Odnalezienie sensu i celu w życiu to jedno z najbardziej uniwersalnych ludzkich pragnień. A sens nadaje życiu podążanie za tym, co jest dla nas naprawdę ważne, co nam „w duszy gra”. Jak odkryć swoje wartości, kompas, który stanie się źródłem psychicznej mocy i wyznaczy nam drogę do spełnienia?
Wielu z nas zapewne słyszało wzruszające historie przemian – ktoś, kto stał nad przysłowiową przepaścią, nagle odnalazł swoje powołanie i dzięki wierze, nauce czy ideałom zaczął wieść zupełnie inne, bardziej wartościowe życie. Do osób, które doświadczyły takiej przemiany, z pewnością należy Kelly G. Wilson, psychoterapeuta i profesor psychologii na uniwersytecie w Missisipi. Przez wiele lat zmagał się z uzależnieniem od substancji psychoaktywnych, potem jednak zdobył wykształcenie psychologiczne, zaangażował się w pracę naukową i do dziś pokazuje, jak wiele potrafią zmienić akceptacja i zaangażowanie. Historia Kelly’ego i wielu innych ludzi, którzy odważyli się zawalczyć o siebie, uczy, jak istotne jest podążanie za wartościami – za tym, co dla nas naprawdę ważne.
Sprawa między tobą a tobą
Słownikowe definicje wartości pokazują różne znaczenia tego słowa: to cecha czegoś, co jest dobre; to coś, co zaspokaja określone potrzeby; to jakaś zaleta człowieka; jakaś szanowana zasada czy właściwość przekazywana z pokolenia na pokolenie. Myślenie o wartościach w takim kontekście niemal automatycznie budzi skojarzenia z rodziną, moralnością albo hasłem „Bóg, honor, ojczyzna”. Z kolei dla twórców i praktyków terapii akceptacji i zaangażowania (ACT) wartości są jednym z elementów modelu elastyczności psychologicznej, czyli zdolności do doświadczania i odczuwania świata w zgodzie ze sobą oraz w łączności z tym, co ważne. Budowanie elastyczności psychologicznej opiera się właśnie na podążaniu za wartościami. To one wskazują kierunek, są jak wewnętrzny kompas, prowadzący w stronę upragnionego sposobu życia.
Praktycy ACT poświęcają wiele uwagi wartościom: Steven C. Hayes pisze o nich, jako o „samodzielnie wybranych przymiotach i działaniach”; Kelly G. Wilson określa je jako „podejmowane rozmyślnie i świadomie wybory w kwestii drogi, jaką chcemy obrać w życiu”, a Russ Harris nazywa je „najgłębszymi pragnieniami serca, które dotyczą tego, jak chcemy postępować”. Każdy z tych terapeutów i naukowców postrzega wartości jako konieczny element nadawania życiu znaczenia – według nich poczucie spełnienia może dać tylko odkrycie lub wybór tego, co dla nas ważne. Jeśli, jak twierdzi Russ Harris, w głębi serca czegoś pragniemy, to podążanie w tym kierunku nadaje życiu sens. Mogą to być pragnienia o staniu się rodzicem, o podróżowaniu dookoła świata albo o prowadzeniu domu tymczasowego dla bezdomnych zwierząt. Każdy z tych przymiotów, jeśli rzeczywiście „gra nam w duszy”, jest indywidualną wartością, czyli tym, na czym nam naprawdę zależy.
W wartościach najważniejsze jest to, by były wybierane zgodnie z własną wolą. Wzorce kulturowe i społeczne, w których jesteśmy zanurzeni, wskazują nam konkretne drogi – np. w jednych społecznościach będzie to małżeństwo i założenie rodziny, w innych poświęcenie całej energii na pracę. Na schematy, które wynieśliśmy z rodzinnych domów, nakładają się przekazy obecne w mediach społecznościowych, a dotyczące tego, jak powinno wyglądać szczęśliwe i spełnione życie. Dodatkowo zdarza nam się mylić prawdziwe spełnienie i poczucie sensu z szybkim zaspokajaniem potrzeb i natychmiastową gratyfikacją, a wtedy „pragnień serca” szukamy nie w sobie, a w konsumpcji lub podążaniu ścieżkami wytyczonymi przez innych. Tymczasem wartości, jak pisze Steven C. Hayes, zależą od nas samych – „są sprawą między tobą a osobą, którą widzisz w lustrze”.
Gdzie jest nasz kompas
Jak odkryć, co jest naprawdę ważne dla nas, a nie co wynika ze społecznych oczekiwań, lojalności rodzinnej albo poczucia powinności? Jak w tej kwestii posłuchać siebie, a nie uwewnętrznionych przekazów na temat tego, jak życie powinno wyglądać? Dla niektórych z nas proces odkrywania swoich wartości wcale nie jest prosty, nawet jeśli wiemy, że dopiero podążanie za nimi pozwoli nam odnaleźć w życiu sens.
Nie ma jednej metody na to, by dowiedzieć się, za czym chcemy podążać i co jest nam naprawdę bliskie. Istnieją jednak ćwiczenia, które mogą nam w tym pomóc. Jedno z nich można wykonać bez większego wysiłku w dowolnej chwili. Wystarczy wziąć do ręki swój telefon i przejrzeć galerię zrobionych zdjęć. Co albo kto na nich jest? Jakie momenty lub rzeczy zatrzymaliśmy na fotografiach? Na których widok zdjęć się uśmiechamy? Wybranie kilkunastu kadrów z ostatnich miesięcy i zapisanie na kartce, dlaczego właśnie te obrazy są dla nas najważniejsze, może jasno pokazać, co daje nam spełnienie. Nie trzeba szukać wielkich słów na określenie własnych wartości – na zdjęciach możemy zobaczyć proste, codzienne sprawy: gotowanie; spacery z psem; oglądanie filmu w towarzystwie najbliższych; wycieczkę z dziećmi; koncert ulubionego muzyka; czytanie książek. Wszystkie te aktywności mogą być wartościami, podobnie jak kontakt z naturą, uprawianie sportu, kreatywność czy troszczenie się o innych. Pilotażowe badanie psychologa Michaela Stegera i współpracowników pokazało, że u osób, które zrobiły zdjęcia ważnym dla nich rzeczom, a następnie opisały, co na tych zdjęciach widzą, wzrosły satysfakcja i pozytywny afekt.
Wartości zawsze są obecne w naszej codzienności, wszak każdą czynność wykonujemy po coś. Pytaniem pozostaje, które wartości obieramy za swój kompas – te, które są społecznie akceptowalne, zapewniają nam przynależność do rodziny lub innej grupy, są bezpieczne w pewnych kręgach, czy też te, które przybliżają nas do życia, na którym nam zależy?
Nie zamykajmy się na własne wartości, tylko dlatego, że są inne niż wartości przekazywane w rodzinie lub dlatego, że w naszym kręgu kulturowym uznaje się je za mniej pożądane. Pragnienia, takie jak czerpanie przyjemności z jedzenia albo ciekawość nowych rzeczy, są tak samo ważne i potrzebne światu jak prowadzenie badań czy promowanie sprawiedliwości. Wartości są jak rośliny – w naszym wspólnym, ludzkim ogrodzie potrzebujemy wielu ich gatunków oraz wielu ogrodników, którzy będą wiedzieli, jak się nimi opiekować.
Foto: Newsweek
Dołącz do społeczności Newsweeka Psychologii! Obserwuj nasze profile na Facebooku i Instagramie!
Wartości nie istnieją bez cierpienia
Choć wartości kojarzą się z rozwojem, wzrastaniem i byciem w zgodzie ze sobą, to jednak nie zawsze przynoszą tylko radość i satysfakcję. Jeśli przyjrzymy się swoim przeszłym doświadczeniom, zapewne zauważymy, że największe cierpienie i najbardziej intensywne emocje wzbudzały w nas te sytuacje, które wiązały się z czymś dla nas ważnym. Dawne zranienia powodują, że trudno nam zaufać w przyjaźni albo w miłości, nawet jeśli bycie osobą kochaną i dającą miłość jest naszym największym pragnieniem. Poważna kontuzja może przeszkadzać w powrocie do aktywności fizycznej osobie, której wcześniej uprawianie sportu dawało największe spełnienie. Nie da się zaprzeczyć, że wartości wiążą się z trudem i emocjonalnym bólem.
Osoby pytane o to, co dzieje się w ich życiu, gdy podążają za swoimi wartościami, mówią, że wszystko wydaje się wtedy układać samo, pojawia się huragan zmian i poczucie sprawczości. Jest spokojniej, nawet jeśli bywa trudniej. Niektórzy wskazują jednak, że podążanie za wartościami może prowadzić do decyzji niejasnych dla otoczenia, a wtedy rodzi się w nas frustracja. Z jednej strony daliśmy sobie prawo, by łączyć się z własnymi wartościami, a z drugiej spotykamy się z oporem. Te odpowiedzi ukazują prawdziwą naturę wartości – to działania, które dają wolność obrania kierunku, w jakim chcemy podążać, ale jednocześnie są ściśle związane z odczuwaniem dyskomfortu, a nawet mogą prowadzić do zakończenia niektórych relacji. To nie znaczy, że wartości zawsze muszą wiązać się z trudnościami i wyrzeczeniami albo być przeciwstawne do tego, co przekazywano nam w domach. Jesteśmy wprawdzie zbudowani z kulturowych i rodzinnych historii – one w nas żyją – ale pod wpływem własnych doświadczeń historie te mogą się zmienić. Dlatego tak ważne jest, żeby wartości, za którymi podążamy, naprawdę były „pragnieniami serca” – bez względu na to, czy wpisują się w znane nam schematy. Czasami oznacza to, że będziemy musieli zmierzyć się z cierpieniem, a innym razem z brakiem zrozumienia ze strony bliskich osób.
W wartościach piękne jest zwłaszcza to, że gdy tylko będziemy z nimi w łączności, od razu przyniosą zmiany – zaczniemy żyć bardziej znaczącym życiem, żyć w zgodzie ze sobą. Nie są jak cele, które dają satysfakcję zazwyczaj dopiero po ich realizacji. Wartości działają tu i teraz – można poczuć spełnienie już w momencie planowania podróży, gdy wartością są ekscytujące przygody, albo w chwili, gdy spędzamy czas z dzieckiem, jeśli najważniejsze jest dla nas bycie obecnym rodzicem. Łączność z własnymi wartościami to coś, co nigdy się nie kończy. Właśnie dlatego o wartościach mówi się, że są niewyczerpanym źródłem poczucia sensu czy kompasem wskazującym kierunek – zawsze można iść dalej i podejmować kolejne, dające spełnienie aktywności.
Mariana Leky w swojej onirycznej opowieści „Sen o okapi” napisała, że wszystko więdnie, opada i pęka przez jedno zdanie: „Może lepiej nie”. Tak też dzieje się i z wartościami – kiedy mówimy „nie” temu, co dla nas prawdziwie ważne, nasze życia kurczą się i mniej możemy się w nich rozgościć. I wcale nie chodzi o to, że z powodu porzucenia wartości kurczy nam się przestrzeń na dobro, radość i miłość – to oczywiście też – ale w ogóle zmniejsza się miejsce na to, żeby doświadczać życia w jego pełnej, zarówno pięknej, jak i bolesnej odsłonie. Nikt z nas nie chce bez przerwy mierzyć się z przeciwnościami losu i cierpieniem, ale bez tej strony medalu wartości po prostu nie istnieją – sens życia bowiem nie jest równaniem matematycznym, w którym musimy uzyskać równość między dobrymi i złymi doświadczeniami. To coś znacznie więcej – i to „więcej” wydarza się, gdy jesteśmy połączeni z tym, co dla nas najistotniejsze.
Kinga Bartkowiak — etnolożka, studentka psychologii na Uniwersytecie SWPS w Poznaniu