Pierwsza sprawa to rezultat śledztwa Stowarzyszenia Otwarte Klatki z 2020 r. Aktywiści otrzymali nagrania ze środka skrzyni do gazowania, na których widać było norki duszące się nawet kilka minut.
Nagrania dokumentowały też dobijanie wciąż żywych zwierząt wyciąganych z maszyny do gazowania, metalowym prętem i przygniatanie ich martwymi norkami. Cały proceder odbywał się w obecności innych zwierząt, co powodowało ich stres i cierpienie. Czas na wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futra – dodaje Angelika Kimbort, radczyni prawna reprezentująca Stowarzyszenie Otwarte Klatki.
Sąd pierwszej instancji uznał oskarżonego za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów i skazał go na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Dodatkowo sąd wymierzył nawiązkę w wysokości 8 tysięcy złotych do wpłacenia na schronisko dla zwierząt w Henrykowie oraz zwrot kosztów sądowych – łącznie 18 tysięcy złotych. Hodowca przez 7 lat nie będzie też mógł pracować z norkami amerykańskimi ani prowadzić fermy tych zwierząt, a przez 3 lata posiadać żadnych zwierząt. Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd nie zdecydował się na wyrok bezwzględnego więzienia ze względu na fakt, że hodowca nie był wcześniej karany za znęcanie się nad zwierzętami, podkreślił, jednak że wina hodowcy była bezsprzeczna, co potwierdziły opinie dwóch biegłych.
– Jest to jeden z surowszych wyroków, jaki zapadł w sprawach o znęcanie się nad zwierzętami na fermach futrzarskich. Dla nas najważniejsze jest to, że jeśli wyrok się uprawomocni, to sprawca nie będzie mógł wykonywać żadnych prac związanych z hodowlą norek przez wiele lat. Mamy nadzieję, że doprowadzi to do zamknięcia fermy. – mówi Bogna Wiltowska.
Andrzej K. pochodzi z rodziny, która hodowlą zwierząt futerkowych zajmuje się od lat 70, a on wielokrotnie powoływał się na swoje osiągnięcia hodowlane. Sąd wydając wyrok, zauważył, że od profesjonalistów należy wymagać więcej, oni szczególnie powinni dbać o najwyższe standardy.
Druga prowadzona przeciwko hodowcy sprawa była następstwem interwencji przeprowadzonej w 2022 r. Aktywiści ujawnili utrzymywanie lisów w fatalnych warunkach – zwierzęta pozbawione były ochrony przed słońcem w czasie ponad 30-stopniowego upału, nie miały też dostępu do wody.
Sąd pierwszej instancji uznał, że hodowca jest winny i skazał go na karę 7 miesięcy pozbawienia wolności z zawieszeniem na 2 lata próby. Dzisiaj sąd apelacyjny utrzymał w mocy ten wyrok.
Zobacz też: dramat na polskiej fermie norek. Śledztwo ujawnia prawdę o hodowli
– Jestem zadowolona z wyroku, zwłaszcza z orzeczonych środków karnych, które uchronią kolejne zwierzęta przed złym traktowaniem. Co ważne, sąd w ustnych motywach rozstrzygnięcia wskazał, że zmienia się zapatrywanie na sprawy zwierząt, że muszą mieć odpowiednie warunki do życia i nie można tego bagatelizować – mówi Angelika Kimbort, radczyni prawna reprezentująca Stowarzyszenie Otwarte Klatki.
W listopadzie ubiegłego roku zapadł pierwszy w historii Polski wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności – hodowca lisów z Kościana został skazany na na karę 6 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności.