W Strefie Gazy rozgrywa się dramat. Każdego dnia w wyniku bombardowań i ostrzałów giną palestyńscy cywile. „Lekarzom brakuje wszystkiego: nie mają środków do znieczuleń, antybiotyków, leków przeciwzapalnych. W szpitalach nie ma zasilania, bo Izrael blokuje dostawy paliwa do generatorów, a więc nie działają respiratory, inkubatory czy monitory” – alarmuje Polska Misja Medyczna.
Atak na obóz w Rafah. Biały Dom: Izrael nie przekroczył „czerwonej linii” Bidena
W niedzielę Izrael zbombardował zachodnią część Rafah. Zniszczeniu uległ obóz dla uchodźców. W ataku zginęło co najmniej 45 osób. Palestyński Czerwony Półksiężyc przekazał także informację o dziesiątkach rannych. Strona izraelska utrzymuje, że miał to być atak wymierzony w Hamas, a to, że zginęły m.in. kobiety i dzieci, premier Benjamin Netanjahu nazwał „tragiczną pomyłką”. Z kolei we wtorek do centrum Rafah wjechały izraelskie czo³gi. W mediach społecznościowych błyskawicznie pojawił się sprzeciw wobec działań Jerozolimy. Na Instagramie miliony osób udostępniają relację z hasłem: „All eyes on Rafah”. Do godz. 12:30 w środę zrobiło to 39,7 mln użytkowników.
Tymczasem Bia³y Dom uważa, że Izrael tym atakiem nie przekroczył „czerwonej linii” Joe Bidena. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby stwierdził, iż administracja amerykańskiego prezydenta nie wierzy, że dotychczasowe działania Izraela w Rafah zmierzają w stronę „poważnej operacji naziemnej”, która spowodowałaby zmianę polityki USA, w tym wstrzymanie dostaw broni. W rozmowie z NBC News urzędnik powiedział, iż „czerwona linia” Bidena zawsze koncentrowała się na obawach związanych z możliwą ofensywą naziemną w mieście i że niedzielny atak jej nie przekroczył. – Poważna operacja naziemna to tysiące żołnierzy poruszających się w skoordynowany sposób przeciwko różnym celom na ziemi – podkreślił. Jak dodał, choć Stany Zjednoczone uważają to za „straszny incydent”, to wydaje im się, że był on wynikiem „strasznie nieudanego” nalotu.
Media: W ataku na obóz uchodźców w Rafah Izrael użył amerykańskich bomb
Dziennikarze Sky News przeanalizowali liczne zdjęcia oraz nagrania z ataku na obóz dla uchodźców. Na materiałach widać spalone zwłoki. Jeden z nich ukazuje mężczyznę niosącego ciało dziecka pozbawione głowy. Nie udostępniamy tych nagrań, ponieważ są bardzo drastyczne. Wszystkie można jednak znaleźć w serwisie X.
Dziennikarze zauważyli też, że szczątki bomb wskazują na użycie tam GBU-39 SDB, czyli amunicji, którą USA dostarczają do Izraela. Te same pociski trafiają do Ukrainy. W tym właśnie kontekście eksperci w rozmowie z „The Washington Post” podkreślali, że „przy użyciu bomb lotniczych GBU-39 z samolotów skuteczność trafiania w cel wynosi 90 proc.” (cytat za belsat.eu). „Bomba posiada skrzydła, które rozprostowują się w locie, co znacznie zwiększa zasięg rażenia celów. Ponadto za pomocą wolframowej końcówki może penetrować betonowe bunkry. System detonacji pozwala także wybrać przed zrzutem detonację powietrzną oraz opóźnienie detonacji po trafieniu w cel. Dokładność trafienia osiągana jest dzięki pokładowemu systemowi sterowania z systemem inercyjnym i dodatkowo GPS” – pisał kilka dni temu belsat.eu.
Izrael zgotował w Strefie Gazy piekło. „Warunki w szpitalach przerażają. Amputacje odbywają się bez znieczulenia”
24 maja Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości nakazał natychmiastowe wstrzymanie ofensywy w Strefie Gazy. Mimo to w ciągu 48 godzin na Rafah spadło 60 pocisków. Celem stał się m.in. obóz dla uchodźców, który znajduje się w gwarantowanej przez Izrael tzw. bezpiecznej strefie.
Polska Misja Medyczna zwraca uwagę, że tragiczny bilans izraelskich działań rośnie. „Tylko 12 z 36 szpitali wciąż funkcjonuje, ale przeprowadzane są jedynie zabiegi medyczne ratujące życie ludzi. Warunki panujące w placówkach przerażają. Pacjenci leżą na podłogach, brakuje zasilania, a amputacje odbywają się bez znieczulenia. Medycy zmuszeni są używać octu winnego do dezynfekcji” – podkreśla organizacja. „To wszystko sprawia, że specjaliści na miejscu są często bezsilni. Bez środków do znieczuleń, antybiotyków, leków przeciwzapalnych mogą pomóc zaledwie trzem z 10 osób, które potrzebują ich interwencji. Ludzie umierają każdego dnia, bo nie dostają pomocy medycznej ratującej życie, a którą powinien mieć zapewnioną każdy ranny, zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym” – zaznacza.
„Palestyńscy lekarze nie przestali pracować mimo ogromnego zagrożenia i faktu, że w bombardowaniach, zginęło już niemal 500 pracowników medycznych – część z nich na służbie, podczas ratowania życia potrzebujących” – dodaje.