Kolegium elektorskie wybrało 14 grudnia Micheila Kawelaszwilego na nowego prezydenta Gruzji. Po raz pierwszy wybór przywódcy tego kraju nie odbył się poprzez głosowanie bezpośrednie.
Kawelaszwili z prorosyjskiej partii Gruzińskie Marzenie otrzymał 224 głosy poparcia, a w głosowaniu uczestniczyło 300 elektorów. Protesty w Gruzji trwają od kilku miesięcy. W maju obywatele wyszli na ulice protestować po tym, jak parlament przyjął ustawę o zagranicznych agentach, później sprzeciwiali się wygranej Gruzińskiego Marzenia w wyborach parlamentarnych. Teraz, na dzień przed zaprzysiężeniem Kawelaszwilego na urząd, protestujący ponownie tłumnie wyszli wyrażać swoją dezaprobatę.
Gruzja. Masowe protesty w kraju w przeddzień zaprzysiężenia nowego prezydenta
Na ulice miast w całym kraju wyszły tysiące osób, które nie zgadzają się ze zmianą przywódcy Gruzji. Zgromadzeni wzdłuż rzeki Kury w centrum Tbilisi, łapiąc się za ręce, utworzyli kilkukilometrowy ludzki łańcuch na znak poparcia dla członkostwa w Unii Europejskiej. Demonstranci machali flagami Gruzji i UE, nie brakowało również banerów z hasłami nawołującymi m.in. do uwolnienia więźniów politycznych.
Reporter AFP relacjonował, że napis na jednym z transparentów głosił: „domagamy się nowych wyborów”. – Wszyscy muszą zrozumieć, że protesty nie ustaną, dopóki wszystkie żądania nie zostaną spełnione – mówił 23-letni student obecny na demonstracji.
Z kolei 26-letni Archil w rozmowie z Polską Agencją Prasową przyznał, że regularnie przychodzi demonstrować, by wyrazić swoje niezadowolenie wobec polityki Gruzińskiego Marzenia. – Będę stał pod parlament tak długo, aż coś się zmieni. Miesiąc, dwa miesiące – mówił.
Do protestujących na moście Saarbrucken w Tbilisi dołączyła prezydent Salome Zurabiszwili oraz pracownicy jej administracji. Jak donosi PAP, towarzyszyli jej także eurodeputowani Michał Wawrykiewicz z KO i Dainius Żalimas z Litwy oraz przedstawiciele koalicji partii opozycyjnych Silna Gruzja. Łącznie protestowano w 17 gruzińskich miastach.
Gruzja. Opozycja nie uznaje wyborów. Zurabiszwili: Pozostaję prezydentem
Michał Wawrykiewicz, podsumowując sobotnie protesty oraz serię spotkań, w tym z Zurabiszwili podkreślił m.in., że zarówno społeczeństwo, jak i prezydent nie odpuszczą. „Uzurpatorzy – sojusznicy Putina, chcą dopiąć autorytaryzm na siłę, osadzając jutro swojego 'prezydenta’ i zapowiadając nawet aresztowanie Salome Zurabiszwili” – dodał.
Urzędująca jeszcze prezydent Gruzji podkreśliła w piątek w podcaście, że „wybory, a co za tym idzie inauguracja, są nieważne”. – Pozostaję prezydentem i nadal wykonuję swoją pracę. To jest to, co wszyscy muszą wiedzieć – oznajmiła. Tym samym powtórzyła to, co podtrzymuje opozycja, że nie uznają wygranej Gruzińskiego Marzenia.
Co więcej, w związku z napięciem w Tbilisi oraz nieuznawaniem wyników tamtejszych wyborów prezydenckich, USA nałożyły w piątek sankcje na Bidzinę Iwaniszwilego, założyciela rządzącej partii. W oficjalnym komunikacie Departamentu Stanu Stanów Zjednoczonych podkreślono, że „działania jego i Gruzińskiego Marzenia podkopały demokratyczne instytucje, umożliwiły łamanie praw człowieka i ograniczyły korzystanie z podstawowych wolności w Gruzji”.
Ponadto amerykańscy urzędnicy zaznaczyli, że działania te „wykoleiły euroatlantycką przyszłość Gruzji, której naród gruziński pragnie w zdecydowanej większości i którą nakazuje gruzińska konstytucja”.
Tymczasem kongresmen Joe Wilson, szef Komisji Helsińskiej, zaprosił Salome Zurabiszwili na styczniową inaugurację prezydenta Donalda Trumpa. „Z wdzięcznością zaprosiłem prezydentkę Zurabiszwili jako jedyną prawowitą przywódczynię Gruzji. Jestem pod wrażeniem jej odwagi w obliczu ataku Iwaniszwilego i jego przyjaciół z ChRL i irańskiego reżimu” – napisał w sieci.
Źródła: AFP, Politico, PAP