malec-Milewska z i Poradni Leczenia Bólu w Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii CMKP w Warszawie. – Dlatego radzę, aby osoba po przechorowaniu półpaśca dokładnie się przebadała.
Młodzi i wysportowani
W Polsce każdego roku na półpasiec choruje 130 tys. osób. Ale są to tylko szacunki dokonane na podstawie liczby zachorowań w Stanach Zjednoczonych (1 mln chorych rocznie) i Europie (1,7 mln chorych rocznie). – Nikt nie wie, ile osób w Polsce choruje na półpasiec. W statystykach prowadzonych przez PZH nie ma półpaśca. Jest ospa wietrzna, ospa prawdziwa, ospa małpia. Półpasiec nie istnieje, a przecież jest to choroba zakaźna i powinna wymagać nadzoru sanitarnego. Powinna być też raportowana – mówi dr Cholewińska.
Danych co prawda nie ma, ale z obserwacji lekarzy wynika, że chorych na półpasiec przybywa. – W gronie moich znajomych 50-latków liczba chorych na półpasiec ostatnio radykalnie wzrosła, a zachorowały osoby generalnie zdrowe, stosunkowo młode, wysportowane, prawidłowo odżywiające się, nieobciążone chorobami – mówi prof. Osuch i przyznaje, że głównym czynnikiem wyzwalającym chorobę mógł być u nich przewlekły stres.
Jak zatem chronić się przed wirusem? Do niedawna zarejestrowana była jedynie żywa szczepionka przeciw półpaścowi, zawierająca osłabionego wirusa. – Nie nadawała się do szczepienia osób z osłabioną odpornością, a poza tym jej skuteczność wynosiła ok. 50-60 proc. – wyjaśnia dr Kuchar. Od tego roku jest dostępna w Polsce szczepionka inaktywowana, zawierająca niewielkie ilości białek z powierzchni wirusa, które pobudzają organizm do wytworzenia przeciwciał przeciw wirusowi. Mogą ją stosować także osoby z osłabioną odpornością.