Główny Urząd Statystyczny (GUS) przedstawił we wtorek wstępne dane dotyczące inflacji konsumenckiej za kwiecień. Wynika z nich, że wyniosła ona 2,4 proc. – W kwietniu 2024 r. ceny towarów i usług konsumpcyjnych wg szybkiego szacunku wzrosły w porównaniu do kwietnia 2023 r. o 2,4% (wskaźnik cen 102,4), a w stosunku do marca 2024 r. wzrosły o 1,0% (wskaźnik cen 101,0) – podał GUS.
Dlaczego inflacja wzrosła?
GUS poinformował również, że ceny paliwa do prywatnych środków transportu według szybkiego szacunku spadły w porównaniu do kwietnia 2023 r. o 1,2 proc. Z kolei ceny nośników energii spadły w porównaniu do kwietnia zeszłego roku o 2,3 proc. W porównaniu z kwietniem 2023 roku wzrosły natomiast ceny żywności i napojów bezalkoholowych (o 1,9 proc.).
Przypomnijmy, że inflacja CPI w marcu br. wyniosła 2 proc. (wstępny szacunek GUS wskazywał na 1,9 proc.), co było najniższym wynikiem od pięciu lat.
Wzrostu inflacji w kwietniu spodziewali się eksperci. Trafnie dzisiejszy odczyt przewidzieli analitycy ING Banku Śląskiego. Za tym wzrostem stoi powrót wyższej stawki podatku na żywność, który nastąpił na początku miesiąca. – Główny powód wyższej inflacji to przywrócenie VAT na żywność, chociaż jego przełożenie na ceny nie było w skali 1:1 – podkreślają eksperci banku.
Minister finansów Andrzej Domański w porannym wywiadzie dla TVN 24 nie wykluczył, że inflacja może niebawem wzrosnąć do poziomu 5-6 proc. Nie będzie natomiast powrotu do poziomów dwucyfrowych. – Myślę, że tego typu wahania, typu 5, być może 6 proc. są jeszcze możliwe, natomiast o poziomach dwucyfrowych na szczęście, w mojej opinii, według moich prognoz, możemy zapomnieć – powiedział w „Rozmowie Piaseckiego” szef resortu finansów.